niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 24


Obudziła się nad ranem w swoim łóżku. Przez chwilę tak leżała i bezmyślnie gapiła się w sufit dopóki nie przypomniał się jej wczorajszy wieczór. Gwałtownie podniosła się do siadu.
Jak się znalazłam w łóżku? Kto mnie tutaj przyniósł?
W tej sekundzie spojrzała na siebie i odetchnęła z ulgą.
Przynajmniej jestem ubrana...
Z powrotem położyła się i spojrzała w okno. Powoli pierwsze promyki wschodzącego słońca wpadały do pokoju.
Kto mnie tutaj przyniósł? Zapytała siebie już kolejny raz.
Pamiętała, jak próbowała nastroić gitarę, ale po kilkunastu nieudanych próbach zrezygnowała. Później czuła na twarzy wieczorny wietrzyk i... I chyba zasnęła.
No, to fajnie, ale dlaczego leży w łóżku, a nie na werandzie? Naszła ją dzika myśl, że to może... Nie! To niemożliwe. Co go obchodzi, gdzie ona śpi? W łóżku, na werandzie, pod mostem. Dla niego bez różnicy, nie?
Westchnęła i po minucie postanowiła wstać. I tak już nie zaśnie.
Przebrała się w świeże ubranie i zeszła na dół. W salonie zastała Itachiego czytającego jeden z dzienników Masatake. Czerwonowłosa zastanowiła się, o  której on wstał. Wyglądał na wypoczętego i nie zdradzał żadnych oznak zmęczenia, które zwykle pojawiają się o tej porze.
Może on też nie może spać...? Pomyślała. Albo wcale nie musi...?
- Cześć - usłyszała jego głos.
- Cześć - powiedziała, jakby salutowała i  ledwo powstrzymała się od plaśnięcia sobie ręką w czoło. Potem zobaczyła błąkający się uśmiech na ustach bruneta i wstrzymała oddech. - To... Czytasz dzienniki? - zapytała o pierwszą rzecz, jaka jej przyszła do głowy.
- Tak - odpowiedział i zerknął na książkę, którą trzymał w ręku. - Ale na razie nic tu nie ma.
- A co jest? - spytała przysiadając się do Itachiego.
- Teraz bierze ślub - odparł, jakby to nic nie znaczyło. Hana spojrzała na niego zastanawiając się, co siedzi w głowie bruneta.
- No, to dobrze - mruknęła po chwili. Nie wiedziała, co innego mogła powiedzieć. - Idę coś zjeść, chcesz coś? - dodała, a Uchiha zmierzył ją zdziwionym spojrzeniem. - Ha ha, ale zabawne - burknęła i ruszyła z uśmiechem w kierunku kuchni.
Itachi doskonale zdawał sobie sprawę z umiejętności kucharskich czerwonowłosej. Dziewczyna uśmiechnęła się szerzej robiąc sobie kanapkę. Po kilku minutach wróciła myślami do ich powrotu do przyszłości. Tutaj nie było tak źle, jak myślała, że będzie. Jednak nie wiedziała czy wytrzyma nerwowo. Za każdym razem, kiedy widziała się z Madarą resztkami sił panowała nad sobą. Miała ochotę zrobić mu coś strasznego i sama przed sobą była zdziwiona, że jest w stanie coś takiego zrobić. Z Itachim sprawa wcale nie wyglądała lepiej... No, może nie budził w niej morderczych instynktów, ale zawsze kiedy rozmawiali czuła dziwne skurcze w podbrzuszu...
Westchnęła zrezygnowana.
Musi się skupić na powrocie. Tylko to jest ważne. Całe to udawanie małżeństwa, treningi z Madarą... To nie było istotne. Chodziło tylko o powrót, a Hana musi wrócić.
Itachi twierdził, że wskazówka ma znajdować się w dziennikach Masatake... Czerwonowłosa szczerze w to wątpiła, ale był ciekawa skąd to przeczucie w brunecie. Wydawał się bardzo pewny siebie, kiedy to mówił. Powinna zapytać go o to... Powinna zapytać o wiele rzeczy, ale nie miała odwagi. Już wczoraj chciała się dowiedzieć, dlaczego przyłączył się do Akatsuki, ale cóż...
Stchórzyła.

- Nienawidzę wszystkich... - mruczała pod nosem robiąc jakąś beznadziejną rozgrzewkę. W Gwardii Hana nie trenowała, więc nie robiła rozgrzewek. Misje Zabójców były tak ciężkie i były tak często, że wszystko o czym się myśli po powrocie, to łóżko. Czerwonowłosa była zbyt leniwa na takie pierdoły, jak treningi. W czasie misji miała wystarczająco walk i to jej wystarczało.
- Aby osiem podciągnięć? - spytał zdziwiony Madara, który siedział na trawie i patrzył na Hanę.
- Jestem dziewczyną i mam swoje ograniczenia, dobra? - warknęła wściekła, że ona lata po całym placu treningowym w tę i z powrotem, a on sobie siedział. Mówił, że przyszedł wcześniej i już się rozgrzał... Akurat! Przyszedł i siedział na dupie czekając aby na Hanę. Wymyślił sobie rozgrzewkę, za którą dziewczyna chciała mu podbić oboje oczu.
- Dobra, nie denerwuj się - powiedział podnosząc ręce w obronnym geście.
- To mnie nie wkurwiaj - warknęła.
- Kto ci tak nadepnął na odcisk? - spytał.
- Zaraz ja nadepnę ci na twarz, jak się nie zamkniesz.
- Uuu... Aż tak? - tym razem milczała. - No, weź! MI nie powiesz? - nalegał. Czerwonowłosa spojrzała na niego podejrzliwie. W jego czarnych oczach dostrzegła wesołe iskierki . Coś było nie tak... Coś bardzo było nie tak.
- A co się tak zacząłeś mną interesować, co? - zapytała ostrożnie, a on jedynie wybuchł śmiechem.
- Ty mnie interesować? Nie bądź śmieszna. Po prostu chcę wiedzieć czy już dowiedziałaś się czegoś o Yuki - powiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem.
- Nie... Ale widzę, że ty coś wiesz - zaczęła, ale Madara zbył ją śmiechem.
- Nawet nie próbuj, słonko. Nic ci nie powiem. A teraz zbieraj dupę. Zaczynamy - oznajmił wstając.
Czerwonowłosa westchnęła.
Przez chwilę zastanawiała się nad blondynką. Co takiego mogła ukrywać? Zabiła kogoś? Dlaczego Madara robi z tego taką tajemnicę? Dziewczyna postanowiła, że zaraz po treningu z brunetem, spotka się z Yuki.
Potem przestała myśleć. Musiała skupić się na kontroli żelaza i jednocześnie uważać, żeby Madara jej nie sfajczył. Pracowali w ciszy, każde z nich doskonale wiedziało, co muszą robić. Nawet nieźle im to wychodziło. Oczywiście musieli popracować nad kilkoma szczegółami, ale jak na nich, to było dobrze. Ani Hana, ani Madara nie przeszkadzało drugiemu i docinali sobie kąśliwymi komentarzami.
- Dobra, pięć minut przerwy - zarządził Uchiha po jakiejś godzinie. Czerwonowłosa natychmiast klapnęła na trawę. Nawet nie chciało się jej siedzieć, tylko położyła się plackiem. Przymknęła oczy, żeby słońce jej nie raziło i odetchnęła głęboko. Było jej tak dobrze... Po chwili poczuła, jak ktoś siada obok niej. Otworzyła jedno oko i zobaczyła Madarę.
Postanowiła zignorować uczucie zdziwienia. W sumie, to w ogóle dzisiaj brunet dziwnie się zachowywał. Można by powiedzieć, że był niemal miły.
Serio, Hana? Serio? Sarknął zdrowy rozsądek.
Jednak bądź, co bądź trzeba było przyznać, że dzisiaj ani razu się nie pokłócili.
Dziwne... Pomyślała.
- Więc... Jak ci się tutaj podoba? - zapytał, a czerwonowłosa aż podniosła się z wrażenia.
- Co? - spytała bezmyślnie.
- Pytałem, jak ci się tu...
- Wiem, co powiedziałeś - przerwała mu. - Ale... - nie wiedziała, co odpowiedzieć. Potrząsnęła głową i zaczęła: - Jest w porządku.
- Tylko tyle? - zapytał patrząc na nią. A Hana miała w głowie jedną, wielką czarną dziurę. Dlaczego ON jest miły?
- Sądzisz, że będę ci się zwierzać? - odpowiedziała pytaniem.
- Nie, nawet bym nie chciał - odparł, a na jego ustach pojawił się wredny uśmieszek - Wiesz, twoje życie erotyczne nie może być ciekawe.
- Ciekawsze od twojego - odcięła się.
- Akurat. - W tym momencie Hana zastanowiła się czy Madara ma dziewczynę. Wredny i arogancki, to on może i był, ale odmówić urody mu nie można... - Co się gapisz? Podobam ci się?
- Jakbym zamknęła oboje oczu, to nawet nie jesteś taki zły - odgryzła się - A teraz jazda! Mam lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie tutaj z tobą - powiedziała wstając.
- No, jasne... - sarknął. - I tak wiem, że po prostu pragniesz ze mną przebywać - zażartował, a czerwonowłosa wybuchła sarkastycznym śmiechem.
Hana usłyszała, jak zdrowemu rozsądkowi szczęka opada z łoskotem o posadzkę. Kiedy się pozbierał rozkazał władczym tonem.
Pilnuj się, Hasuno. Coś tu śmierdzi...

Po treningu Hana i Madara rozeszli się w dwie różne strony. Zgodnie z radą rozsądku dziewczyna zachowała dystans i starała się zrozumieć bruneta. Nie to, że taki Uchiha jej przeszkadzał, ale ludzie nie zmieniają się od tak. A nawet, jeśli się zmieniają, to co musiało go doprowadzić do takiego stanu.
Idąc ulicami wioski zastanawiała się nad tym, dopóki nie usłyszała swojego imienia.
- Hana, zaczekaj! - odwróciła się w kierunku skąd dochodziło wołanie i zobaczyła Izunę.
Złożyła ręce na piersi i ze wściekłym spojrzeniem czekała na bruneta. Ciągle pamiętała, jak zachował się podczas kłótni z Madarą. Czerwonowłosa starała się bronić Yuki przed brunetem, a młodszy Uchiha podziwiał, w tym czasie swoje obuwie.
- Cześć, jak tam? - zaczął w miły, charakterystyczny dla siebie sposób, jednak Hana nic nie odpowiedziała. Stała i czekała na to, co ma do powiedzenia brunet. Obiecała sobie, że jeżeli zacznie się usprawiedliwiać, to da mu po mordzie. - No, tak... Wiem, że jesteś wściekła...
- Mało powiedziane - warknęła.
- Wiem, ale... - już szykowała się wyprowadzenia uderzenia, kiedy Izuna westchnął. - Jestem do dupy...
- Tak, jesteś - odparła twardo. Nie zamierzała niczego mu ułatwiać.
Jej stosunki z samym Madarą poprawiły się, ale z konieczności wygrania zadania, a ni z tego, że chcieli się pogodzić. Kiedy ono się skończy, ponownie będą skakać sobie do gardeł. Hanie nawet nie zależało na Madarze.
Dlatego tak się wściekła na Izunę. Jego naprawdę lubiła i bolało ją to, że jej wtedy nie poparł.
- Chyba ciągle coś do niej czuję... - mruknął bardziej do siebie niż do czerwonowłosej. Jednak ona nie potrafiła wyrzucić tych słów ze swojej głowy,
- Co? - spytała, a Izuna wdawał się tak samo zaskoczony, jak ona. Po długiej chwili ciszy, jednak podjął temat.
- Ja i Yuki, kiedyś byliśmy razem - powiedział, a czerwonowłosa poczuła, jak szczęka opada jej do samych kolan.

~*~

3 komentarze:

  1. Wiedziaaałam! No po proostu wiedziałam! Znaczy myślałam, że Yuki była z Madarą, ale byłam blisko, co nie? :D
    Hyhyhyhy :3 I jednak Itaś zaniósł ją do łóżka ^^
    Ahhh... Te docinki Madary i Hany są takie podobne do tych z moim kolegą xd
    I tak przeczuwam, że następny rozdział będzie peeeełny ItaHana i się pocałują ^^ No muszą, już tak długo czekam :P
    Rozdział naprawdę dobry i muszę przyznać, że choć był krótki, to i tak ciekawy ;)
    Pozdrawiam i życzę weny, Mariolka ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc... Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale ostatnio zrobiłam się cholernie leniwa... ;)
      Yuki z Madarą... Szczerze powiem, że nigdy nie wyobrażałam sobie ICH razem. I ogólnie to miało być ciapkę inaczej, ale wyszło jak wyszło :)
      Jak piszę rozdział, to sobie myślę, że przydałoby się napisać coś z ItaHana, ale jakoś nie może mi się to ułożyć i dlatego tak długo nic nie ma. Ale trzeba się w końcu wziąć w garść! ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Eloszka :D

    „Może on też nie może spać...? – pomyślała – Albo wcale nie musi…?” <- hahahahaha, nie no rozpieprzył mnie ten cytat :D Tak, Hana :D Twój mąż to robot xD albo ten no, zegarek XD nie no, nie mogę z tego ona jest taka słodka xD mimo przekleństw, bycia zabójcą i innych rzeczy xDDD Owww, Itachi przeniósł ją do łóżka *___* to na bank on, bo nawet zostawił ją w ubraniu, a jest przyzwoitym mężczyzną… i jej mężem xD :D
    Miły Madara…. Madara miły – te dwa słowa nijak do siebie nie pasują… w ogóle rozmawia z Haną jak z przyjaciółką i w ogóle… chyba zwariował, bo co innego? W ogóle jakk sobie ich wyobrażałam podczas pogawędki to miałam takie „WTF XDDDD” on czegoś pewnie od niej chce, nie ma innego wytłumaczenia XD
    Yuki & Izuna O______O Seriously?! Nie no… zaskoczyłaś mnie tym, przecież on taki się wydawał.. zauroczony Haną… no szokłam :P

    Dobra, tyle ode nie, lecę nadrabiać dalszy ciąg…! :*

    OdpowiedzUsuń