niedziela, 22 lutego 2015

To już rok!


Czarnowłosy chłopak wyszedł z samochodu przy akompaniamencie krzyków zachwytu i błagań o autograf. Grupa ochroniarzy starała się trzymać tłum w ryzach, co szło im naprawdę całkiem nieźle. Dziennikarze pstrykali zdjęcia oślepiającym fleszem prosząc o, chociaż jedno, spojrzenie w stronę obiektywu.
Jednak on ich wszystkich po prostu ignorował. Przeszedł obojętnie obok grupy dziewczyn, które piszczały na jego widok jak szalone. Minął chłopaka, który wyciągał w jego stronę zeszyt i marker prosząc o autograf. Nawet nie zwrócił uwagi na paparazzi, którzy tylko czekali na jakąś sensację.
Chłopak w końcu pokonał drogę, którą utworzyli ochroniarze odganiając fanów, i wszedł do wielkiego wieżowca o ścianach ze szkła. Kiedy przekroczył próg budynku odetchnął z ulgą.
Sława potrafi być przytłaczająca. Na początku lubił ten szum, który tworzył się wokół niego. Jednak z czasem zaczęło to go męczyć. Musiał się pilnować na każdym kroku. Nie mógł wyjść do baru z kumplami na piwo, bo zaraz wszyscy się zlatywali prosząc o autograf i pstrykając zdjęcia. To było denerwujące. Wtedy pomyślał, że jeśli będzie wszystkich ignorował to ludzie przestaną się nim interesować. Niestety ten plan nie wypalił. Przez to zainteresowanie nim jeszcze bardziej się podniosło. Wszyscy zastanawiali się, co się stało. Dziennikarze byli w stanie zamordować za wywiad z nim na ten temat. Fani wysyłali tysiące maili z pytaniami...
Itachi Uchiha westchnął i ruszył w kierunku windy. Dzisiaj miał ważne spotkanie w sprawie nowego projektu. Tak naprawdę, to on w życiu by się na to nie zgodził. Jednak jego manager potrafił być... przekonywujący. Możliwe też, że to jego wina. Sam mu przecież zagroził, że jeżeli czegoś nie znajdzie to go zwolni. Jednak nie miał na myśli czegoś takiego!
Po raz kolejny westchnął i nacisnął guzik windy. W trakcie czekania stanęła obok niego dość niska dziewczyna. Była ubrana w standardowy strój dostawcy pizzy. Miała na sobie czarne obcisłe jeansy, które podkreślały jej zgrabne nogi i czerwoną koszulkę polo z logo firmy na lewej piersi. Na głowie miała założoną tyłem na przód również czerwoną czapkę z daszkiem. Długie czerwone włosy były związane w kucyk na karku i przerzucone na prawe ramię. W jednej ręce trzymała torbę na pizzę, a w drugiej telefon, na którym pisała dość długiego SMS'a, z tego co zauważył Itachi.
Kiedy nadjechała winda dziewczyna weszła pierwsza i nacisnęła guzik z piętrem, na którym chce wyjść. Itachi stał jak słup soli i gapił się na nieznajomą. Był przyzwyczajony do tego, że dziewczyny piszczą i rzucają się na niego, kiedy go widzą. Ta tutaj nawet na niego nie spojrzała.
- Nie wsiada pan? - spytała z nad ekraniku swojego telefonu. Brunet nie odpowiedział, tylko szybko wszedł do windy, zanim zamknęły się drzwi. Czuł się trochę niezręcznie w jej towarzystwie, ale starał się nie dać po sobie nic poznać. Kątem oka zerknął na nieznajomą. Stała niedbale oparta o ścianę żując gumę i pisząc SMS'a. Zachowywała się tak zwyczajnie i naturalnie, że Itachi zaczynał powątpiewać w rzeczywistość dziewczyny. Zawsze, gdzie nie tylko się pojawił, pojawiał się również tłum ludzi wokół niego. A ta nieznajoma nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. Traktowała go, jak powietrze, co może trochę zirytowało Itachiego.
Z tego wszystkiego zapomniał nacisnąć guzik znaczący, na którym piętrze chce wysiąść. Jednak okazało się, że dziewczyna wysiadła akurat na tym samym piętrze, co i on. Mimowolnie ucieszył go ten zbieg okoliczności.
Przez całą podróż chłopak nie spuszczał oka z nieznajomej. Starał się zachować minimum dyskrecji, jednak dla czerwonowłosej liczył się tylko mały ekran jej komórki. Itachi przyjrzał się twarzy dziewczyny. Miała ciepłe brązowe oczy, jasną cerę i różowe usta. Brunet starał się zauważyć na jej buzi chociaż ślady makijażu, jednak nic nie dostrzegł. Była w pełni naturalna, bez tej tapety, którą nakładają na siebie inne przedstawicielki płci pięknej. Szczerze mówiąc, ta tutaj była chyba pierwszą dziewczyną, która wychodzi do ludzi bez make-upu, jaką kiedykolwiek widział. Chłopak niechętnie przyznał przed sobą, że podobało mu się to. Podobała mu się ta jej naturalność, ta zwykłość... Jeśli nazwać zwykłymi krwistoczerwone włosy. Nieznajoma miała w cobie coś takiego, że... Czarnowłosy czuł się przyciągany przez nią.
Podróż windą wydawała mu się szybka. Stanowczo za szybka. Dziewczyna wyszła pierwsza wkładając telefon w tylną kieszeń spodni. Brunet chciał od razu udać się na swoje spotkanie, kiedy zauważył zagubienie się czerwonowłosej. Czytała numery na drzwiach, szukając tego odpowiedniego. Uśmiechnął się do siebie i już miał ruszyć do dziewczyny z pomocą, kiedy ona zapytała jakiegoś napakowanego faceta, który właśnie przechodził korytarzem. Itachi przeklął w duchu.
- Przepraszam pana, gdzie znajdę pokój czterysta osiem? - zapytała z uprzejmym uśmiechem, a brunet właśnie znienawidził tego typka.
- Na końcu tego korytarza w prawo - odpowiedział nawet nie patrząc na dziewczynę.
- Dziękuję - odparła, a tamten jedynie kiwnął niedbale głową przesuwając palcem po swoim tablecie.
Przez sekundę Itachi stał i patrzył na odchodzącą we wskazanym kierunku dziewczynę. Potem przypomniał sobie, że jego spotkanie ma się odbyć właśnie w pokoju czterysta osiem. Ruszył za dziewczyną i w myślach szczerze podziękował temu komuś za to, że zamówił pizzę. Szedł za nią podziwiając jednocześnie jej tyły. Wyprostowane plecy, niezbyt szerokie biodra, zgrabny tyłek i boskie nogi... Miała wspaniałe ciało, które brunet chętnie by zobaczył bez tych spodni i koszulki.
Drzwi otworzyły się przed nią automatycznie i nieskrępowana weszła do środka, a Itachi za nią.
- Och, w końcu jedzenie - powiedziała osoba, którą Itachi miał nadzieję już nigdy nie spotkać.
- Pan Douhito? - spytała dla pewności. Itachi ruszył w głąb pokoju i usiadł na jednym z krzeseł. Wybrał najlepsze miejsce, żeby móc jeszcze przez chwilę poobserwować nieznajomą z windy.
- We własnej osobie - odparł rozkładając teatralnie ręce i robiąc delikatny ukłon. Itachi przewrócił oczyma. Nie ma co ukrywać, nie lubił Deidary. I ku jego zadowoleniu czerwonowłosa nijak nie zareagowała. Nie spaliła się rumieńcem i nie poczuła się zawstydzona "szarmancją" blondyna.
- Duża pepperoni z podwójnym serem - powiedziała spokojnie wyciągając ze swojej torby opakowanie z pizzą. - Należy cię tysiąc jenów - dodała kładąc pudełko na stole, a Deidara podał dziewczynie pieniądze.
- Reszty nie trzeba.
- Dziękuję bardzo - odparła z miłym uśmiechem i w tym momencie zgasło światło.
- Super... Czy ten dzień może być lepszy? - sarknął jakiś damski głos. Itachi spojrzał w tamtym kierunku i zorientował się, że w tym pokoju są jeszcze inne osoby. Dziewczyna, która przed chwilą się odezwała i jeszcze jakaś blondynka, Akasuna Sasori oraz jego drodzy kuzyni: Izuna i Madara Uchiha.
- No... To miłego dnia - powiedziała czerwonowłosa i skierowała się do wyjścia, ale automatyczne drzwi się nie otworzyły. Tupnęła nogą, ale ciągle nic się nie działo. - Co jest? - mruknęła do siebie.
- Nie ma prądu - wtrącił się spokojnie Sasori. Jak zwykle wydawał się znudzony tym, co dzieje się wokół niego. A Itachi poczuł jak serce mu skacze z radości. Ze wszystkich sił starał się nie dać po sobie nic poznać, ale cieszył się, że ta dziewczyna jeszcze chwilę z nim zostanie. No, może nie do końca Z NIM, ale... Chciał jeszcze na nią popatrzeć. Poobserwować ją. Wydawała mu się taka nierzeczywista i najprawdopodobniej, jeśli stąd wyjdzie Itachi jej już więcej nie zobaczy... - Nikt stąd nie wyjdzie, dopóki go nie włączą.
- Że co? - spytała. - Musi być inne wyjście. Jakieś schody pożarowe czy coś - dodała zestresowanym głosem. Itachi zauważył, że była czymś wyraźnie zaniepokojona.
- Są dwa wyjścia. Te drzwi albo skok przez okno - odpowiedział Sasori.
- Ale ja mam pracę, czynsz i rachunki! - pisnęła niemal rozpaczliwe, jakby to miało coś pomóc. - Kiedy znowu włączą ten cholerny prąd? - warknęła.
- A kto wie? Zależy od problemu, a z tego co wiedzę, to zgasła cała dzielnica - odezwał się Deidara żując swoją pepperoni.
- Dostawca pizzy... Bardzo ambitne zajęcie - sarknął Sasori nawet nie patrząc na dziewczynę.
- Słuchaj rudzielcu, ja nie mam willi z basenem i kąta w banku szwajcarskim, a niestety moje życie też kosztuje - warknęła wściekła nic nie robiąc sobie z tego, że stoi przed Sasorim Akasuną. TYM Sasorim Akasuną.
Czerwonowłosy nic sobie nie zrobił z wypowiedzi dziewczyny. Zerknął na nią przelotnie i powrócił wzrokiem do ekranu swojego laptopa. Dziewczyna zazgrzytała zębami, ale już się nie odezwała.
- Wyluzuj - odezwał się do niej Deidara. - Siadaj i weź sobie kawałek - powiedział wskazując krzesło obok siebie. Nieznajoma niepewnie usiadła obok blondyna i mruknęła:
- Jestem wegetarianką...
- Ej Dei, może ze mną się podzielisz posiłkiem? - zapytał Izuna wyciągając rękę po kawałek pizzy.
- Spierdalaj Uchiha! Nigdy w życiu się z tobą niczym nie podzielę - warknął blondyn odsuwając pudełko.
- No weź... Dlaczego? - jęknął błagalnie brunet, a Itachi pożałował, że są rodziną.
- Bo nie jesteś śliczną dostawczynią pizzy, która przyniosła mi to żarcie - powiedział, a na policzkach dziewczyny pojawił się lekki rumieniec, a Itachi miał ochotę wybić blondynowi zęby.
- Ej, przymknijcie się na chwilę - powiedziała spokojnie jakaś blondynka. Brunet kojarzył ją z jakiegoś serialu, ale nie miał okazji poznać.
- A ty to kto? - zapytał bez ogródek Madara. Siedział z złożonymi rękoma na piersi i opierał swoje brudne buciory o stół konferencyjny.
- Yuki Uchiha - odpowiedziała spokojnym tonem nie zwracając uwagi na zaczepkę w głosie bruneta. Itachi musiał przyznać, że po raz pierwszy w życiu widział ta dziewczynę, a ona przedstawia się jego nazwiskiem. Czyżby byli jakąś rodziną? Zastanowił się przez chwilę, ale nie przypominał sobie twarzy blondynki z rodzinnych spotkań. Madara chyba również, bo patrzył na nią podejrzliwe jakby miała się na niego rzucić z pazurami.
- Jak to nie przyjedziesz? - spytała dziewczyna, która wcześniej się odezwała. Stała przodem do ściany wykonanej w całości ze szkła rozmawiając z kimś przez telefon - Słuchaj, miałyśmy umowę. Tak czy nie? I... - nastąpiła chwila przerwy, a Itachi zauważył jak dziewczyna zacisnęła pięści, aż pobielały jej knykcie. - Co? Ale... Ej, chwila! - odsunęła telefon od ucha i odwróciła się w ich kierunku. Nie była wściekła.
- Co się stało? - zapytała współczująco blondynka.
- Właśnie straciłam główną aktorkę - odparła spokojnie i usiadła na krześle. - Niestety jestem zmuszona zawiesić mój projekt na czas bliżej nieokreślony, dopóki nie znajdę kogoś na miejsce Eiko Hideyoshi - powiedziała oficjalnym tonem składając dłonie na stole. Teraz Itachi miał okazję przyjrzeć się dziewczynie. Miała brązowe włosy sięgające jej do łopatek oraz tego samego koloru oczy. Ciemną karnację ukrywała pod cienką warstwą pudru.
- Jak to "zawiesić"? - spytał zdenerwowany Madara. Zdjął nogi ze stołu i ze wściekłością uderzył w stół pięścią. - Przyjechałem z drugiego końca kraju, żeby zagrać w tym filmie, a ty odwołujesz projekt?!
- To nie moja wina - zaczęła się bronić. - Gdybym wiedział, że Eiko wystawi mnie do wiatru...
- Nic mnie to nie obchodzi! - przerwał jej. - Powinnaś to lepiej zorganizować!
- Taki jesteś mądry?! - krzyknęła wstając. - Jak znajdziesz zastępstwo na jej miejsce, to proszę bardzo! Możemy zacząć choćby jutro!
- Ej, o co im chodzi? - Itachi usłyszał, jak czerwonowłosa dziewczyna spytała szeptem Deidary i wtedy stracił zainteresowanie kłótnią Madary i tej brunetki.
- Nie czytasz gazet? Ta brunetka - wskazał palcem na kłócącą się z Madarą dziewczynę - to Shiori Akuma. Miała reżyserować wysokobudżetowy film, ale jak widać plan wziął w łeb - powiedział żując ser swojej pizzy.
- Aaaa... - mruknęła czerwonowłosa. Po chwili jej komórka zadzwoniła. Jej dzwonek ściągnął spojrzenie wszystkich zebranych w tym pomieszczeniu. No cóż, nieczęsto słyszy się piosenkę z "Króla lwa", kiedy to Timon tańczy i śpiewa do tańca hula. - No co? Lubię "Króla lwa" - mruknęła ze zmieszaną miną, którą Itachi uznał za śliczną.
Czerwonowłosa odebrała w momencie, kiedy Timon śpiewał o tłustej szynce i przyłożyła telefon do ucha, który w ciągu sekundy odsunęła. Brunet siedział kilka krzeseł od niej, ale doskonale słyszał wydzierającego się faceta.
- No, przepraszam, szefie. Ale utknęłam, bo prądu nie ma... - zaczęła się tłumaczyć.
- Nic mnie to nie obchodzi! Masz tam pojechać w ciągu pięciu minut albo pożegnaj się z pracą!
- Ale przecież...
- Mówiłem, że nic mnie to nie obchodzi! Zawalasz robotę, Hasuno! Już dawno powinienem cię zwolnić...
- No to na razie, dziadu - warknęła ledwo panując nad głosem i rozłączyła się. Rzuciła wściekle telefon na stół i z założonymi rękoma oparła się o krzesło. - Nienawidzę typa... - mruknęła, ale chyba potem dotarło do niej, co zrobiła. - O cholera... - szepnęła ukrywając twarz w dłoniach. Itachi się domyślił, że teraz została na lodzie. Nie znał jej, ale z wcześniejszej rozmowy z Sasorim wiedział, że ona potrzebuje pieniędzy, a nie śmierdzi groszem. Brunetowi zrobiło się jej żal i poczuł nieopartą potrzebę, żeby jej pomóc. Chciał jej pomóc. Wydała mu się taka inna od tych wszystkich dziewczyn, które znał...
- Niech ona ją zagra! - powiedział Madara wskazując palcem na czerwonowłosą.
- Co...? - Shiori spojrzała we wskazanym kierunku i przyjrzała się dziewczynie, jakby widziała ją pierwszy raz w życiu. Może tak było, ponieważ wcześniej nie zdradzała oznak zainteresowania nią. - Masz jakieś doświadczenie? - zapytała po chwili ciszy, a Itachi zamarł. Chciała ją zatrudnić? On, Itachi Uchiha miał pracować z tą dziewczyną? Myślał, że wyczerpał roczny limit szczęścia, kiedy zabrakło prądu i zostali uwięzieni w pokoju czterysta osiem.
- W czym? - zapytała nie wiedząc o co chodzi.
- W byciu aktorką - wtrącił się znudzony Sasori, jakby czerwonowłosa była wyjątkowo tępym dzieckiem. Itachi niemal zapomniał, że on w ogóle tu jest. Siedział przed swoim laptopem i nikt nie zwracał na niego uwagi, co chyba było mu na rękę.
- Ja? - czerwonowłosa wskazała niepewnie na siebie palcem. - O nie, nie, nie... Ja nie jestem aktorką. Nigdy nie chciałam być i nie chcę.
- No weź... Jako mała dziewczynka nie marzyłaś o byciu gwiazdą kina? - zaczął kusić Izuna.
- Jako mała dziewczynka marzyłam o byciu antyterrorystą - odparła.
- Na pewno masz talent. Z takim wyglądem? - zaczęła Yuki.
- A co z moim wyglądem nie tak? - spytała patrząc na siebie. Itachi powstrzymał uśmiech. Była taka urocza...
- Nigdy nigdzie nikogo nie grałaś? - zapytał Izuna, a czerwonowłosa już miała zaprzeczyć, kiedy zaczęła się zastanawiać i przypomniała coś sobie.
- Raz, w podstawówce grałam Czerwonego Kapturka. Miałam taką tremę, że na występie puściłam pawia na Wilka - powiedziała. Itachi już nie potrafił dłużej powstrzymywać uśmiechu się i zauważył, jak reszta stara się nie wybuchnąć śmiechem oprócz Shiori. Ta zaśmiała się i po chwili wesoło oznajmiła:
- Bierzemy cię.

Po jakichś piętnastu minutach ponownie włączyli prąd, ale Shiori nie pozwoliła czerwonowłosej opuścić pokoju, pomimo jej wyraźnych żądań. Itachi nie był pewny czy polubił brunetkę. Swoim wyglądem nie wyróżniała się z tłumu, ale przez chwilę widział w jej oczach błysk. Wiedział, że dla tej dziewczyny ten projekt był ważny i zrobi wiele, żeby wypalił. Później, przez jakiś czas tłumaczyła swoją wizję projektu i poszczególne role każdego z bohaterów. Itachi swój scenariusz dostał już dawno. Po przeczytaniu go brunet miał pewne obiekcje... Zbyt wiele rzeczy mu się nie podobało i nie chciał mieć z tym filmem nic wspólnego. Jednak teraz, kiedy coraz dłużej słuchał słów brunetki... Miała zaplanowane wszystkie szczegóły, ale zaznaczyła, że jej otwarta na nowe propozycje.
- Reasumując, za dwa tygodnie rozpoczynamy zdjęcia. Dzisiaj tu obecna, Hanatara Hasuno zagra główną rolę - Shiori spojrzała na czerwonowłosą, która gdyby mogła wyrwałaby jej tchawicę. Jednak brunetka wydawała się nic sobie z tego nie robić, tylko miło się uśmiechnęła - Rozumiem, że dwa tygodnie to może być za mało, żeby wszystko to ogarnąć, ale jestem pewna, że dasz radę. Wierzę w ciebie - znowu się uśmiechnęła i spojrzała do swoich papierów, które walały się na stole. - Jutro umówię cię z pewną osobą ze szkoły aktorskiej, która... No, pomoże ci. O czymś zapomniałam? - zapytała spoglądając na wszystkich. Nikt się nie odezwał. - W takim razie, dziękuję za spotkanie i liczę na owocną współpracę. Wszystkie szczegóły wyślę wam mailem - wstała i kiwnęła głową z aprobatą. Wydawała się zadowolona z przebiegu całego spotkania. Kiedy wszyscy wychodzili, ona została pisząc coś na klawiaturze swojego laptopa.
- Nie wiem czy to się przyjmie... - odezwał się do Itachiego Sasori. Obaj poznali się jeszcze zanim stali się sławni. Może nie byli jakimiś wielkimi przyjaciółmi, ale byli w stanie wysłać sobie SMS's z życzeniami na święta.
Przed nimi szedł Deidara z Haną, która miała przewieszoną przez ramię torbę na pizzę, a w rękach trzyma scenariusz. Blondyn pokazywał jej niektóre sceny komentując je swoimi żartami. Itachi nie ukrywał, czuł się zazdrosny.
- Można zaryzykować - powiedział starając się zachować spokój, kiedy zauważył, że czerwonowłosa zaczyna ulegać urokowi Deidary. - A co on taki wesoły? - zapytał warknięciem, którego czerwonowłosy najwyraźniej nie zauważył. Wiedział, że Sasori i Deidara dobrze się przyjaźnią odkąd zaczęli grać w "Naruto" Masashiego Kishimoto kilka lat temu.
- Zaczął grać Juna Satou w "Working!!" i zaproponowano mu rolę Kiry Izuru w "Bleachu", więc jego kariera całkiem nieźle idzie - powiedział obojętnie czerwonowłosy poprawiając torbę z laptopem na ramieniu. Może nie wyglądał, ale Itachi wiedział, że Sasori cieszy się z sukcesów przyjaciela.
- Ściął kudły... - mruknął brunet dopiero teraz zauważając różnicę. Pamiętał, kiedy grali w "Naruto" i porównał go z obecnym blondynem. Teraz miał krótkie włosy sięgające mu do podbródka, ale grzywę na pół twarzy zostawił. W ogóle wydawał się Itachiemu jakiś wyższy i bardziej umięśniony niż, kiedy był na planie "Shippuudena".
- Ta... Omal się nie załamał, kiedy mu kazali - odparł z uśmiechem rozbawienia czerwonowłosy. - No, to na razie - dodał i zostawił go przed windą. Dołączył do blondyna i razem jeszcze gdzieś poszli. Madary z Izuną też nigdzie nie było widać. Yuki Uchiha została jeszcze chwilę z Shiori, żeby o coś zapytać, więc Itachi i Hana zostali sami.
Czerwonowłosa ciągle nie zwracała uwagi na bruneta, kiedy czekali na windę. Była pogrążona w czytaniu scenariusza i nawet nie zauważyła, że jej transport już się pojawił. Itachi wszedł do środka i czekał, aż dziewczyna zrobi to samo. Ta jednak ciągle stała z nosem w lekturze. Drzwi windy już się zamykały i chłopak w ostatniej chwili je powstrzymał.
- Idziesz? - zapytał trochę zirytowany, co dało się wyczuć. Nie tak chciał zacząć z nią dialog...
- A, tak. Przepraszam - powiedziała wchodząc. Oparła się plecami o ścianę i znowu pogrążyła się w lekturze.
- Więc... Jak się czujesz w roli przyszłej gwiazdy kina? - zapytał i miał ochotę uderzyć głową w ścianę. Przecież wiedział, że okropnie! Ona nie chciała grać, ona nie chciała mieć z tym nic wspólnego. To Shiori ją "przekonała". W sumie, to skutecznie, bo Hana zgodziła się, kiedy brunetka przedstawiła jej ile pieniędzy zarobi.
- Normalnie - odpowiedziała nawet na niego nie patrząc.
- Jakbyś potrzebowała jakiej pomocy czy coś, to... To zadzwoń - powiedział. Nie podda się tak łatwo!
- Dzięki - odparła tylko i w tym momencie Itachi stracił zapał. Ona go ignorowała i wyraźnie dawała do zrozumienia, że nie jest nim zainteresowana... Dobra, pomyślał. Jest masa innych dziewczyn, które po prostu marzą, żeby się z nim umówić. Nie potrzebuje jakiejś rudej dostawczyni pizzy!
Po chwili czerwonowłosa westchnęła.
- Chyba się przyda... Matko, to jest jakaś masakra! Ja nie dam rady - powiedziała zrezygnowana opierając głowę o ścianę, co sprawiło, że jej czerwona czapka spadła z głowy. Itachi podniósł ją i podał dziewczynie. Obdarzyła go ślicznym uśmiechem i mruknęła ciche: - Dzięki.
A potem winda się otworzyła. Czerwonowłosa wyszła pierwsza i ruszyła w kierunku ruchomych schodów prowadzących do garażu podziemnego. Minęła główne wejście i zobaczyła przepychający się tłum ludzi.
- Wow... To wszystko to twoi fani? - spytała odwracając się w stronę bruneta.
- Weź mi nie mów... - mrukną rozdrażniony. Myślał, że oni się rozejdą do domów, ale nie. Czekali na niego, kiedy będzie wychodził i wtedy go dopadną...
- Eeee... Może ten... Może cię podwiozę? - spytała nieśmiało dziewczyna spalając się rumieńcem. - Mój samochód to nie limuzyna, ale... Wiesz... Zresztą, nieważne - urwała i odwróciła się w kierunku schodów. Itachi ją zatrzymał łapiąc ją za ramię.
- Chętnie - uśmiechnął się lekko, co dziewczyna odwzajemniła.
Zeszli na pierwszy poziom garażu podziemnego i czerwonowłosa pewnie ruszyła w kierunku swojego samochodu, co trochę zdziwiło bruneta. Zwykle dziewczyny gubią się w takich miejscach szukając swojego auta. Kiedyś spotkał się nawet z sytuacją, że jakaś laska zadzwoniła na policję, że jej niby ukradli a okazało się, że pomyliła miejsca parkingowe.
- Wiec o to moja Bety - wskazała na czarny Nissan Micra K13.
- Nazwałaś samochód "Bety"? - spytał z uśmiechem rozbawienia.
- Ładnie, prawda? Kolega mówił, żebym nazwała ją Bob... - powiedziała, po czym się wzdrygnęła. - Dobrze, że go nie posłuchałam - dodała wyciągając klucze z kieszeni spodni.
- Mogę prowadzić? - zapytał ni stąd ni zowąd. Dziewczyna spojrzała na niego, jak na kosmitę, a później na swoje auto.
- Masz prawo jazdy? - odpowiedziała pytaniem.
- No, raczej. Chociaż rzadko go używam... Zazwyczaj wszędzie wozi mnie szofer - odpowiedział czując irytację. Dopiero później zorientował się, jak to snobistycznie mogło zabrzmieć i zerknął niepewnie na dziewczynę. Ciągle patrzyła prosto na niego zastanawiając czy dać mu kluczyki.
- Za którym razem zdałeś? - zadała kolejne pytanie.
- Za drugim - powiedział bez zastanowienia. No co? Był dobrym kierowcą i zdałby za pierwszym, gdyby nie ten szajbnięty kogut, co wyskoczył ma na drogę! W ogóle, skąd skąd on się tam wziął?!
- Dobra, masz - podała mu ostrożnie kluczyki z breloczkiem figurki Daenerys Targaryen. Mimowolnie uśmiechnął się na ten widok. - Spróbuj zrobić chociażby rysę... - ostrzegła i zajęła miejsce pasażera i zapinając pas.
Itachi usiadł za kierownicą i przez moment zastanowił się, jak by to było gdyby nie był sławny. Miałby taki samochodzik i jeździłby ze swoją dziewczyną na zakupy...
- Oglądasz "Grę o tron"? - zapytał odganiając się od tamtych myśl.
- A ty nie? - zdziwiła się.
- Najlepszą postacią jest Tyrion Lannister - powiedział. - Kiedy jest następny sezon?
- Dwunastego albo piętnastego kwietnia chyba - powiedziała, kiedy wyjechali z garażu na ulicę. Z radia rozbrzmiała jakaś stacja grająca rocka. Itachi rozpoznał utwór The Neighbourhood - Sweater Weather. Uśmiechnął się do siebie. Lubił ten kawałek, był taki hipnotyzujący...
- Więc... - zaczął.
- Więc skup się na drodze - przerwała mu. - Jestem ubezpieczona i jak nas rozbijesz to się nie wypłacisz - zagroziła.
Po kilkunastu minutach jazdy zaparkował samochód przed swoim apartamentem. Przez cała drogę nic się nie odzywał, bo za każdym razem, kiedy chciał zacząć jakiś temat, czerwonowłosa go uciszała i kazała skupić się na prowadzeniu samochodu. Ta dziewczyna była chodzącym dowodem na to, że kobieta również może kochać swoje cztery kółka.
- Wejdziesz? - zapytał, kiedy wysiedli. Czerwonowłosa odebrała kluczyki i Itachi mógłby przysiąc, że na jej twarzy odmalowała się ulga.
- Chyba nie powinnam... - mruknęła zerkając na wieżowiec, pod którym stali.
- Chodź - powiedział tylko i pociągnął ją za rękę do wejścia. Za nic w świecie nie chciał teraz odpuszczać. Nie chodziło mu o to, żeby zaciągnąć ja do łóżka. Chociaż noc z nią była dość kuszącą perspektywą... 
Po kilku minutach znaleźli się w mieszkaniu Uchihy.
- Rozgość się - powiedział brunet zaprowadzając dziewczynę do salonu. Do wielkiego pomieszczenia pomalowanego na odcień ciemnego beżu, z którego wychodziły drzwi do innych pokoi. Na środku stała kanapa z jasnej skóry, a na przeciwko na ścianie wisiał największy telewizor, jaki czerwonowłosa kiedykolwiek widziała... - Napijesz się czegoś? Wino, whisky... - zaczął wymieć rodzaje alkoholi w swoim barku.
- Nie, dzięki... - mruknęła trochę zmieszana. - Prowadzę.
- Aaa... Zapomniałem - powiedział trochę smutny... Jak wiadomo przy wódce rozmawia się najlepiej.
- Lubisz kino akcji? - zapytała po chwili ciszy. Czerwonowłosa stała przy jego szafce z filmami i przeglądała tytuły. Jako gospodarz, to on powinien zacząć jakąś rozmowę, ale był zbytnio zainteresowany jej tyłkiem... Dobry Boże, ona ma idealne ciało, pomyślał. 
- Lubię jak coś się dzieje w filmie. Nienawidzę tych komedyjek romantycznych. Wszystkie są takie same - odpowiedział podchodząc do niej. Starał się odgonić od siebie wszystkie niepotrzebne myśli, żeby skupić się na rozmowie z dziewczyną. Musiał zrobić dobre wrażenie...
- W takim razie nie polubiłbyś mojej mamy - powiedziała, a Itachi poczuł jak krew odpływa mu z twarzy. - Och, żartuję. Wyluzuj - dodała widząc minę bruneta.
- Ta... A ty jakie filmy oglądasz? - zapytał szybko starając się zapomnieć o tej gafie. Przez sekundę czuł, jakby serce mu stanęło. Nie wiedział czemu, ale strasznie zależało mu na relacjach z czerwonowłosą.
- Przygodowe i fantasy - odpowiedziała natychmiast. - Oglądałeś kiedyś "Władcę Pierścieni"? - zapytała, a on pokręcił jedynie głową. - O, rany... To musisz obejrzeć! Świetny film i Orlando Bloom tam gra - dodała konspiracyjnym szeptem.
- Lubisz Blooma? - ledwo pohamował grymas na twarzy. Chyba żaden facet nie lubi, kiedy jakaś dziewczyna zachwyca się przy nim innym facetem.
- Ba! W "Piratach z Karaibów" był świetny!
- Ta... 
- Mogę zadać ci pytanie? - spytała nie zauważając reakcji bruneta.
- Jasne.
- Oglądasz filmy, w których sam grasz?
- Jak jestem pijany.

Trzy tygodnie później

- To ma być szarpanina?! - krzyknęła Shiori ze swojego krzesła reżysera. Wstała i podeszła do dwójki aktorów. - Który chce się ze mną bić? - powiedziała zbliżając się do wyższego chłopaka. Złapała go za koszulę, a po chwili oboje leżeli na ziemi walcząc o przewagę w walce.
- Ona jest szurnięta... - szepnęła do Itachiego czerwonowłosa. Dzisiaj nie był ich dzień grania, ale brunetka kazała im przyjść. Ciągle nie wiedzieli po co.
Itachi uśmiechnął się do dziewczyny i wzruszył ramionami. Siedział obok niej na podłodze i patrzyli na pracę innych. Szczerze powiedziawszy, podobało mu się to. Lubił spędzać z nią czas. A teraz, skoro grali razem w jednym filmie... Musiał przyznać, że przez te trzy tygodnie zadurzył się w czerwonowłosej. Podobała mu się. Nie tylko fizycznie, ale był również oczarowany jej osobowością. Była taka delikatna, ale za razem silna...
- Mam coś na twarzy? - zapytała, kiedy zauważyła, że Itachi się jej przygląda.
- Co? Nie, nie... - odpowiedział pospiesznie i odwrócił wzrok. Patrzył na Shiori dającą wskazówki jakiejś dziewczynie. Dzisiaj pracowała z aktorami z pobocznych wątków. Itachi zauważył, że dziewczyna była dobrze zorganizowana i większość rzeczy miała już zaplanowane. Shiroi nie lubiła, kiedy działo się coś niezgodnie z planem. Kiedy Eiko zrezygnowała z roli brunetka niemal się poddała, ale teraz nie dawała za wygraną. Wszystko musiało być idealnie.
Nagle zadzwonił jej telefon i oddaliła się, żeby porozmawiać, a po kilku sekundach wybuchła:
- Co, kurwa?! Chyba cie popierdoliło! - krzyknęła do swojego telefonu ściągając na siebie spojrzenie wszystkich. Itachi po raz pierwszy słyszał, żeby dziewczyna przeklęła. I inni chyba też, bo każdy patrzył zdziwiony na brunetkę. Możliwe, że był dzisiaj trochę rozdrażniona, ponieważ Madara spóźnił się na plan i byli pół dnia w plecy. Hana powiedziała, że najprawdopodobniej zaczął się jej okres i to dlatego była taka zirytowana niekompetencją bruneta. Itachi uśmiechnął się na to stwierdzenie... Czerwonowłosa była taka otwarta, nie krępował ją żaden temat...
I znowu o niej myślisz, zganił się w duchu.
Westchnął i zerknął ukradkiem na czerwonowłosą. Siedziała skupiając całą swoją uwagę na Shiori, która wściekła chodziła w tą i z powrotem co jakiś czas warcząc w słuchawkę telefonu. W końcu rozłączyła się i brunet zauważył, że ledwie powstrzymuje się od roztrzaskania komórki, ale zamiast tego włożyła go w kieszeń spodni i zagoniła wszystkich do roboty. Sama gdzieś wyszła.
- Ciekawe o co chodziło... - mruknęła czerwonowłosa patrząc na odchodzącą brunetkę. - Jak myślisz? - odwróciła się w jego kierunku.
- Myślę, że to coś na czym ona straci - odpowiedział spokojnie.
- Shiori jest materialistką?
- Nie wiem... - odparł zastanawiając się nad tym. - Pierwszy raz z nią pracuję, ale wiesz...
- Ta... No, to na razie - powiedziała wstając i otrzepując swoje spodnie.
- Gdzie idziesz? - zapytał. Nie chciał jeszcze się z nią żegnać. Nienawidził czasu, kiedy nie byli razem. Jednak ciągle nie mógł znaleźć w sobie tyle odwagi, żeby jej to powiedzieć. Trzy tygodnie to może za mało, ale on już wiedział, co czuł do Hany... - Shiori kazała nam tu siedzieć, dopóki nie przyjdzie do nas - dodał. Wiedział, że to była idiotyczna wymówka, ale na ten czas nie mógł wymyślić lepszej.
- Ale Shiori tutaj nie ma. Poza tym, założę się, że zapomniała o nas przez ten telefon - odpowiedziała zakładając swoją kurtkę.
- To może ten... Pójdziemy gdzieś? - zapytał również wstając i patrząc na czerwonowłosą.
- Dzisiaj nie mogę. Muszę zrobić zakupy dla mamy - powiedziała poprawiając swoją torbę na ramieniu.
- To... Może ci pomóc? - spytał, a Hana wybuchła śmiechem. - Co jest?
- Nic, tylko... - znowu się zaśmiała. - Wyobrażasz sobie, żebyś wszedł spokojnie do supermarketu i robił zakupy? Bo ja nie.
- Uważasz, że jestem taki żałosny, że nie potrafię zrobić sam głupich zakupów? - zapytał rozdrażniony.
- Nie, o to mi nie chodziło... - zaczęła zmieszana. - Miałam na myśli, że... No wiesz... Jesteś sławny i w ogóle... - mówiła unikając wzroku bruneta.
- Rozumiem... - mruknął. Głupio mu się zrobiło... Hana miała rację, nie mógł nawet pójść do głupiego sklepu! Ale wtedy na jednym ze stojaków zauważył czarną czapkę z daszkiem i wpadł na pewien pomysł... - A zakład, że pójdę?

- To był ten twój plan? Wyglądasz idiotycznie. - skomentowała czerwonowłosa widząc Itachiego w czapce z daszkiem i w okularach przeciwsłonecznych. Właśnie szli do jednego ze supermarketów, brunet jeszcze w samochodzie założył swój "kamuflaż".
- Wyluzuj, nikt mnie nie pozna - powiedział z przekonaniem.
- Myślisz, że ludzie to idioci? - zapytała, kiedy weszli do sklepu.
W czasie zakupów Itachi po raz pierwszy od dawna poczuł się, jak zwykły człowiek. Nikt nie prosił go o autograf, nikt nie robił mu zdjęć... Brunet nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo za tym tęsknił. Czerwonowłosa kazała mu ciągnąć wózek, a sama wrzucała do niego różne produkty. Miała zrobioną listę zakupów, więc wszystko szło szybko i sprawnie. Zresztą, Hana wydawała się znać ten sklep, jak własną kieszeń.
- A ciebie ludzie nie atakują na ulicy? - zapytał opierając się wózek.
- Nie, ja nie jestem sławna...
- Jeszcze - przerwał jej z uśmiechem.
- Ta... Jeszcze nie jestem sławna... - mruknęła czytając skład jakiejś puszki z groszkiem.
- Ale... Nie pojawiła się żadna informacja w gazecie czy coś? - zapytał. W sumie, bez powodu. Odkąd poznał czerwonowłosą codziennie sprawdzał gazety i informacje o filmie w internecie. Jednak nigdzie nie zauważył żadnej notki o Hanie.
- Nie. Producent zakazał udzielania jakiejkolwiek informacji - powiedziała wkładając puszkę do wózka. - Kazał mi się cieszyć moimi ostatnimi, normalnymi dniami - dodała wzruszając ramionami.
- Aha... - mruknął. - Ale nie wydajesz się jakaś przejęta tym wszystkim.
- Bo nie jestem... Znaczy wiesz... Aktorstwo to jest coś, jednak nie jara mnie to - odparła wrzucając produkty do wózka.
- No tak, ty chciałaś zostać antyterrorystą - powiedział z uśmiechem. Czerwonowłosa spojrzała na niego i również się uśmiechnęła.
- Pamiętasz to jeszcze?
- Jakbym mógł zapomnieć. Wtedy... - urwał udając napad kaszlu. Omal nie powiedział: "Wtedy się w tobie zakochałem". Już od jakiegoś czasu Itachi zastanawiał się, jak ma to powiedzieć. Jednak uznał, że wizyta w miejscowym supermarkecie nie jest najlepszą chwilą.
- Wtedy co? - zapytała czytając kolejną etykietę.
- Nic... Wtedy wydałaś mi się trochę dziwna - wymyślił na poczekaniu.
- Jestem dziwna - odparła z dumą i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Ale wiesz... Nie każde dziecko chce zostać antyterrorystą. Większość dziewczynek marzy by zostać modelkami, piosenkarkami albo aktorkami. Ty byłaś inna...
- Często to słyszę - zażartowała i skierowała się w kierunku kasy. Itachi posłusznie popchnął wózek za nią. Czerwonowłosa zapłaciła i wyszli ze sklepu. - Więc... Dzięki za pomoc - powiedziała z uśmiechem.
- Nie ma za co - odpowiedział odwzajemniając gest.
- Podwieźć cię na plan czy do domu? - zapytała, co podziałało na Itachiego jak kubeł zimnej wody. Nie chciał jeszcze się z nią rozstawać. W ogóle nie chciał się z nią rozstawać.
- Nie pomóc ci później z wypakowaniem tego wszystkiego?
- Nie, dam radę. Jestem duża i silna - powiedziała zginając swoją rękę, tak jak się to robi, żeby pokazać bicepsa. Szkoda tylko, że Hana wcale nie miała bicepsa...
- Ta... Daj, ja prowadzę - oznajmił zabierając jej klucze z ręki. Usiadł w siedzeniu kierowcy i zdjął czapkę i okulary. Czerwonowłosa po chwili wsiadła do samochodu.
- Głupio mi cię tak wykorzystywać - powiedziała z delikatnym rumieńcem na policzkach. - Przecież masz swoje życie...
- Może lubię być wykorzystywany? - mrugnął do Hany, na co rumieniec dziewczyny zrobił się jeszcze bardziej czerwony. W tym momencie Itachi chciał ją pocałować, ale musiał się powstrzymywać ze swoimi pragnieniami... Matko, jakie to było dla niego trudne! - Jaki adres? - zapytał odpalając silnik.
- Jedź do Ikebukuro - odpowiedziała zapinając pas.
- Ikebukuro? To tam kręcili "Durararę" - zaczął Itachi. Pamiętał ten serial. Zakończyli go w zeszłym roku.
- Nawet ci powiem, że znam tego faceta co grał Izayę - powiedziała z uśmiechem. - Chodziłam z nim do klasy w liceum. I szczerze, to jemu ta rola pasowała najbardziej, bo on na serio jest szurnięty.
- Dobrze wiedzieć... - mruknął Itachi. Brunet nie lubił, kiedy czerwonowłosa mówiła o innych facetach. Czuł wtedy zazdrość... Tak wielką, że byłby w stanie zadźgać tego innego.
Po kilkunastu minutach Uchiha zaparkował przed niewielkim jednopiętrowym domkiem z zadbanym ogródkiem. Razem z Haną wypakował zakupy i ruszyli do wejścia. Dziewczyna łokciem otworzyła drzwi i weszła do domu, a brunet za nią.
- Mamo! Jestem już! - krzyknęła w przedpokoju. Po chwili z pokoju obok wyjechała na wózku starsza kobieta, a Itachiego omal nie ścięło z nóg. Matka Hany była kaleką...
Dziewczyna podeszła do niej i pocałowała ją w policzek.
- Cześć, skarbie - powiedziała kobieta z uśmiechem, tak bardzo podobnym do czerwonowłosej. - O, a kogo przyprowadziłaś? - zapytała patrząc na Uchihę. Czarnowłosy zauważył, że Hana i jej rodzicielka mają taki sam, ciepły uśmiech i te same czekoladowe oczy. Jej ciemne włosy były związane w kucyk na boku. Zapewne matka czerwonowłosej w młodości była niezwykłą pięknością. Tak jak jej córka teraz..
- To mój kolega z pracy - odpowiedziała, a Itachi poczuł nijaki zawód, że właśnie tak go przedstawiła.
- Kolega? Myślałam, że coś więcej... - mruknęła i spojrzała znacząco na córkę. Brunet uśmiechnął się do kobiety i już miał coś powiedzieć, kiedy ktoś go uprzedził.
- Mamo, mówiłam ci, żebyś w końcu przyjęła do wiadomości, że Hana jest lesbijką - w progu pokoju, z którego wyjechała matka czerwonowłosej, pojawiła się brązowowłosa dziewczyna z idealnie niebieskimi oczyma.
- Spadaj, Oharu - warknęła z wyraźnym rumieńcem na policzkach.
- Hanunia, przecież żartuję tylko - mruknęła znudzona Oharu, a Itachi w duchu odetchnął z ulgą. Chyba by nie przeżył, gdyby jego ukochana okazała się homoseksualistką.
- Lepiej... - zaczęła Hana.
- Dziewczyny, uspokójcie się. Mamy gościa - przerwała jej.
- Właśnie, Hanunia. Może nas przedstawisz? - zapytała Oharu z zaczepnym uśmiechem.
- Nie mów na mnie "Hanunia" - warknęła, a brunet był pewien, że gdyby nie torby z zakupami, które trzymała, rzuciłaby się na nią.
- Oczywiście, Hanuniu.
- Oharu, przestań - upomniała ją matka. - Hana? - spojrzała znacząco na swoją córkę.
- Jasne... To jest moja mama, Katsuko Hasuno - zwróciła się do Itachiego. - A to jest moja irytująca siostra Oharu Imada - przedstawiła ją, na co brunetka uśmiechnęła się wesoło wyciągając do czarnowłosego rękę.
- Cześć. Jestem Oharu, starsza siostra Hanuni - brunet przełożył reklamówkę do drugiej ręki i uścisnął dłoń dziewczyny. Chciał się przedstawić, ale ta znowu gu ubiegła - Przypominasz mi tego aktora... Jak mu było...?
- Itachi Uchiha? - podsunął.
- No, właśnie!
- Bo to jest Itachi Uchiha, idiotko... - mruknęła czerwonowłosa poprawiając torbę z zakupami, a uśmiech Oharu zblakł. Katsuko wybuchła śmiechem na widok miny swojej córki i podjechała na wózku do bruneta.
- Wybacz mojej córce. Ona tak ma - powiedziała z uśmiechem i zabrała od niego jedną torbę.
- Mamo! - krzyknęła z wyrzutem brunetka, a Hana uśmiechnęła się do niej złośliwie.
Nagle z pokoju wybiegła dwójka małych chłopców. Była to para bliźniaków o jasnych, brązowych włosach i niebieskimi oczyma, takich samych jak u Oharu.
- To jest para małych diabłów mojej siostry - wyjaśniła szeptem czerwonowłosa patrząc na bruneta i uśmiechając się tym swoim uśmiechem.
- Ciocia przyjechała! - krzyknęli chórem i przytulili się do nóg dziewczyny.
- No, siema urwisy. Dajecie w kość mamie? - zapytała kucając przed chłopcami, którzy energicznie pokiwali głowami. - Super! Mam coś dla was - powiedziała i z torby wyciągnęła dwie czekolady. - Smacznego.
- Dzięki, ciociu - powiedział jeden, a drugi już jadł swoją czekoladę.
- Dzięki, Hana. Wiedziałam, że na ciebie zawsze można liczyć - sarknęła Oharu. - No dobrze chłopcy, idźcie się pobawić.
- Dobrze, chodźmy do kuchni - zaproponowała Katsuko i ruszyła do pomieszczenia, a Itachi za nią. Siostry Hasuno szły kilka kroków za nim kłócąc się szeptem, czego brunet miał zapewne nie słyszeć. Jednak... No cóż... Słyszał.
- Toś wyrwała... - mruknęła cicho z uznaniem Oharu.
- Nikogo nie wyrwałam!
- Jasne... Wiedzę, jak on ciebie patrzy.
- Wcale nie patrzy!
- Hanunia... Co ty wiesz o... - przerwały widząc, że Itachi na nie spojrzał, kiedy postawił torbę z zakupami na stole.
- Itachi, napijesz się może herbaty? - zapytała uprzejmie Katsuko.
- Tak, dziękuję - powiedział, a kobieta uśmiechnęła się szerzej.
- A więc, Itachi. Powiedz jak poznałeś moją małą siostrzyczkę - poprosiła Oharu siadając przy stole, co brunet uznał z pozwolenie, że on też może usiąść.
- Przez przypadek w sumie... - zaczął niepewnie, a brunetka roześmiał się.

- To oczywiste, Hana w życiu nie poderwałaby kogoś takiego, jak ty.
- Oharu! - krzyknęła zażenowana czerwonowłosa z krwistoczerwonym rumieńcem, takim jak jej włosy.
W tym momencie, rozległ się trzask zamykanych drzwi, a po chwili do kuchni wszedł jakiś wysoki facet. Miał jasnobrązowe włosy, dzięki którym Itachi domyślił się, że stał przed nim ojciec bliźniaków. Patrzył na niego zdziwionym spojrzeniem zielonych oczu.
- To chłopak Hany - oznajmiła wesoło Oharu.
- To nie jest mój chłopak! - dziewczyna natychmiast zaprotestowała.
- Masashi Imada - przedstawił się wyciągając rękę w kierunku bruneta.
- Itachi Uchiha - odparł wstając i uściskał dłoń zielonookiego, a Masashi zagwizdał z uznaniem.
- No nieźle... - powiedział w kierunku czerwonowłosej, która była już cała czerwona.
- Przestańcie już jej dokuczać - wtrąciła się Katsuka, a państwo Imada zachichotali wesoło, po czym Masashi pocałował swoją żonę.
- Część, kochanie. Widzę, że dużo rzeczy mnie minęło... - powiedział obserwując z uśmiechem bruneta, a matka czerwonowłosej postawiła przed Itachim parującą filiżankę zielonej herbaty.
- Dzięki mamo, ale my już wychodzimy. Przyjdziemy innym razem, kiedy ICH nie będzie - powiedziała i pociągnęła czarnowłosego za rękę w stronę wyjścia.
- Tylko pamiętajcie o zabezpieczeniach! - krzyknęła za nimi Oharu, a brunet poczuł jak Hana mocniej ściska jego rękę.
- Oharu! Przesadzasz! - usłyszał jeszcze ostrzegawczy ton jej matki, a potem czerwonowłosa zamknęła za nim drzwi.
- Masz... wesołą siostrę - zaczął, kiedy wracali do samochodu. Ku rozczarowaniu Itachiego, dziewczyna puściła już jego dłoń.
- Raczej pojebaną - warknęła siadając na miejscu pasażera. Brunet ciągle widział na jej policzkach te urocze rumieńce. Uśmiechnął się do siebie i usiadł za kierownicą.
- Ale za to masz świetną mamę - powiedział. Chciał ją jakoś... pocieszyć? Chciał, żeby znowu się do niego uśmiechała...
- Wiem... - odparła smutno.
- Mogę cię o coś zapytać? - odpalił silnik i ruszył. W sumie, to nawet nie wiedział, gdzie ma jechać. Do swojego domu czy do Hany? A może jeszcze na plan?
- Dlaczego moja mama jeździ na wózku? - bardziej stwierdziła niż zapytała, a brunet nie wiedział co ma odpowiedzieć. Chciał zapytać, co robi jej ojciec, ale nie sprostował. Hana jego milczenie najwyraźniej przyjęła jako potwierdzenie i zaczęła: - Jak miałam siedem lat, moi rodzice mieli wypadek. Tata zginął na miejscu, a mama przeżyła... Tylko że... - Itachi wyczuł, że głos czerwonowłosej się łamie. Nie wiedział, co ma robić. Gdyby nie prowadził, przytuliłby ją... Ale teraz... Uścisnął ją za dłoń nic nie mówiąc. Wzrok miał utkwiony w drodze i czuł serce walące mu jak młotem. Bał się na nią spojrzeć, bo gdyby zobaczył jej łzy... Po kilku sekundach poczuł, jak na jego ręce zaciska się drobna dłoń czerwonowłosej.

Następnego dnia on i jeszcze kilka osób siedziało w sali konferencyjnej w pokoju czterysta osiem. W tym samym, w którym Itachi poznał Hanę...
Wczorajszego wieczoru brunet odwiózł i odprowadził dziewczynę do domu, a sam zadzwonił do szofera. Nie mógł zapomnieć jej smutnego uśmiechu, kiedy szepnęła ciche "Dzięki". W tej chwili pokochał ją jeszcze bardziej i niewiele brakowało, żeby jej to powiedział. Jednak... Znowu się powstrzymał.
Teraz siedziała obok niego grając w jakąś gierkę na komórce. W ogóle nie dawała po sobie poznać, że wczoraj coś się wydarzyło...
- Ileż można czekać? - jęknął Deidara. Itachi wręcz nienawidził blondyna, ale musiał mu podziękować. Gdyby wtedy nie zadzwonił po pizzę, nigdy by nie poznał miłości swojego życia. Teraz był już tego pewien i obiecał sobie, że wkrótce jej to powie. Z dzień lub dwa...
Nagle do pokoju wpadała jak burza Shiori. Miała rozczochrane włosy i twarz jakby wypiła z piętnaście kaw. Itachi zauważył, że miała na sobie te same ubrania co wczoraj.
- Jak ty wyglądasz? - zapytał Madara.
- Nie wkurwiaj mnie, Uchiha. Mam za sobą naprawdę ciężki dzień... - westchnęła i usiadła na najbliższym krześle.
- Co się stało? - spytała za wszystkich Yuki.
- A to, że filmu nie będzie - oznajmiła wkurzonym głosem. - Producent każe mi reżyserować serial.
- Kto cię zastąpi? - zadał kolejne pytanie Madara.
- Głuchy jesteś? - warknęła. - Nikt mnie nie zastąpi. Wszyscy zagracie w serialu - oznajmiła.
Jak się później okazało, Shiori wcale nie była wściekła, że swój film musi zamienić na serial tylko dlatego, że ktoś skasował jej samochód... A wczorajszy telefon dotyczył właśnie zniszczonego auta.
No cóż... Nie tylko Hana miała bzika na punkcie swoich czterech kółek.

Czerwonowłosa siedziała na kanapie w salonie u Itachiego. Nie wiedziała, po co on ją tu ściągał. Ale to było chyba coś ważnego, skora brunet był taki zestresowany, kiedy mówił jej żeby do niego przyjechała.
Tymczasem czarnowłosy stał za ścianą i patrzył na Hanę. Kazał dozorcy ją wpuścić od razu do mieszkania, bo on... No cóż... Najprościej mówiąc, był przerażony. Jeszcze nigdy żadna dziewczyna na niego tak nie działała. Jednak w końcu się przełamał. Musiał jej to powiedzieć. Już przez to nie spał, nie jadł...
Przełknął ślinę i wszedł do salonu. Przecież nie można kazać kobiecie czekać w jego własnym mieszkaniu. Teraz jak o tym myślał... To był debilny pomysł. Sam powinien do niej pojechać, a nie ściągać ją tutaj. No, ale... Tak, był idiotą.
- Cze... Część - super, teraz zaczął się jąkać.
- O, cześć - odwróciła się w jego stronę. - Nie usłyszałam, jak idziesz - uśmiechnęła się. - Więc, co się stało? - zapytała, a brunetowi serce podeszło do gardła.
Usiadł obok niej na kanapie i oparł łokcie na kolanach. Nawet nie wiedział, jak chce jej to powiedzieć... Miał ochotę zapaść się pod ziemię. Zniknąć z powierzchni ziemi... No, ale nie mógł tego zrobić. Pozostało mu zakończyć to, co zaczął.
- Jestem idiotą... - mruknął.
- Nie wykluczone - odparła pogodnie. - Ale to nie chyba po, to kazałeś mi tu przyjechać?
- Hana... - powiedział. Złapał ją za dłoń. Była tak ciepła... - Ja... - zaczął, ale czerwonowłosa nie pozwoliła mu skończyć i wyrwała swoją rękę z jego uścisku.
Objęła jego szyję i go pocałowała. 
Poczuł jej ciepłe usta, które tak idealnie pasowały do jego. Delikatnie popchnął ją na kanapę tak, że dziewczyna leżała na niej plecami, a on znajdował się nad nią. Itachi nie mógł uwierzyć, że czerwonowłosa znajduje się w jego ramionach, że w końcu może ją dotknąć... Pocałował ją mocniej wsuwając język w jej rozchylone wargi. Powoli smakował jej podniebienie, a ona się nie opierała. Przeciwnie, zapraszała go dalej. Brunet oparł się na łokciu, żeby nie zgnieść dziewczyny, a drugą ręką badał jej ciało. Wsunął dłoń pod jej bluzkę rozkoszując się każdym dotknięciem jej skóry.
Po kilku minutach pieszczot oderwał się od niej, po czym pocałował kącik jej ust, policzek i zszedł na szyję. Delikatnie ssał i kąsał zostawiając czerwone ślady. Tymczasem ona rozpięła jego koszulę i teraz zabrała się za pasek spodni...
Brunet pierwszy przerwał swoją czynność i nieznacznie odsunął się od czerwonowłosej. Spojrzał w jej oczy i przez chwilę trwali w takiej ciszy.
- Kocham cię - wyszeptał w jej usta, a potem ponownie ją pocałował.

~*~
 Na początku chciałabym przeprosić. Wiem, że to nie to czego się spodziewaliście. Że miało być, co innego i w ogóle. Jednak stwierdziłam, że to specjalna okazja i chciałam Was zaskoczyć. Mam nadzieję, że mi się udało ;) A co, do tej okazji... Właśnie dzisiaj ten blog kończy swój pierwszy roczek! Dokładnie rok temu opublikowałam tutaj "Prolog"... To wydaje się tak dawno, ale jednocześnie wcale nie :) No, a poza tym wiecie już jak to się wszystko zaczęło ;)
Dziękuję wszystkim za komentarze, za wejścia na bloga, za czytanie tej historii i za to, że przebrnęliście do końca tego One Shota :)
No i to chyba będzie na tyle...
Trzymajcie się ;)

11 komentarzy:

  1. Notka super, Itachi taki inny. Strasznie szkoda mi mamy czerwonowłosej :(, a jej siostra jest okropna! I masz rację, że chcę już ciąg dalszy Twojego opowiadania.

    Pozdrawiam,
    Yuzuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, cieszę się, że Ci się podobało :) Kolejny rozdział już w budowie, więc już niedługo powinien się pojawić... albo wcale nie niedługo. Kto wie? ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Hejooo! ;)
    Na samym początku muszę powiedzieć, że jak weszłam na bloga to byłam w lekkim szoku. Spodziewałam się rozdziału, a tu okazuje się, że jest coś całkowicie innego! Trochę się wtedy zawiodłam, ale całkowicie zmieniłam zdanie po tym, jak przeczytałam tego one shota :D
    No po prostu: MEGA, MEGA I JESZCZE RAZ MEGAAA! Strasznie mi się spodobał :3. Mimo, że nie przepadam za opowiadaniami w świecie rzeczywistym, a nie shinobi, to jednak przeczytałam z wielkim zaciekawieniem i... Na zaciekawieniu się również skończyło. JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?! Kiedyś cię znajdę i zabije -.-" Także strzeż się! :D Zakochałam się w tym jak wykreowałaś postać Hany w tym one shocie! No po prostu mistrzostwo! <3 Za to Itaś mi tak średnio przypadł do gustu... No, ale nie było najgorzej i przecież nie można mieć wszystkiego w życiu XD Planujesz drugą część? Prooooszę! Nie wytrzymam >.<
    Jestem taka rozdarta teraz; chce strasznie następny rozdział, ale tak samo bardzo chcę drugą część! Najgorzej ;ccc
    Mimo,że nie jestem z tobą od początku bloga i odkryłam go kilka miesięcy temu, to muszę ci powiedzieć, że bardzo dobrze ci idzie i że rozwinęłaś się bardzo od tamtego "Prologu". Gratuluję ci, że wytrwałaś aż rok z tym blogiem i piszesz dalej. Niektórzy już po kilku miesiącach odpadają, a ty dalej dajesz radę. Dzięki! ;)
    Już będę kończyć, także żegnam :P
    Pozdrawiam, Mariolka^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehuhehu. Lubię zaskakiwać :) Wiem, wiem, rozdział. No ale pomysł mi wpadł do głowy i tak fajnie mi się pisało tego One Shota i no i 22 też się zbliżał i chciałam to jakoś uczcić :D
      Strasznie się cieszę, że Ci się podobało... I nie bij! Wiem, jestem taka zUa, że kończę w takich momentach, ale... Na razie nie potrafię tego napisać! Chcę, na prawdę chcę, ale boję się że to takie nienaturalne wyjdzie czy coś... ALE! Następnym razem już się postaram, ale tak się postaram, że kapcie Ci spadną :D ;) Fajnie że Hana Ci się tutaj podobała. Chciałam, żeby była taka zwykła i w ogóle. A Itachi... Coś czuję że spaprałam to, ale no co? Raz na jakiś czas, może być ciotą, nie? XD
      Z góry mogę Ci powiedzieć, że teraz będzie już normalny rozdział. Nie wiem czy napiszę drugą cześć tego albo wcześniejszego One Shot'a... Bo mimo wszystko to był ONE Shot.. Ale spokojnie, mam już pomysł na coś nowego ;)
      Ooo... <3 Dziękuję. Naprawdę dużo znaczą dla mnie te słowa. I dzięki, że TERAZ jesteś. To najważniejsze, nie?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Będę szczera. Są ferię, ale umieram ze zmęczenia. Nie wiem czy dam rade dzis przeczytać, ale nie długo na pewno... Licz na dłuższy komentarz ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow... Masz jeszcze ferie... Ale zazdro... Moje się skończyły dwa tygodnie temu -.-
      I tak. Czekam na dłuuuuuuugi kom ;)

      Usuń
    2. Dzis mam ostatni dzień ferii ;<<<
      Nie wiem czy wyjdzie długi, bo bedzie na szybko.
      Tak, więc nie wiem dlaczego, ale to jest genialne, genialne i jeszcze raz genialne. Strasznie się usmiałam. Jesteś cudowna. I powiem Ci że nie miałabym nie przeciwko gdybys dodawała więcej takiś one shotów.
      Po za tym gratuluję, że wytrzymałaś juz rok na blogosferze. Wiele osób szybko sie wykrusza :< Ale nie martw się, jak tylko spróbujesz odejść znajdę Cie i razem z Sebastianem pogrozę widelcem xd
      Itachi boi sie powiedziec ,,kocham cie,,? Nie, nie, nie wierze w to! Jak Ty mogłaś?1 Jesteś zua. :d
      Haha, Hana dostarcza pizze? Na nic lepszego juz nie mogłas wpaść. Zreszta każdy Twój pomysł jest genialny.
      Tak, więc wiedz, że Cię Kofam, ale bardziej to Kofam tego nieśmiałego Itachiego i czekam na kolejną notkę. Pisz szybko! :>
      Weny c;

      Ps. Sorki za błędy ^-^

      Usuń
    3. Znowu ja xd
      Ostatnio Cie trochę nękam, nie?
      Dobra, do rzeczy.
      Słyszałaś może o Wywiadach z autorami blogów o tematyce M&A? Nie chciałabyś by przeprowadzono z Tobą wywiad. Akurat mam wolną kolejkę i 'szefowa' powiedziała, że mogę kogoś zaprosić, więc pomyślalam o Tobie ^-^ Przemyśl to, tu masz link: http://wywiady-z-autorami-blogow-mangiianime.blogspot.com/

      No, to teraz już chyba wszystko. :D

      Usuń
    4. Siemka :) Wybacz, że dopiero teraz odpowiadam, ale na tygodniu nie mam internetu... Lajf is brutal...
      Ooo... Jak miło ^_^ Strasznie się cieszę, że Ci się podobało i spokojnie :) Mam masę pomysłów na następne One Shoty ;)
      Dzięki :) I możesz mieć pewność, że nie odejdę dopóki nie skończę tego bloga do końca ;)
      No... Wiesz, niby taki macho, ale wymiękł. No cóż... Niech się cieszy, że ma Hanę... W tym związku to chyba ona będzie nosić spodnie... ;D
      Tak! :D Chciałam, żeby była najbardziej zwyczajną dziewczyną jaką jestem w stanie wymyślić.. No i to przyszło mi do głowy ;)

      Tak, słyszałam o Wywiadach :) I kiedyś odwiedziłam tą stronę ;) Jednak wtedy czułam, że nie jestem gotowa na takie coś. I teraz chyba też nie jestem... Nie zrozum mnie źle. Naprawdę doceniam i cieszę się że pomyślałaś akurat o mnie :) To dla mnie wiele znaczy, że mój blog Ci się podoba :) Jednak moje opowiadanie to nic takiego w porównaniu z innymi autorami ;)
      Pozdrawiam :)
      P.S. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła :)

      Usuń
    5. Kurka, jestem smutna :< Jak Ty możesz sądzić, że nie dorównujesz innym autorkom?! Niby którym nie dorównujesz?! Nazwiska! :D Ode mnie jesteś tysiąc razy lepsza, ale okey... Rozumiem. Skoro nie mam nikogo to będę sobie mogła wziąć wymarzony urlop na Wywiadach :)

      Usuń
  4. Hejoo :D
    Ja to nigdy nie mogę skomentować czegoś od razu po przeczytaniu – niemniej w swoich zaległościach to za ciebie zabrałam się pierwszą xD boże, co za cudowny one shot, wiesz kiedyś też miałam na taki pomysł, ale lenistwo wzięło nade mną górę xD no i na bank tobie to wyszło zajebiściej <3
    Fajnie się czyta to opowiadanie od takiej aktorskiej strony, ba, nawet widać, że zbytnio się nie różnią tylko no Itachi jest tam bardziej zazdrosny xD więc tego, mogliśmy chociaż w połowie doświadczyć tej strony xD Hana to ma szczęście – nie dość, że dostaje propozycję aktorki to jeszcze głównej bohaterki! Shiori ty to mocarz jesteś xD amator na piedestale i jeszcze osiągasz sukcesy xD to się nazywa trzymać rękę na pulsie xP no cóż niech ten kretyn z pizzerii żałuje! xD Bawi mnie ta aktorska wyższość „Nie zna mnie? Jak to? Przecież to ja!” i jak drażni ich ta nieznajomość swojej osoby xD takie to straszne, bezczelne i w ogóle jak tak można xD Hana złapała bardziej kontakt z Deidarą – no kto by pomyślał xD w ogóle on w krótkich włosach, no szokłam xD nie lubię gości w długich włosach, ale no, jego to mi żal xD
    W każdym razie widzę, że trzeba się ciebie bać xD jesteś dosyć nerwową osobą, ale nie masz tak najgorzej :P nie musisz się użerać z takim Hidanem :P chociaż kto tam wie, kto się mści na twoim autku za nie dostanie roli :P
    Podoba mi się ta naturalność w twoim opowiadaniu, nic się nie działo za szybko i koniec był taki fajny :D no to teraz szansę na dzieciaka w „serialu” są dwa razy większe xD Pilnuj ich tam xD dobra, a tak na poważnie to uwielbiam ich momenty sam-na-sam, niby takie zwykłe, niemniej czuć było między nimi coś więcej niż powietrze xDD no i to na samym końcu to takie omg :D Jak się pocałowali <3 Ojej <333
    W ogóle real rodzina Hany – taki ładny stworzyłaś image :D w sensie no, niepełnosprawna mama – jednak to jest coś, co rzadko pojawia się w opowiadaniach, a bardzo lubię o takich rzeczach czytać xD w każdym razie poczytałabym o rodzinnych losach trochę więcej ;P
    Tyle ode mnie, trzymaj się :D
    Weny, ochoty, czasu i radości z pisania :D :*

    OdpowiedzUsuń