niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 20


- Co? Ale przecież przed chwilą... - zaczęła nic nie rozumiejąc.
- Wiem, co mówiłem - przerwał jej - Ale jeśli mamy wrócić, to na pomoc z zewnątrz nie ma, co liczyć.
Och, serio? Sarknęła w myślach. Jak długo zajęło ci dojście do tego wniosku?
- Jakiś czas temu znalazłem coś ciekawego - powiedział i pokazał Hanie książkę, którą trzymał w ręku, a której wcześniej nie zauważyła.
- Książka? - zapytała sceptycznie. Rozmawiali o ich powrocie, a ten wyjeżdża z jakąś powieścią. O co mu chodzi? Pytał zdrowy rozsądek. Ile ona by dała, żeby to wiedzieć...
- Dziennik. Masatake Uchiha pisał dziennik, w którym opisywał życie w klanie. Tu jest wszystko... - mówił, ale czerwonowłosa mu przerwała.
- Po pierwsze, jak to ma nam niby pomóc? Po drugie, skąd wiesz, że te dzienniki są autentyczne? - zapytała trochę zbyt agresywnie, ale nie zamierzała się poprawiać.
Niech wie, że to ją irytuje. Do czego im potrzebny jakiś zmarły członek Uchiha? Nie mają dość problemów? Muszą się jeszcze zajmować trupami?
- Są podpisane - powiedział pewnie. Jednak Hana wiedziała, że jest coś jeszcze. Taki argument nie pasował do Itachiego. - I znalazłem je tutaj.
- Tutaj? Czyli gdzie? Chwila... "Je"? - mózg czerwonowłosej włączył wyższe obroty i teraz chłonęła każde jego słowo - I jeszcze nie odpowiedziałeś na pierwsze pytanie - wytknęła.
- Chodź - rzucił tylko i ruszył schodami na górę. Idąc za nim dziewczyna zastanawiała się dokąd zmierza brunet. Po chwili Itachi wszedł do ostatniego pokoju na piętrze, który służył za schowek nie tylko im, ale i małżeństwo, które mieszkało tutaj przed nimi.
Hanę w tym momencie ogarnęło poczucie winy... Przecież mogli zrobić tutaj pokój dla Itachiego i nie musiałby on się męczyć na kanapie.
Ale masz problemy, Hasuno. Warknął rozsądek, a ona wiedziała, że ma rację. Musi się skupić na powrocie. Tylko to się liczy. Żaden Itachi nie powinien jej rozpraszać.
- Więc... - zaczęła czerwonowłosa wchodząc do pomieszczenia. Był to niewielki, biały pokój z oknem naprzeciwko drzwi. Znajdowały się w nim wszelkie niepotrzebne rzeczy, których szkoda było wyrzucić.
- Chodź tu - polecił brunet. Hana posłusznie ruszyła na drugi koniec pomieszczenia. Szła ostrożnie i powoli, żeby o nic się nie potknąć albo zahaczyć. Jeśli coś by się przewróciło, to i połowa pokoju też by się przewróciła.
Kiedy w końcu podeszła do Uchiha zobaczyła obok niego średnich rozmiarów kufer. Czerwonowłosej przeszło przez myśl, że Itachi znalazł prawdziwą skrzynię ze skarbami. Taką jak w tych bajkach o piratach. Dziewczyna uśmiechnęła się na obraz bezokiego bruneta, postrachu wód z gadającą papugą na ramieniu.
Gdy spojrzała na niego zauważyła, że czujnie ją obserwował i poczuła, jak jej policzki robią się czerwone. Natychmiast odwróciła wzrok i podeszła do drewnianej skrzyni. Jednak zamiast złota i drogich kamieni znalazła tam stos książek i zeszytów. Wzięła do ręki jeden z nich otwierając na pierwszej, lepszej stronie.
"Właśnie wróciłem od Tajimy i Umeko. Ten ich Madara to cudowny dzieciak. Właśnie takich młodych ludzi potrzebują dzisiejsze czasy. Wierzę, że to właśnie on zmieni przyszłość Uchiha. Pragnę, żeby do tego doszło. Klan potrzebuje zmian, a nie nowego, silnego władcy, którego priorytetem będzie wymordowanie wszystkich Senju. To nawet niemożliwe. Senju są silnym, wspaniałym klanem, który nigdy nie zginie. Mam nadzieję, że Madara będzie miał tą determinację i odnajdzie w sobie odwagę, żeby w końcu zjednoczyć się z Senju..."
Czerwonowłosa otworzyła następny dziennik.
"Dzisiaj były trzecie urodziny Izuny... W takich chwilach najbardziej żałuję, że nie mam własnych dzieci. A to właśnie od nich zależy, jak będzie wyglądał świat w przyszłości.
Umeko upiekła przepyszny tort albo coś do niego podobnego. W każdym bądź razie sądzę, że do najgorszych wypieków nie należał. O dziwo..."
Hana chciała przeczytać kolejny wpis, jednak Itachi zabrał jej książkę z rak.
- Co? - spytała patrząc w oczy bruneta. Były czarne jak smoła. Czerwonowłosa mogłaby się w nich utopić. Chciała...
STOP! Skup się, Hasuno! Przywołała się do porządku.
- Odpowiadając na twoje pytanie... Sądzę, że Masatake Uchiha wiedział coś więcej - powiedział zamyślony brunet.
- Coś więcej? O czym? - zapytała nic nie rozumiejąc. Masatake pisał dzienniki. Dobra, to rozumiała i potrafiła ogarnąć, że Itachiago to ciekawiło. W końcu mógł się dowiedzieć więcej o swoich przodkach. Ale co, to ma wspólnego z ich powrotem?
- O Zwoju Jikan - powiedział, ale to nic nie rozjaśniło w głowie dziewczyny - Zauważyłem, że Masatake dużo pisał o Senju. Że nie są wrogami, że to w ich rękach leży przyszłość.
- I co?
- To, że mógł wykraść zwój od Hasuno i dać go Senju. Nikt by go nie podejrzewał, w końcu to Uchiha.
- Jakoś nie kupuję tego... - mruknęła sceptycznie. - Poza tym, trochę się nie zgadza. Masatake nie żyje od kilku lat, a zwój zaginął stosunkowo niedawno - powiedziała twardo. Już dość wystarczająco spisków miała w Gwardii. Tam albo wybuchała afera międzynarodowa, albo kogoś mordowano, albo coś zaginęło... Wystarczyło jej już zagadek kryminalnych.
- Moim zdaniem, to całkiem prawdopodobne - upierał się przy swoim brunet. Czerwonowłosa jeszcze raz spojrzała na kufer.
Nie, to z pewnością niemożliwe. Zbyt dużo rzeczy się nie zgadza i nie ważne, jak bardzo by pragnęła, to po prostu się nie pasuje.
- Żebyś się nie zdziwił - mruknęła patrząc na dzienniki.
- Czyli nie zamierzasz szukać wskazówek? - zapytał zimno Uchiha, aż dziewczyna poczuła, jak dreszcze przebiegają jej wzdłuż kręgosłupa.
Tu nie ma żadnych wskazówek! Wrzasnął rozsądek, którego nie ruszał lodowaty ton Itachiego.
- Tego nie powiedziałam - odpowiedziała, a oczyma wyobraźni widziała, jak szczęka zdrowego uderza z łoskotem o posadzkę - Nie wierzę, że jest tutaj coś ukryte, ale pomogę. Mam dzisiaj dzień dobroci dla zwierząt - dodała żartobliwie, żeby rozluźnić napiętą atmosferę.
- Super - mruknął tylko i wyszedł z pokoju.
Słyszałaś, super. Sarknął rozsądek, któremu kazała się zamknąć.
Wzięła ze sobą kilka dzienników i udała się do swojej sypialni. Położyła się na łóżku i otworzyła pierwszy zeszyt. Masatake opisywał w nim swój przyszły ślub. Pisał o wspaniałej kobiecie, którą tak cudownie będzie mieć za żonę. Hana była ciekawa, ile mógł mieć wtedy lat.
Kiedy kończyła czytać już kolejny wpis poczuła, że jest głodna. Wyszła z pokoju i schodząc na dół zastanawiała się, dlaczego tak właściwie pomaga Itachiemu. Przecież nie wierzyła w tę jego historyjkę o spisku..., więc dlaczego?
Co z tego, że kilka dni temu była już pewna uczuć, którymi darzy Uchiha? Wszystko się zmienia, a czerwonowłosa na pewno nie jest zakochana!
Ale skoro brunet nie ma racji, to jak mają wrócić? Czerwonowłosa poczuła dreszcze na samą myśl, że tu zostaną. Z jednej strony nie było tutaj wcale tak źle, ale z drugiej pragnęła powrotu do domu. Trzy lata nie było jej w wiosce, tęskniła za wszystkimi przyjaciółmi. Nawet za Deidarą, z którym ostatnio... Nie chciała o tym pamiętać. Cały tamten wieczór był jedną wielką pomyłką, która nie powinna mieć miejsca. Blondyn pewnie teraz jej nienawidzi... Czerwonowłosa w tym momencie poczuła nieopisane cierpienie, które rozrywało ją od wewnątrz. To boli, kiedy twój najlepszy przyjaciel, za którego jesteś w stanie oddać życie, cie nie cierpi.
Dziewczyna zamrugała kilka razy, żeby odgonić łzy. Nie rozklei się. Jest silną, niezależną kobietą, która zawsze daje sobie radę. Nie ważne, co się stanie. Ona nie upadnie. Będzie dalej z uniesioną głową stawiać czoła światu.
Jednak, jak to łatwo jest powiedzieć...
Hana weszła do kuchni z zamiarem zrobienia sobie jakiejś kanapki i gorącej herbaty. Nie chciało się jej czekać na wodę, więc tylko zapaliła zapałkę i "przejęła" jej  ogień. Skierowała płomień na czajnik z wodą, która w sekundę się zagotowała. Gogyō jest chyba najbardziej praktycznym Kekkei Genkai na świecie.
- Co ty robisz? - zapytał Itachi wchodząc do kuchni.
- Herbatę i kanapkę - odpowiedziała szukając chleba.
- Myślisz, że powinnaś używać Gogyō do takich błahostek? - spytał zakładając ręce na piersi i opierając się o blat, obok Hany.
- A dlaczego nie? To ułatwia życie - powiedziała starając się zachować spokój i nie patrzeć w stronę bruneta.
Dlaczego on jest blisko?!
- Zastanawiałaś się, co będzie jak ktoś to zobaczy? Powiedziałaś, że kontrolujesz jeden żywioł. A tu się okazuje, że potrafisz władać wszystkim. Pomyśl, jakie będą konsekwencje - odparł zimnym tonem.
Czerwonowłosa nie czuła wyrzutów sumienia, że może ich narażać. Przecież nikt ich nie obserwował, więc o co chodzi? Jednak nie wiedziała, co może odpowiedzieć. Milczała robiąc swoją kanapkę. Itachi chyba wziął to, za wyraz skruchy.
- Hana... - złapał ją delikatnie za rękę, a czerwonowłosa poczuła ucisk w żołądku. Przełknęła ślinę i powoli odwróciła wzrok w kierunku bruneta. Był tak samo zaskoczony, jak i ona. Puścił jej dłoń i odchrząknął. - Wybacz - mruknął i natychmiast ruszył do wyjścia.
- Itachi! - zawołała za nim. Brunet powoli się odwrócił i spojrzał na nią czarnymi oczyma, które tak działały na czerwonowłosą. - Dzięki - powiedziała starając się opanować drżenie głosu.
Po co, to zrobiłaś, idiotko?! Krzyczał na nią rozsądek, jednak ona sama tego nie wiedziała. To... był impuls.
- Za co? - spytał. Hana potrafiła wychwycić w jego oczach cień zaskoczenia i zmieszania.
- No, wiesz... Za to, że pilnujesz, żebym nie robiła głupot i... - urwała. Nie wiedziała, co jeszcze może powiedzieć. Poza tym, palnęła już wystarczająco. Dlaczego się odzywała? Trzeba było siedzieć cicho! Teraz czuła, jak się czerwieni.
- Nie ma za co - mruknął. - Polecam się na przyszłość - powiedział z uśmiechem, od którego kolana ugięły się pod czerwonowłosą.
Przez długą chwilę stali tak w milczeniu patrząc na siebie. Przestał liczyć się czas, przestało się liczyć wszystko. Było tak samo, jak tego wieczoru, kiedy się pocałowali.
Hana podziękowała Bogu za tą odległość, która ich dzieliła. Inaczej już dawno by się na niego rzuciła.
- Więc... - zaczęła czerwonowłosa.
- Więc - powtórzył Itachi podchodząc bliżej. Schylił się i pocałował czerwonowłosą delikatnie w policzek.

~*~

8 komentarzy:

  1. Jaram się ¤/..\¤

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając ostatnią scenę byłam taaaaka szczęśliwa *.* Chciałam, żeby był pocałunek i w sumie spełniłaś moją prośbę xd Rozdział świetny, wydaje mi się, że trochę krótszy od poprzedniego, ale nie narzekam oczywiście :P
    Dużo weny życzę, Mariolka^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowa "udowodnij, że nie jesteś automatem" zawsze doprowadzają mnie do śmiechu xd
      Ale to tak baj de łej, Mariolka^^

      Usuń
    2. No i co? No i co? Cmoknęli się! Wiem, że nie na to czekałaś, ale... Jestem taka zUa! xd
      No, rozdział jest krótszy... Ale jakoś tak samo wyszło.
      Wana zawsze się przyda ;)
      Pozdrawiam ;)
      P.S. A skąd mam wiedzieć czy nie jesteś robotem, który chce przejąć władzę na świecie? :D

      Usuń
    3. No tak, w końcu przezorny zawsze ubezpieczony xd
      Mariolka^^

      Usuń
  3. Będę się jarać tym, że Itachi cmoknął Hanę w policzek jak mój Kosmita yaoi! ~^.^~
    Nie, no rozdział bardzo dobry.
    Zazdroszczę cię tego pomysłu na bloga.
    I Twojego stylu pisania...
    I w ogóle sorry, że komentarz bez ładu i skladu.
    Pozdrawiam i weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nawet nie masz pojęcia, jak ja się ciesze, kiedy widzę nowy komentarz ^^.
      Jeszcze raz dzięki :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń