Siedziała na werandzie z gitarą i próbowała ułożyć jakąś melodyjkę. Przerwała na chwilę, żeby wziąć ostatni gryz jabłka i wróciła do gry na instrumencie. Po kilku minutach zaczęła nucić i poruszać się w rytm melodii.
Umiejętność gry na gitarze była dla niej najcenniejszym skarbem. Kochała muzykę. Kochała tworzyć muzykę. Czuć ją i dać się jej ponieść gdzieś daleko. Zapomnieć o wszystkim, o wszystkich problemach... Liczyła się tylko ta chwila.
- Nieźle - usłyszała i natychmiast przestała grać. Odwróciła się w kierunku skąd dobiegał głos i zobaczyła Itachiego stojącego w drzwiach prowadzących do domu. Stał z dłońmi w kieszeniach spodni i opierał się o futrynę.
Czerwonowłosa zaśmiała się zakłopotana i wymruczała ciche: "Dzięki". Po chwili ponownie skupiła się na swojej gitarze. Przegryzła wargę i uśmiechnęła się do swoich myśli. No, cóż... Można było się spodziewać, że Itachi Uchiha ma boskie ciało. Jednak wyobrażenie sobie tego, a zobaczenie na własne oczy, to dwie różne rzeczy. Hana miała to niewątpliwe szczęście ujrzeć go bez koszulki i wcale nie żałowała.
- Kto nauczył cię grać? Ojciec? - zapytał siadając obok niej. Dziewczyna momentalnie się spięła i niby przez przypadek trochę się odsunęła.
- Znajomy mojej mamy... - odpowiedziała przekręcając odrobinę jeden stroik. - Powiedzmy, że mój ojciec nie jest zbytnio muzykalny - dodała lekkim tonem. Co prawda, Sasori kupił jej gitarę na dziesiąte urodziny. Jednak czerwonowłosa wątpiła, żeby on potrafił grać. Miała wrażenie, że po prostu zobaczył jakiegoś dzieciaka z gitarą i postanowił, że jej też taką kupi. To było bardzo prawdopodobne, ponieważ wtedy gitara była czymś bardzo popularnym.
- Gdybyś zobaczyła mojego... - brunet pokręcił bezradnie głową, na co Hana uroczo się uśmiechnęła patrząc na jego twarz. To był chyba pierwszy raz, kiedy mówił o swojej rodzinie. - Mogę? - spytał i wskazał wzrokiem na instrument, a czerwonowłosa dopiero po chwili zorientowała się, o co chodzi.
- Jasne - podała mu gitarę - Umiesz grać? - zapytała podciągając kolana pod brodę i opierając na nich podbródek.
- Kiedyś umiałem - odpowiedział i zaczął brzdąkać tą samą melodię, którą dopiero wymyśliła czerwonowłosa. Uśmiechnęła się i obserwowała, jak Itachi pociąga delikatnie za struny.
Była jednocześnie ciekawa, które z nich zacznie temat ich poprzedniego wieczoru. Do tej pory Hana czuła na sobie usta bruneta... Gdyby wszyscy faceci tak całowali, to świat byłby lepszy. No, ale cóż... Nie do wszystkich szczęście się uśmiecha.
- Brawo - powiedziała z uznaniem klaszcząc.
- Dziękuję, dziękuję. Nie trzeba - odparł ze skromnym uśmiechem. - A teraz dawać nagrody! - rozkazał władczym tonem. Hana roześmiała się pierwsza, a potem i Itachi dołączył.
- A jednak masz poczucie humoru - powiedziała po chwili, kiedy brunet starał się nastroić instrument.
- Zawsze miałem - mruknął jakby to była najoczywistsza rzecz na pod słońcem. Jednocześnie był bardziej zainteresowany gitarą niż czerwonowłosą. To ją niemal obraziło, ale stwierdziła, że przecież w każdej chwili może mu ją zabrać.
Hana... Ty okrutniku... Sarknął jej zdrowy rozsądek. Dziewczyny uśmiechnęła się do niego wrednie. Wiedziała, że jemu też się podobała wczorajsza scena w salonie, dlatego wtedy siedział cicho.
- Poczucie humoru dobrze amortyzuje życiowe wstrząsy - mruknęła zamyślona. - Serio, wiem co mówię - dodała pewnie.
- Sama to wymyśliłaś? - zapytał opierając łokcie o instrument i mierząc ją spojrzeniem.
- Nie, ale cicho - odpowiedziała konspiracyjnym szeptem.
- Hana... - zaczął po chwili brunet. - Kto jest twoim ojcem? - zapytał, a czerwonowłosa poczuła dreszcze przechodzące wzdłuż kręgosłupa.
- Gdybyś zobaczyła mojego... - brunet pokręcił bezradnie głową, na co Hana uroczo się uśmiechnęła patrząc na jego twarz. To był chyba pierwszy raz, kiedy mówił o swojej rodzinie. - Mogę? - spytał i wskazał wzrokiem na instrument, a czerwonowłosa dopiero po chwili zorientowała się, o co chodzi.
- Jasne - podała mu gitarę - Umiesz grać? - zapytała podciągając kolana pod brodę i opierając na nich podbródek.
- Kiedyś umiałem - odpowiedział i zaczął brzdąkać tą samą melodię, którą dopiero wymyśliła czerwonowłosa. Uśmiechnęła się i obserwowała, jak Itachi pociąga delikatnie za struny.
Była jednocześnie ciekawa, które z nich zacznie temat ich poprzedniego wieczoru. Do tej pory Hana czuła na sobie usta bruneta... Gdyby wszyscy faceci tak całowali, to świat byłby lepszy. No, ale cóż... Nie do wszystkich szczęście się uśmiecha.
- Brawo - powiedziała z uznaniem klaszcząc.
- Dziękuję, dziękuję. Nie trzeba - odparł ze skromnym uśmiechem. - A teraz dawać nagrody! - rozkazał władczym tonem. Hana roześmiała się pierwsza, a potem i Itachi dołączył.
- A jednak masz poczucie humoru - powiedziała po chwili, kiedy brunet starał się nastroić instrument.
- Zawsze miałem - mruknął jakby to była najoczywistsza rzecz na pod słońcem. Jednocześnie był bardziej zainteresowany gitarą niż czerwonowłosą. To ją niemal obraziło, ale stwierdziła, że przecież w każdej chwili może mu ją zabrać.
Hana... Ty okrutniku... Sarknął jej zdrowy rozsądek. Dziewczyny uśmiechnęła się do niego wrednie. Wiedziała, że jemu też się podobała wczorajsza scena w salonie, dlatego wtedy siedział cicho.
- Poczucie humoru dobrze amortyzuje życiowe wstrząsy - mruknęła zamyślona. - Serio, wiem co mówię - dodała pewnie.
- Sama to wymyśliłaś? - zapytał opierając łokcie o instrument i mierząc ją spojrzeniem.
- Nie, ale cicho - odpowiedziała konspiracyjnym szeptem.
- Hana... - zaczął po chwili brunet. - Kto jest twoim ojcem? - zapytał, a czerwonowłosa poczuła dreszcze przechodzące wzdłuż kręgosłupa.
- Eee... A dlaczego chcesz wiedzieć? - spytała z nerwowym uśmiechem.
Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Przecież nie powie, że Sasori to jej ojciec. Tylko Deidara to wiedział... W sumie, to Hana nawet nie wiedziała skąd. No, bo jak? Czerwonowłosy by mu powiedział? Dziewczyna powątpiewała, ale przecież ona też nic mu nie mówiła.
Kiedy była dzieckiem i ktoś pytał: "Gdzie jest twój tata?" odpowiadała twardo, że nie ma taty. Jednak wiadomo, że on gdzieś tam był. Hana nie wiedziała gdzie, ale wiedziała kto jest jej ojcem. Dowiedziała się jako mała dziewczynka i wtedy nie rozumiała, dlaczego tak rzadko widuje Sasoriego. Dlaczego tata, tak rzadko pojawia się w domu...
- Bo mnie to interesuje - odpowiedział jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem.
- Tu nie ma nic ciekawego - mruknęła wymijająco. Była zła na siebie, że nie potrafi mu powiedzieć: "Nie" albo po prostu go okłamać.
- W takim razie, dlaczego boisz mi się to powiedzieć? - zapytał, a w głowie czerwonowłosej pojawił się pewien pomysł.
- Dobra - zaczęła i spojrzała na bruneta - Ale ja też zadam ci pytanie i nie możesz na nie, nie odpowiedzieć. Stoi? - powiedziała wyciągając rękę. Itachi po krótkim zastanowieniu uścisnął jej dłoń mówiąc:
- Stoi - czerwonowłosa usłyszała w jego głosie niepewność. - Więc?
Dziewczyna wzięła głęboki oddech. Właśnie zdradzała Itachiemu kolejną swoją tajemnicę, jednak tym razem ona też zmusi bruneta do wyznania swojej...
- Akasuna no Sasori - powiedziała z prędkością światła i czekała na reakcję bruneta.
- Nawet jesteście do siebie podobni - mruknął, a Hana nie mogła wyzbyć się wrażenia, że w głosie bruneta usłyszała smutek. Itachi odwrócił od nie wzrok i teraz patrzył przed siebie.
No... Nieźle to przyjął, nie?
No... Nieźle to przyjął, nie?
- Jesteś już drugą osobą, która mi to mówi - powiedziała lekko, żeby rozluźnić atmosferę. Jednak nie zauważyła, żeby na twarzy Itachiego pojawił się uśmiech.
- To kto był pierwszy...? - jego głos był wyprany z emocji.
- Deidara... - powiedziała cicho. Dobrze zdawała sobie sprawę, że Itachi zna blondyna. W końcu on też należał do Akatsuki. Czerwonowłosa w tym momencie zauważyła pewną zbieżność. Wszystkie bliskie jej osoby należały do tej organizacji... Była też ciekawa, jakie łączą ich relacje. Na przykład Itachiego i Deidarę?
- Znasz Deidarę? - zadał kolejne pytanie.
- To mój przyjaciel... Znaczy kiedyś był - odparła smutno. Naprawdę żałowała, że ich losy nie potoczyły się inaczej. Było jej cholernie przykro, kiedy blondyn odszedł z wioski. Jeszcze gorzej się poczuła, kiedy spotkali się w Wiosce Księżyca... Wtedy zrozumiała, że to wszystko przez nią. Gdyby zachowywała się inaczej, gdyby była z niebieskookim...
Nikogo nie da się zmusić do miłości, skarbie... Usłyszała w głowie opiekuńczy głos matki.
Westchnęła.
- Teraz moja kolej - uśmiechnęła się lekko odganiając od siebie smutne myśli. Obiecała sobie, że zbierze w sobie odwagę i w końcu dowie się czegoś o Itachim.
- No to pytaj - powiedział nie zdradzając żadnych emocji. W jego spojrzeniu była pustka, jakby duchem był gdzieś daleko od niej...
Czerwonowłosa zamilkła. Miała do niego tyle pytań... Tyle chciała wiedzieć. Chciała go poznać, dowiedzieć się czegoś o nim. Przecież Itachi nie może być złym człowiekiem!
- Więc... - zaczęła cicho. Nie wiedziała jak ma się odezwać, żeby go nie zniechęcić do siebie. Jednak stwierdziła, że to i tak nic da, więc zapyta prosto z mostu. - Dlaczego odszedłeś z wioski? - kątem oka zauważyła, jak Itachi mocniej zaciska szczękę.
- A jak ci się wydaje? - odpowiedział pytaniem. Na jego twarzy pojawił się pobłażliwy uśmiech, jakby rozmawiał z wyjątkowo mało inteligentną osobą.
- A dlaczego, TAK NAPRAWDĘ odszedłeś z wioski? Ciężko mi uwierzyć, że zrobiłeś to z własnej woli - powiedziała nie patrząc na niego - Nie jesteś zły.
- Miło to słyszeć z ust jednego z Zabójców - warknął. Czerwonowłosa otworzyła szerzej oczy.
- A co to miało niby znaczyć? - fuknęła odbierając brunetowi gitarę.
- Hana... - zaczął już delikatnie. Chciał dotknąć jej dłoni, ale ona natychmiast ją cofnęła.
- Co to miało znaczyć?! - powtórzyła, ale tym razem głośniej.
- Uspokój się...
- Jestem, kurwa, spokojna! Jak ten, jebany, kwiat lotosu! - warknęła wstając. Przekroczyła próg domu, nawet nie oglądając się za siebie. Miała zamiar zamknąć się w pokoju i nie wychodzić przez najbliższy rok. Jednak kiedy weszła na pierwszy stopień poczuła, jak ktoś szarpie ją za ramię i odwraca w swoją stronę.
Stojąc na schodku Hana była niemal równa z Itachim, który nic nie mówił. Tylko patrzył w jej oczy i trzymał za ramię. Czerwonowłosa stwierdziła, że w końcu któreś z nich musi coś zrobić. Dziewczyna wyrwała się z uścisku bruneta i odwróciła się od niego.
Bardzo chciałabym napisać, że następny dzień był dla Hany udany. Ale oczywiście nie był.
Z samego rana przyszedł do niej Madara "porozmawiać".
- Czyli... Że co? - spytała nic nie rozumiejąc. Uchiha usiadł na kanapie w salonie, jakby był u siebie w domu.
- Mam pewne źródła, które mówią mi, że Takeshi ma dla nas nowe zadanie.
- A to nowość... - mruknęła siadając obok niego. Kosmyk czerwonych włosów wpadł jej w oczy. Niedbałym ruchem ręki odgarnęła włosy.
- Ta... A wiesz, że to następne zadanie mamy robić w parach? DOWOLNYCH parach? - zapytał chytrze oglądając swoje paznokcie, a czerwonowłosa już wiedziała, że brunet ma na myśli coś konkretniejszego.
- Po co mi to mówisz?
- Mam dla ciebie pewną propozycję... A mianowicie, proponuję ci współpracę - oznajmił pewnym siebie głosem.
Hana milczała przez dłuższą chwilę. Tutaj musiał być jakiś kant... Madara proponuje jej współpracę? Przy poprzednim zadaniu omal nie wydłubali sobie nawzajem oczu. A teraz on przychodzi do jej domu i normalnie z nią rozmawia? Czerwonowłosa wiedziała, że z Madarą można się dogadać i on wcale nie jest taki zły. Jednak coś tutaj śmierdziało.
- Wiesz, że ja za tobą nie przepadam. Ty za mną zresztą też, ale poznaliśmy już swoje możliwości i myślę, że razem mamy większe szanse na wygraną - dodał widząc niepewną minę dziewczyny. W sumie, to miał rację. Nie chodzi o to, że wiedziała na co stać Madarę. Po wczorajszej "rozmowie" z Itachim, za żadne skarby nie chciałaby teraz z nim pracować. Nawet nie wiedziała, gdzie on teraz jest. Kiedy obudziła się rano, bruneta już nie było i czerwonowłosa zachodziła w głowę, gdzie on jest. Z Izuną też raczej średnio chciała być w drużynie. Teraz, kiedy kręcił z Yuki... Wolała się nie mieszać i ograniczyć kontakty z nim do minimum. Ale teraz zostaje tylko Madara...
- Dobra - westchnęła zrezygnowana. - Stoi. Ale niech się dowiem, że coś kręcisz to skręcę ci kark na miejscu - zagroziła, a brunet wybuchł śmiechem.
- Jesteś taka urocza, kiedy mi grozisz.
- Będę jeszcze bardziej, kiedy podbiję ci oko - odparowała.
- Z pewnością - odparła wstając. - Pora już na mnie. I pamiętaj o naszej małej umowie - mrugnął do niej i wyszedł. W tym momencie Hana zrozumiała, że podpisała pakt z diabłem... A później zorientowała się, że nie zapytała go o jakie zadanie chodzi. Powstrzymała się od plaśnięcia sobie w czoło, ale wydała z siebie zirytowany warkot.
- Hana... Wytłumacz mi, dlaczego przed chwilą minąłem się z uśmiechniętym Madarą, który wychodził z tego domu - do salonu wszedł Itachi. Wyglądał tak samo, jak wczoraj. Już chciała zacząć się tłumaczyć, kiedy przypomniała sobie, że to ona powinien się przed nią wytłumaczyć. Wstała gwałtownie z kanapy i podeszła do bruneta dźgając go palcem w pierś.
- To ty się tłumacz, gdzie byłeś!
- A co, martwiłaś się? - zapytał chytrze, ale czerwonowłosa za późno wyczuła podstęp.
- No raczej! Znaczy... - wycofała się natychmiast zastanawiając się, jak teraz wybrnąć. Jednak jej mózg postanowił wziąć sobie urlop.
- Ooo... Rumienisz się - powiedział i dotknął jej policzka, ale dziewczyna natychmiast się odsunęła.
- Przestań! Próbuję być na ciebie wściekła! - warknęła, ale brunet zbył ją tylko śmiechem.
- To mój przyjaciel... Znaczy kiedyś był - odparła smutno. Naprawdę żałowała, że ich losy nie potoczyły się inaczej. Było jej cholernie przykro, kiedy blondyn odszedł z wioski. Jeszcze gorzej się poczuła, kiedy spotkali się w Wiosce Księżyca... Wtedy zrozumiała, że to wszystko przez nią. Gdyby zachowywała się inaczej, gdyby była z niebieskookim...
Nikogo nie da się zmusić do miłości, skarbie... Usłyszała w głowie opiekuńczy głos matki.
Westchnęła.
- Teraz moja kolej - uśmiechnęła się lekko odganiając od siebie smutne myśli. Obiecała sobie, że zbierze w sobie odwagę i w końcu dowie się czegoś o Itachim.
- No to pytaj - powiedział nie zdradzając żadnych emocji. W jego spojrzeniu była pustka, jakby duchem był gdzieś daleko od niej...
Czerwonowłosa zamilkła. Miała do niego tyle pytań... Tyle chciała wiedzieć. Chciała go poznać, dowiedzieć się czegoś o nim. Przecież Itachi nie może być złym człowiekiem!
- Więc... - zaczęła cicho. Nie wiedziała jak ma się odezwać, żeby go nie zniechęcić do siebie. Jednak stwierdziła, że to i tak nic da, więc zapyta prosto z mostu. - Dlaczego odszedłeś z wioski? - kątem oka zauważyła, jak Itachi mocniej zaciska szczękę.
- A jak ci się wydaje? - odpowiedział pytaniem. Na jego twarzy pojawił się pobłażliwy uśmiech, jakby rozmawiał z wyjątkowo mało inteligentną osobą.
- A dlaczego, TAK NAPRAWDĘ odszedłeś z wioski? Ciężko mi uwierzyć, że zrobiłeś to z własnej woli - powiedziała nie patrząc na niego - Nie jesteś zły.
- Miło to słyszeć z ust jednego z Zabójców - warknął. Czerwonowłosa otworzyła szerzej oczy.
- A co to miało niby znaczyć? - fuknęła odbierając brunetowi gitarę.
- Hana... - zaczął już delikatnie. Chciał dotknąć jej dłoni, ale ona natychmiast ją cofnęła.
- Co to miało znaczyć?! - powtórzyła, ale tym razem głośniej.
- Uspokój się...
- Jestem, kurwa, spokojna! Jak ten, jebany, kwiat lotosu! - warknęła wstając. Przekroczyła próg domu, nawet nie oglądając się za siebie. Miała zamiar zamknąć się w pokoju i nie wychodzić przez najbliższy rok. Jednak kiedy weszła na pierwszy stopień poczuła, jak ktoś szarpie ją za ramię i odwraca w swoją stronę.
Stojąc na schodku Hana była niemal równa z Itachim, który nic nie mówił. Tylko patrzył w jej oczy i trzymał za ramię. Czerwonowłosa stwierdziła, że w końcu któreś z nich musi coś zrobić. Dziewczyna wyrwała się z uścisku bruneta i odwróciła się od niego.
Bardzo chciałabym napisać, że następny dzień był dla Hany udany. Ale oczywiście nie był.
Z samego rana przyszedł do niej Madara "porozmawiać".
- Czyli... Że co? - spytała nic nie rozumiejąc. Uchiha usiadł na kanapie w salonie, jakby był u siebie w domu.
- Mam pewne źródła, które mówią mi, że Takeshi ma dla nas nowe zadanie.
- A to nowość... - mruknęła siadając obok niego. Kosmyk czerwonych włosów wpadł jej w oczy. Niedbałym ruchem ręki odgarnęła włosy.
- Ta... A wiesz, że to następne zadanie mamy robić w parach? DOWOLNYCH parach? - zapytał chytrze oglądając swoje paznokcie, a czerwonowłosa już wiedziała, że brunet ma na myśli coś konkretniejszego.
- Po co mi to mówisz?
- Mam dla ciebie pewną propozycję... A mianowicie, proponuję ci współpracę - oznajmił pewnym siebie głosem.
Hana milczała przez dłuższą chwilę. Tutaj musiał być jakiś kant... Madara proponuje jej współpracę? Przy poprzednim zadaniu omal nie wydłubali sobie nawzajem oczu. A teraz on przychodzi do jej domu i normalnie z nią rozmawia? Czerwonowłosa wiedziała, że z Madarą można się dogadać i on wcale nie jest taki zły. Jednak coś tutaj śmierdziało.
- Wiesz, że ja za tobą nie przepadam. Ty za mną zresztą też, ale poznaliśmy już swoje możliwości i myślę, że razem mamy większe szanse na wygraną - dodał widząc niepewną minę dziewczyny. W sumie, to miał rację. Nie chodzi o to, że wiedziała na co stać Madarę. Po wczorajszej "rozmowie" z Itachim, za żadne skarby nie chciałaby teraz z nim pracować. Nawet nie wiedziała, gdzie on teraz jest. Kiedy obudziła się rano, bruneta już nie było i czerwonowłosa zachodziła w głowę, gdzie on jest. Z Izuną też raczej średnio chciała być w drużynie. Teraz, kiedy kręcił z Yuki... Wolała się nie mieszać i ograniczyć kontakty z nim do minimum. Ale teraz zostaje tylko Madara...
- Dobra - westchnęła zrezygnowana. - Stoi. Ale niech się dowiem, że coś kręcisz to skręcę ci kark na miejscu - zagroziła, a brunet wybuchł śmiechem.
- Jesteś taka urocza, kiedy mi grozisz.
- Będę jeszcze bardziej, kiedy podbiję ci oko - odparowała.
- Z pewnością - odparła wstając. - Pora już na mnie. I pamiętaj o naszej małej umowie - mrugnął do niej i wyszedł. W tym momencie Hana zrozumiała, że podpisała pakt z diabłem... A później zorientowała się, że nie zapytała go o jakie zadanie chodzi. Powstrzymała się od plaśnięcia sobie w czoło, ale wydała z siebie zirytowany warkot.
- Hana... Wytłumacz mi, dlaczego przed chwilą minąłem się z uśmiechniętym Madarą, który wychodził z tego domu - do salonu wszedł Itachi. Wyglądał tak samo, jak wczoraj. Już chciała zacząć się tłumaczyć, kiedy przypomniała sobie, że to ona powinien się przed nią wytłumaczyć. Wstała gwałtownie z kanapy i podeszła do bruneta dźgając go palcem w pierś.
- To ty się tłumacz, gdzie byłeś!
- A co, martwiłaś się? - zapytał chytrze, ale czerwonowłosa za późno wyczuła podstęp.
- No raczej! Znaczy... - wycofała się natychmiast zastanawiając się, jak teraz wybrnąć. Jednak jej mózg postanowił wziąć sobie urlop.
- Ooo... Rumienisz się - powiedział i dotknął jej policzka, ale dziewczyna natychmiast się odsunęła.
- Przestań! Próbuję być na ciebie wściekła! - warknęła, ale brunet zbył ją tylko śmiechem.
~*~
Ta... przeczytałam, a komentarza nie dałam. zaczynam się robić coraz bardziej ciepowata ;-;
OdpowiedzUsuńTak, więc... zaczęłam czytać, a że poprzedni rozdział był wieki temu to już o nim troszkę zapomniałam, i jestem tak juz zaczytana i nagle... przypomniałó mi się zakonczenie poprzedniego rodziału. Takie ciarki mnie przeszły i zaczęłam isę smiać. I tak sobie myslę, że nawet dobrze, że przedtem skończyło się w takim momencie, bo chyba niezniosłabym opisu dalszego.
A wracając do tego rozdziału.. zaraz, bo zapomniałam o czym on był. Naprewdę ze mnie gapa. .... Jaki ze mnie dureń. Dopiero teraz się skapnęłam, że go niedokończyłam czytać ;-;
Ide czytać ! ~
Dobra, doczytałam.
UsuńTO było śmieszne, a najlepsze jest zdanie : ,, - Przestań! Próbuję być na ciebie wściekła! - warknęła, ale brunet zbył ją tylko śmiechem. '' Rozwalające xD
Pakt z diabłem... A kto normalny by go nie podpisał? ^^
Rozdział dobry czekam na następny c;
Sorki za błędy, ale jestem tak zmęczona,= chorobą, że juz nie mam siły.
Weny :>
Ta... Rozdział był serio dawno... Ale nie mogłam się zebrać, żeby go dokończyć... Wiesz, mam kilka nowych książek i po prostu MUSZĘ je przeczytać. No i na pisanie mam mniej czasu ^^"
UsuńMówisz, że byś nie zniosła tego opisu? A ja kocham takie opisy! :D Pakt z diabłem - gdyby był nim Madara to która dziewczyna by go nie podpisała? xd
Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia ;)
No cześć! :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam rozdział w niedzielę na telefonie, ale komentuje dopiero dzisiaj, bo byłam święcie przekonana, że już to zrobiłam! Nie rozumiem samej siebie momentami, ale cóż... Ale jestem! :D
Notka jest naprawdę lepsza od poprzedniej, widać, że bardziej się do niej przyłożyłaś i ogólnie.. :P I prawie cała była ItaHana, więc mi to jak najbardziej pasuje <33 Achhhh... Ta końcówka to po prostu takie słodkie *.* Idealnie pasuje do nich :D
Zmieniłaś obrazek w szablonie! Dziękuję ^^ Ogólnie to megaaa, zwłaszcza ta mina mówiąca "mam cię w dupie" :3 I od razu jakoś tak żywiej od tych włosów ;) A nie mówiłam xd
I dlaczego nie było rozwinięcia ostatniej sceny? ;cc Jestem z tego powodu BARDZO nieszczęśliwa, mam nadzieję, że będziesz mieć teraz wyrzuty sumienia! XD (A tak wgl, to tak zazdroszczę Hanie, że widziała Itacza bez koszulki :3)
Aaaa! I jeszcze to: "- Jestem, kurwa, spokojna! Jak ten, jebany, kwiat lotosu!", to jest po prostu najlepszy tekst w historii XDDD! MISTRZOSTWO!
No cóż, na mnie już pora, lecę oglądać serial ^^ Zyczę dużo weny ;)
Pozdrawiam, Mariolka^^
Dziękuję :) Cieszę się, że Ci się podobało :) I szczerze powiedziawszy, wcale nie przykładałam się do tego rozdziału, a do końcówki już szczególnie. ^^" Jednak mimo wszystko, miło słyszeć, że się podoba :)
UsuńTak :) Specjalnie dla Ciebie to zrobiłam. I nawet nie masz pojęcia, jak ciężko jest mi znaleźć jakiś fajny obrazek dziewczyny z czerwonymi włosami... Ale przynajmniej mam dobry program do obróbki zdjęć :P
Odpowiadając na Twoje pytanie.. Nie miałam pojęcia, jak to rozwinąć. Oczywiście mam cały plan tego opowiadanie w głowie, ale nie mam dopracowanych wszystkich szczegółów... ^^" I tak. Mam wyrzuty sumienia z tego powodu XD
I co do tego cytatu... Nawet nie masz pojęcia, jak jestem szczęśliwa i zadowolona, że Cie się podoba! :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Nie, nie, nie…! jaki ten Itachi jest głupi! >.< No doprawdy! Co za wieśniak…. Jak można tak wszystko spierdolić… no trzeba się nazywać Itachi Uchiha… brawo! W nagrodę otrzymujesz gówno…! Och ależ ja się zdenerwowałam!
OdpowiedzUsuńDbra, daj mi chwilę na ogarnięcie…
Ekhm, ekhm!
Siemanko :D Wybacz mój poślizg, ale tyle świąt się nazbierało – tłusty czwartek, piątek trzynastego, walentynki i teraz dzień singla (czyli czas poświęcony przyjemnością <3) tak ogółem to zajebisty rozdział :3 ciśnienie mi, aż podskoczyło… ale ten, po kolei :D
Tak myślałam, że nie opiszesz hentai’a =.= miałam nadzieję, ale nie, bo trzeba przecież robić ludziom na złość, a w szczególności takiej Soli >.> ale, ale ten początek był bardzo słodki <3 nie ma to jak wątki we dwoje :3 Też tak masz, że żarty do Itachiego nie pasują? xD On się do tego nie nadaje xD Hana pewnie się śmiała z litości xD Saso KUPIŁ jej gitarę? Naprawdę sądzi, że ją kupił? Och, naiwna :P Pewnie ją zapieprzył mordując prawowitego właściciela – tak Akatsuki robią zakupy XDDD a teraz poważnie, na wiadomość o ojcu Hany Itachi zareagował… dosyć normalnie, bardziej znajomość z Deidarą była dla niego irytująca xD hehehe xD ale potem to mnie wkurzył tym nie odpowiedzeniem na pytanie tylko głupim pyskowaniem. No ludzie! Żal, żal, żal! >.> mimo wszystko obiecał odpowiedzieć na to pytanie, a dupa z tego wolał się pokłócić, niż odpowiedzieć >.> Dla mnie nie ma nic bardziej wkurzającego od udawania, że nic się nie stało -.- Na miejscu Hany w ogóle bym go zignorowała po pytaniu o Madarę, ale tu tak to słodko wyszło i zarumieniła się, ojej <3
A co do Madary i jego umowie… jak mi ta sprawa śmierdzi! Co ten typek kombinuje? To niepokojące! Hana mimo wszystko powinna mieć go w tyłku… ciekawi mnie jak to wszystko się potoczy ^^
Pisz szybko :D weny czasu, ochoty i wszystkiego co potrzebne :D :*
Pozdrawiam :D
Dzień singla to mój dzień! (I co z tego, że do tej pory nie wiedziałam o jego istnieniu?) Shiori jest taaaaaaaaaaka okruuuuutna... Ale poważnie, chce to napisać. Ale jak się zabieram do tego to mi nie wychodzi. Staram się, ale nie potrafię tego opisać >.< Tak, mam tak. Staram się jak mogę, no ale żarty u Itachiego to takie nienaturalne jakieś... Jakby chciał a nie mógł... I tak, to na pewno była litość :D No, wiesz... Czasem lepiej niektórych rzeczy nie wiedziec i niech Hana żyje w tej słodkiej nieswiadomości, że tata zrobił jej prezent :) No, normalnie... Ale przecież... Nie wiem jak innaczej on mógł zareagować. Przecież nie zacznie krzyczeć, (to chyba jeszcze gorsze niż żarty) Uchiha tak mają, że czasem wkurwiają.
UsuńOgólnie to cały Madara śmierdzi... Znaczy metaforycznie! xd
Dzięki i również pozdrawiam :)