Czerwonowłosa ciągle stała i patrzyła na Madarę. Chyba czegoś nie rozumiała...
- Nawet za sto lat nie będziesz w stanie mnie pokonać - powiedział w końcu. - A teraz się zbieraj. Idziemy na trening - rozkazał władczym tonem, a Hana nie wiedzieć czemu podążyła za nim. Wiedziała, że powinna się sprzeciwić, powinna się postawić, ale nie zrobiła tego. Przeklinała siebie za tą chwilę słabości.
Madara w jej domu czuł się, jak u siebie. Bez skrępowania poszedł do kuchni i wyszedł tamtymi drzwiami na zewnątrz. Hana założyła buty i teraz stali na przeciwko siebie. Czerwonowłosa nie wiedziała, co teraz. Czekała na następny ruch bruneta.
- Więc, nauczyłaś się kontroli nad żelazem? - spytał z założonymi rękoma i patrzył prosto na nią.
- Tak - odpowiedziała krótko nie wdając się w żadne niepotrzebne dyskusje.
- Zaprezentuj - rozkazał i czerwonowłosa ponownie poczuła do siebie obrzydzenie, kiedy posłuchała się Madary.
Nienawidziła spełniać jego oczekiwań, ale robiła to podświadomie. W Gwardii została nauczona wypełniać rozkazy bez mrugnięcia okiem, a skoro właśnie ten Uchiha założył Gwardię... Westchnęła.
- Masz coś metalowego? - spytała. Po chwili Madara podał jej kunai. Hana stwierdziła, że był o wiele cięższy od tych jej współczesnych. W jej czasach narzędzia były lekkie, żeby nie być dodatkowym obciążeniem. Łatwo się nimi było obsługiwać, ale ten tutaj był zupełnie inny. Rzuciła go na ziemię wysyłając chakrę przez stopy. Wyciągnęła rękę przed siebie i uniosła ją do góry. W tym momencie, z kunaia Madaty powstała srebrzystoczarna substancja. Czerwonowłosa wyprostowała palce i teraz broń bruneta wyglądała, jak naleśnik.
- Nieźle - pochwalił ją, a Hana pomyślała, że na pewno coś sobie zrobił.
- Dzięki - mruknęła. Włożyła dłonie w kieszenie swoich rozciągniętych dresów i czekała na rozwój wydarzeń. Po chwili przed oczyma czerwonowłosej buchnął ogień. Instynktownie odskoczyła. Kiedy była w bezpiecznej odległości spojrzała na Madarę, który stał i również patrzył na dziewczynę. W jego oczach dostrzegła namacalną wyższość, za którą chciała wybić mu zęby.
- Fajnie, że zapytałeś mnie czy możesz spalić mi dom - sarknęła.
- Wiedziałem, że nie będziesz mieć nic przeciwko - odpowiedział z uśmiechem.
On jest popieprzony... Pomyślała.
Jak długo zajęło ci dojście do tego wniosku? Sarknął zdrowy rozsądek.
- Skoro, to ma być technika połączona, to może je połączmy - warknął wściekły brunet. Przez następne kilka minut Hana zachodziła w głowę, dlaczego tak się zdenerwował. Na końcu stwierdziła jednak, że to po prostu Madara. Jego nie da się zrozumieć.
Westchnęła i zrobiła szybki unik przed płomieniem Uchiha.
- I czego uciekasz? Przecież nic ci nie zrobię!
- A kto cie tam wie? I nie uciekałabym, gdybyś nie celował tego wprost na mnie! - odpowiedziała podnosząc głos.
- A jak inaczej mam trafić ten, cholerny, metal?! - warknął
Stali naprzeciwko siebie. Kiedy czerwonowłosa uaktywniała swoje "żelazne moce" Madara miał użyć ognia, żeby powstało coś podobnego do lawy. Jednak kiedy on używał swoich płomieni, Hana czuła bijące od nich gorąco i nie mogła pozbyć się wrażenia, że celuje w nią. Dlatego robiła unik. Intuicja i instynkt kazały jej uciekać, i to robiła. Ale z drugiej strony, traciła wtedy kontrolę nad żelazem.
- To jest akurat twój zakichany problem! - krzyknęła.
I w ten oto sposób zaczęli się kłócić...
- Jutro, w południe, za Świątynią Ognia. Masz być i nie przyprowadzaj nikogo - wydał rozkaz.
Po jakiejś pół godzinie przestali się na siebie drzeć. Hanę gardło już zaczęło boleć, więc cieszyła się, kiedy Madara okazał się mądrzejszy od niej... Chociaż nie. Czuła irytację z tego powodu, że mimo, iż jest skończonym sukinsynem, to i tak lepszym od niej. Jednak kiedy brunet stwierdził, że to nie ma sensu, pomyślała, że po prostu sobie pójdzie. Ale on stanął obok niej i kazał aktywować żelazo. Czerwonowłosa przełknęła pigułkę szoku i zrobiła to, co kazał.
Znowu...
- Nie rozkazuj mi, Uchiha - warknęła, jednak on nic sobie z tego nie zrobił.
- Mówię poważnie. Nikogo nie przyprowadzaj. Szczególnie tej Yuki - powiedział twardo.
- A co ona ci takiego zrobiła? - spytała gotowa do obrony przyjaciółki.
- Może i żyjesz z Uchiha, ale nic nie wiesz o ludziach, którzy cie otaczają - odparł, a jego głos miał temperaturę zera absolutnego.
- A takim razie mnie oświeć.
- Zapytaj tej swojej Yuki, kim jest i skąd pochodzi. Wtedy już nie będziesz takim wspaniałomyślnym obrońcą ludzkości - powiedział i ruszył w stronę ulicy - Masz jutro przyjść. Sama - dodał dobitnie i sobie poszedł.
Czerwonowłosa chwilę zastanawiała się nad słowami bruneta. "... nic nie wiesz o ludziach, którzy cie otaczają." Miał rację. Nic nie wiedziała ani o Yuki, ani o Madarze, ani o Itachim...
Westchnęła zrezygnowana. Nienawidziła, kiedy ten zarozumiały dupek miał rację.
Nagle usłyszała stłumiony trzask drzwi.
Itachi wrócił. Pomyślała podekscytowana i natychmiast zrugała się za to. Odetchnęła głęboko i wróciła do domu. Wchodząc do kuchni, zobaczyła spoconego bruneta, który pił wodę. Kiedy już ugasił swoje pragnienie spojrzał pytająco na Hanę.
- Widziałem Madarę - zaczął i czekał na wyjaśnienie czerwonowłosej.
- Spokojnie. Z kim, jak z kim, ale z Madarą na pewno cie nie zdradzam - zażartowała. Oboje się uśmiechnęli, ale Itachi czekał dalej. - Więc... Trochę się pogodziliśmy i znowu trenujemy.
- To dobrze - odparł spokojnie.
"... nic nie wiesz o ludziach, którzy cię otaczają." Przypomniały się jej słowa Madary.
- Itachi? - zaczęła.
- Hmm...? - spojrzał na nią.
I w tym momencie stchórzyła.
- Jak tam trening z Izuną? - spytała. Miała wrażenie, że Itachi wie, o co chciała zapytać... Ale, no cóż... Hana była tchórzem.
- Dobrze. - Odpowiedział.
Chwilę jeszcze tak stali, w kompletnej ciszy. Potem brunet pierwszy wyszedł z kuchni, a Hana odetchnęła głęboko. Poczuła, jak całe napięcie znika, chociaż wcześniej nawet nie zdawała sobie z niego sprawy.
Nie dało się nie zauważyć, że Itachi zachowywał się inaczej niż rano. Na samo wspomnienie czerwonowłosa poczuła, jak się rumieni.
- Co jest...? - zapytała samą siebie. Już od pół godziny próbowała nastroić swoją gitarę, niestety z marnym skutkiem.
Może nie powinna teraz się w to bawić, ale nie miała innego zajęcia. Znudziło się jej już szukanie wskazówek w tych dziennikach. Przecież i tak tam nic nie ma. Nie wiedziała dlaczego Itachi tak się tym przejął. Przecież ten Masatake Uchiha nie ma nic z nimi wspólnego...
Westchnęła zrezygnowana i położyła gitarę obok siebie. Dzisiaj najwidoczniej nie miała weny do gry. Siedziała na werandzie i gapiła się bezmyślnie przed siebie. Nie myślała o niczym konkretnym.
Po kilku minutach poczuła na twarzy chłodny wietrzyk. Zbliżał się wieczór i powinna już wrócić do domu, ale jej było tutaj dobrze. Siedziała na werandzie i patrzyła, jak wiatr kołysze gałęziami drzew. Ten widok działał na nią uspokajająco i nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła.
Madara w jej domu czuł się, jak u siebie. Bez skrępowania poszedł do kuchni i wyszedł tamtymi drzwiami na zewnątrz. Hana założyła buty i teraz stali na przeciwko siebie. Czerwonowłosa nie wiedziała, co teraz. Czekała na następny ruch bruneta.
- Więc, nauczyłaś się kontroli nad żelazem? - spytał z założonymi rękoma i patrzył prosto na nią.
- Tak - odpowiedziała krótko nie wdając się w żadne niepotrzebne dyskusje.
- Zaprezentuj - rozkazał i czerwonowłosa ponownie poczuła do siebie obrzydzenie, kiedy posłuchała się Madary.
Nienawidziła spełniać jego oczekiwań, ale robiła to podświadomie. W Gwardii została nauczona wypełniać rozkazy bez mrugnięcia okiem, a skoro właśnie ten Uchiha założył Gwardię... Westchnęła.
- Masz coś metalowego? - spytała. Po chwili Madara podał jej kunai. Hana stwierdziła, że był o wiele cięższy od tych jej współczesnych. W jej czasach narzędzia były lekkie, żeby nie być dodatkowym obciążeniem. Łatwo się nimi było obsługiwać, ale ten tutaj był zupełnie inny. Rzuciła go na ziemię wysyłając chakrę przez stopy. Wyciągnęła rękę przed siebie i uniosła ją do góry. W tym momencie, z kunaia Madaty powstała srebrzystoczarna substancja. Czerwonowłosa wyprostowała palce i teraz broń bruneta wyglądała, jak naleśnik.
- Nieźle - pochwalił ją, a Hana pomyślała, że na pewno coś sobie zrobił.
- Dzięki - mruknęła. Włożyła dłonie w kieszenie swoich rozciągniętych dresów i czekała na rozwój wydarzeń. Po chwili przed oczyma czerwonowłosej buchnął ogień. Instynktownie odskoczyła. Kiedy była w bezpiecznej odległości spojrzała na Madarę, który stał i również patrzył na dziewczynę. W jego oczach dostrzegła namacalną wyższość, za którą chciała wybić mu zęby.
- Fajnie, że zapytałeś mnie czy możesz spalić mi dom - sarknęła.
- Wiedziałem, że nie będziesz mieć nic przeciwko - odpowiedział z uśmiechem.
On jest popieprzony... Pomyślała.
Jak długo zajęło ci dojście do tego wniosku? Sarknął zdrowy rozsądek.
- Skoro, to ma być technika połączona, to może je połączmy - warknął wściekły brunet. Przez następne kilka minut Hana zachodziła w głowę, dlaczego tak się zdenerwował. Na końcu stwierdziła jednak, że to po prostu Madara. Jego nie da się zrozumieć.
Westchnęła i zrobiła szybki unik przed płomieniem Uchiha.
- I czego uciekasz? Przecież nic ci nie zrobię!
- A kto cie tam wie? I nie uciekałabym, gdybyś nie celował tego wprost na mnie! - odpowiedziała podnosząc głos.
- A jak inaczej mam trafić ten, cholerny, metal?! - warknął
Stali naprzeciwko siebie. Kiedy czerwonowłosa uaktywniała swoje "żelazne moce" Madara miał użyć ognia, żeby powstało coś podobnego do lawy. Jednak kiedy on używał swoich płomieni, Hana czuła bijące od nich gorąco i nie mogła pozbyć się wrażenia, że celuje w nią. Dlatego robiła unik. Intuicja i instynkt kazały jej uciekać, i to robiła. Ale z drugiej strony, traciła wtedy kontrolę nad żelazem.
- To jest akurat twój zakichany problem! - krzyknęła.
I w ten oto sposób zaczęli się kłócić...
- Jutro, w południe, za Świątynią Ognia. Masz być i nie przyprowadzaj nikogo - wydał rozkaz.
Po jakiejś pół godzinie przestali się na siebie drzeć. Hanę gardło już zaczęło boleć, więc cieszyła się, kiedy Madara okazał się mądrzejszy od niej... Chociaż nie. Czuła irytację z tego powodu, że mimo, iż jest skończonym sukinsynem, to i tak lepszym od niej. Jednak kiedy brunet stwierdził, że to nie ma sensu, pomyślała, że po prostu sobie pójdzie. Ale on stanął obok niej i kazał aktywować żelazo. Czerwonowłosa przełknęła pigułkę szoku i zrobiła to, co kazał.
Znowu...
- Nie rozkazuj mi, Uchiha - warknęła, jednak on nic sobie z tego nie zrobił.
- Mówię poważnie. Nikogo nie przyprowadzaj. Szczególnie tej Yuki - powiedział twardo.
- A co ona ci takiego zrobiła? - spytała gotowa do obrony przyjaciółki.
- Może i żyjesz z Uchiha, ale nic nie wiesz o ludziach, którzy cie otaczają - odparł, a jego głos miał temperaturę zera absolutnego.
- A takim razie mnie oświeć.
- Zapytaj tej swojej Yuki, kim jest i skąd pochodzi. Wtedy już nie będziesz takim wspaniałomyślnym obrońcą ludzkości - powiedział i ruszył w stronę ulicy - Masz jutro przyjść. Sama - dodał dobitnie i sobie poszedł.
Czerwonowłosa chwilę zastanawiała się nad słowami bruneta. "... nic nie wiesz o ludziach, którzy cie otaczają." Miał rację. Nic nie wiedziała ani o Yuki, ani o Madarze, ani o Itachim...
Westchnęła zrezygnowana. Nienawidziła, kiedy ten zarozumiały dupek miał rację.
Nagle usłyszała stłumiony trzask drzwi.
Itachi wrócił. Pomyślała podekscytowana i natychmiast zrugała się za to. Odetchnęła głęboko i wróciła do domu. Wchodząc do kuchni, zobaczyła spoconego bruneta, który pił wodę. Kiedy już ugasił swoje pragnienie spojrzał pytająco na Hanę.
- Widziałem Madarę - zaczął i czekał na wyjaśnienie czerwonowłosej.
- Spokojnie. Z kim, jak z kim, ale z Madarą na pewno cie nie zdradzam - zażartowała. Oboje się uśmiechnęli, ale Itachi czekał dalej. - Więc... Trochę się pogodziliśmy i znowu trenujemy.
- To dobrze - odparł spokojnie.
"... nic nie wiesz o ludziach, którzy cię otaczają." Przypomniały się jej słowa Madary.
- Itachi? - zaczęła.
- Hmm...? - spojrzał na nią.
I w tym momencie stchórzyła.
- Jak tam trening z Izuną? - spytała. Miała wrażenie, że Itachi wie, o co chciała zapytać... Ale, no cóż... Hana była tchórzem.
- Dobrze. - Odpowiedział.
Chwilę jeszcze tak stali, w kompletnej ciszy. Potem brunet pierwszy wyszedł z kuchni, a Hana odetchnęła głęboko. Poczuła, jak całe napięcie znika, chociaż wcześniej nawet nie zdawała sobie z niego sprawy.
Nie dało się nie zauważyć, że Itachi zachowywał się inaczej niż rano. Na samo wspomnienie czerwonowłosa poczuła, jak się rumieni.
- Co jest...? - zapytała samą siebie. Już od pół godziny próbowała nastroić swoją gitarę, niestety z marnym skutkiem.
Może nie powinna teraz się w to bawić, ale nie miała innego zajęcia. Znudziło się jej już szukanie wskazówek w tych dziennikach. Przecież i tak tam nic nie ma. Nie wiedziała dlaczego Itachi tak się tym przejął. Przecież ten Masatake Uchiha nie ma nic z nimi wspólnego...
Westchnęła zrezygnowana i położyła gitarę obok siebie. Dzisiaj najwidoczniej nie miała weny do gry. Siedziała na werandzie i gapiła się bezmyślnie przed siebie. Nie myślała o niczym konkretnym.
Po kilku minutach poczuła na twarzy chłodny wietrzyk. Zbliżał się wieczór i powinna już wrócić do domu, ale jej było tutaj dobrze. Siedziała na werandzie i patrzyła, jak wiatr kołysze gałęziami drzew. Ten widok działał na nią uspokajająco i nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła.
~*~
Wow, aż nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńNie ogarniam tego madary. Raz jest niemily, potem mily, znów niemiły, a na koniec wali mądrościami i znowu. No! Co za człowiek. :x
Ciekawe o co Hana chciała zapytać Itachi'ego? Może bym się domysliła, ale jak jest się chorym to się nie myśli. T^T
A Itachi jak zwykle najlepszy. Niby nic nie zrobił, pojawił się po koniec, ale ja i tak uważam, że był najlepszy. Czy to jest obsesja czy coś w tym stylu?
Jak Madara wspomniał o Yuki i, że nic o nim nie wie to moje pierwsze skojarzenia,, Yuki to jego była dziewczyna, z którą ma dziecko.'' xD
Zaraz chyba się uduszę i umrę. Nie cierpię być chora :< Dlatego Ty mi nie choruj i pisz szybko kolejny rozdział :)
Weny ^^
Szczerze to sama nie ogarniam Madary, ale wiesz... Nie przyznam się do tego :P
UsuńItach sam w sobie jest najlepszy, on nie musi nic robić. Wystarczy sama jego obecność ;)
Yuki dziewczyną Ma... Ooo... Jak to pisałam to nie myślałam o tym w ten sposób. I ciągle nie myślę. Mam inny plan w stosunku, co do nich ;)
Znam ten ból choroby... To nie fajne i życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia :)
Pozdrawiam :)
Witaaaj! Piszę po raz drugi, bo usunął mi się komentarz ;_; GOD WHY?!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać rację koleżance wyżej: tego Madary rzeczywiście nie da się ogarnąć xd Mi się wydaje, że on tak powiedział o Yuki, bo kieeedyś odrzuciła jego zaloty i on teraz chcę jej zniszczyć reputację w wiosce xd (uwielbiam snuć teorie spiskowe ;3)
Mało Itacza w rozdziale ;c No i kiedy oni się pocałują?! Bo nie będzie focha na 5 minut, tylko FOREVER XD
Rozdział bardzo fajny, taki przyjemny (lol, co ja pisze), choć mało się w nim w sumie działo, i mam już teorię co do ostatniej sceny ^^ Mianowicie: Itacz znajdzie ją śpiącą i weźmie w swe ramiona, ucałuje w czoło i zaniesie ją do łóżka ^^
Pozdrawiam i życzę dużo weny, Mariolka^^
Blogger jest okrutny... Wiem, co mówię. Kiedyś piszę i piszę komentarz, a tu potem się usuwa. Miałam ochotę wywalić komputer za okno.
UsuńMadara i Yuki, nie myśl w ten sposób... Albo myśl, później będzie lepszy efekt zaskoczenia ;)
Kiedy oni się pocałują... Nie krzycz na mnie, bo nie wiem. :P Wkrótce, tyle mogę powiedzieć ;)
Z Itachiego taki romantyk by był? No, zobaczymy, zobaczymy... ;)
Pozdrawiam :)
Hejo :D Miałam ci napisać komentarz już wczoraj, ale miałam wene na swoje opowiadanie… co się i tak na mnie odbiło, bo laptop mi się wyłączył i wszystko poszło się jebać, ale napisałam jeszcze raz i chyba… lepiej? We will see :D Dlaczego chciałam ci napisać wczoraj, bo miałam sen, że czytam komentarz od ciebie XD (nie wnikaj, ja mam bardzo dziwne sny, od śnienia, że idę spać do goniącej mnie kapusty ^^”) w każdym razie napisałaś i w tym komentarzu, że nic cię w notce nie rozśmieszyło, potem napisałaś, że Naoś jest słodki, a potem znowu, że nic cię nie rozśmieszyło XD straszny ten sen xD obyś nie zwiastowała mojego wypalenia xD
OdpowiedzUsuńA teraz może jednak przejdę do rzeczy ważniejszych xD
Rozdział! W sumie cieszę się, że Madara znowu pokazał swoją… podłą stronę xD serio, cieszy mnie, że nie leci na naszą kochaną zabójczynię xD le wiesz co myślę? Myślę, że on odkrył jej zdolność władania żywiołami i zaatakował ją licząc, że użyję wody, aby się obronić czy coś xP tak mi podpowiada przeczucie xD potem niby tam powiedział, że to część treningu, ale nawet Hana skrycie wie, że to gówno prawda :P
Co do tej Yuki to w odróżnieniu od koleżanki co powiedziała o eks to ja sądziłam, że ona jest Senju, ale ma przecież sharingana więc to odpada xD to nie wiem o co kaman… logika Madary taka skomplikowana xD
Rozwalił mnie ten kontrast między Haną, a Itachim, ona mu opowiada, że się pogodzili, potem znowu pogodzili i ma wkurw, ale jej przejdzie itd., a ten tylko „dobrze” no kurwa, serio…? =.= jak mnie tacy faceci denerwują, miałam taką akcję z kolegom, w rozmowie użyłam 10 tysięcy słów, a on tylko 8… o co mu chodziło? Cały czas się zastanawiał jak przejść misje w grze… <- możesz to potraktować jako spoiler, bo zamierzam to wykorzystać w opowiadaniu xd W każdym razie dobrze, że Hana go znosi, ciekawe o co chciała zapytać? Pewnie o atak jego klanu, możliwe, możliwe xD
Och jakie ładne zakończenie :D Trzymam kciuki aby scenariusz osoby wyżej się powiódł xD
Tyle ode mnie, starałam się, abyś miała co czytać xD
Życzę weny, czasu i ochoty na pisanie :D :*
See Ya~!
Pisz, pisz... Chcę wiedzieć kiedy Miyuki i Saso się spikną :D
UsuńW sumie, to fajne sny masz. Szczególnie z tą kapustą XD. Ale wiesz, ja lubię kapustkę ;) Poza tym, sny są odzwierciedleniem naszych pragnień i rzeczy, których się boimy... ALE! Podobno, w życiu jest odwrotnie niż w snach, więc wróżę Ci wielką wenę ;)
Uu... Czyżby kolejna teoria spiskowa? No, nie wiem. Nic nie będę zdradzać ;)
Hana i Itachi są kompletnymi przeciwieństwami i o to mi chodziło, bo wiesz... Przeciwieństwa się przyciągają, nie? :)
Pozdrawiam :)