- A tu sprzedają świetne takoyaki... Idziemy? - spytał, gdy przełknął ostatni kęs yakitori.
Tego wieczoru "zwiedzili" chyba wszystkie bary, restauracje i sklepy z jedzeniem.
- Nie... Jestem pełna... - mruknęła patrząc z obrzydzeniem na swoje yakitori - Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem...
- Ale jestem pod wrażeniem, że tyle zmieściłaś - powiedział z uznaniem - Ja wymiękłem już przy taiyaki, ale przecież ci tego nie powiem - zaśmiał się.
Był już późny wieczór, a oni spacerowali po ulicach wioski Uchiha. Izuna zapoznał czerwonowłosą z członkami klanu... Nie zapamiętała wszystkich imion, ale przynajmniej już coś się orientowała.
Przestała czuć się nieswojo w towarzystwie Uchiha. Ciągle czuła żal po stracie matki, ale teraz już nie wiedziała, dlaczego to tak przeżywała. Przecież to nie oni ją zabili. Zabił ją ktoś z Uchiha, a nie cały klan.
Uchiha byli wspaniałymi ludźmi.
Nie spodziewała się, że wszyscy będą dla niej tacy mili... Była dla nich obca, ale nie przeszkadzało im to.
Albo ukrywali niechęć do niej, ale Hana miała to gdzieś.
- Cześć Izuna! - zawołał jakiś kobiecy głos. Oboje odwrócili się w tamtym kierunku i czerwonowłosa usłyszała, jak jej szczęka z łoskotem uderza o posadzkę.
Machała im, raczej Izunie, średniego wzrostu blondynka. Gdy podeszła do nich, Hana zauważyła, że ma oczy w kolorze błękitu...
Nie była zdziwiona tym, że do nich podeszła czy coś. Nie zdziwiło ją nic... poza kolorem jej włosów.
Blondynka?!
Czerwonowłosa spędziła tu już ponad dwa tygodnie i ta dziewczyna była pierwszą osobą, u której zauważyła jakiś inny kolor włosów. Wszyscy Uchiha byli brunetami z czarnymi oczyma... Nie szufladkowała ich, ale to był typowy wygląd członka tego klanu...
- Hej! - ponownie się przywitała - Przedstawisz nas? - spytała Izunę ze ślicznym uśmiechem śnieżnobiałych zębów. Dopiero, gdy blondynka podeszła do nich, czerwonowłosa zauważyła, że była od niej niższa... Niewiele, ale mimo wszystko Hana była niższa.
Jakie Sasori dał te geny?!
Ruda i niska...
Koniec końców, lubiła swoje włosy... Chociaż nie mogła nosić wielu kolorów, bo nie pasowały do krwistej czerwieni. Ale żeby też pokarać ją wzrostem?
Jawna niesprawiedliwość, ot co!
- Ta... Jasne... - mruknął niezbyt zadowolony z obrotu sytuacji - Hana to Yuki, Yuki to Hana.
- Cześć! Jestem Yuki Uchiha i będziemy najlepszymi przyjaciółkami! - zaświergotała wesoło podając dłoń w pokojowym geście. Czerwonowłosa spojrzała na nią krzywo... Raz, nikt tutaj nie podał jej ręki... Dwa, Że co?
Po chwili wahania uścisnęła jej dłoń.
- Hanatara Hasuno... - powiedziała wystarczająco grzecznie, ale nie miała zamiaru komentować tej części o przyjaźni.
- Wiem! Wszyscy o tobie mówią... - urwała i spojrzała na czerwonowłosą od góry do dołu, i z powrotem - Hasuno? Chyba już Uchiha, nie?
- Yuki, odpuść - mruknął Izuna. Hana, żeby ukryć swoje zażenowanie zjadła trochę yakitori, chociaż wcale nie miała na nie ochoty.
- Pytam tylko. Przecież wyszła za Uchiha, nie? Nie zmieniłaś nazwiska? - zwróciła się do niej.
- Nie, wolę swoje - powiedziała.
- No, cóż... Każdemu wolno, prawda? - znowu uśmiechnęła się tym uśmiechem, który każdego faceta powaliłby na kolana. Aż dziwne, że Izuna ciągle się trzymał, ale chyba nie pociągała go uroda blondynki... A było co podziwiać.
Czerwonowłosa, jako dziewczyna nie lubiła przyznawać innym kobietom, że są od niej ładniejsze, ale Yuki miała to coś... Nawet bardzo dużo tego "coś".
- To wpadnę do ciebie jutro, co?
- Co? - spytała zdezorientowana - Nie, nie, ja jutro nie mogę... - zaczeła się bronić, ale to na nic się nie zdało.
- Będę gdzieś tak około trzeciej. Na razie! - pożegnała się i tyle ją widzieli.
- Co to było? - spytała zszokowana Hana po chwili.
- Yuki... Ona tak ma... - mruknął niepewnie brunet.
- Co mam przez to rozumieć?
- Yuki może być twoją najlepszą przyjaciółką, która jest w stanie skoczyć za tobą w ogień albo twoim najgorszym wrogiem, który sprawi, że sama zechcesz wskoczyć do tego ognia.
- O Boże...
- Myślałem, że nie wierzysz? - spytał z uśmiechem.
- Chyba się porzygam... - zaczęła łapiąc się za brzuch.
- Wszystko w porządku? - spytał przejęty.
- Nie. Przecież mówię... To onigiri? - nagle zapomniała o swoim złym samopoczuciu. Podeszła do wystawy z jedzeniem.
- W czym mogę pomóc? - usłyszała znajmy głos...
- Pan Akihisa! Dzień dobry... Znaczy wieczór, dobry wieczór - uśmiechnęła się wesoło. Akihisa Uchiha był jedną z pierwszych osób, które tutaj polubiła. Sprzedał jej dobre papierosy i dwie butelki świetnego piwa. Jedno wypiła, gdy tylko wróciła do domu. Chciała je spróbować, a poza tym Madara ją wcześniej wkurzył...
- No, witaj, witaj... Co tam? Dzisiaj onigiri? - spytał z uśmiechem.
- Ta... Są może z wodorostami?
- Hmm... Z wodorostami? Może wolisz z marynowaną śliwką albo rybą?
- Nie, może innym razem... To nie ma z wodorostami?
- Czego nie ma? - nagle pojawiła się starsza pani ubrana w czerwone kimono. Swoje już siwe włosy miała spięte w eleganckiego koczka, a czarne oczy patrzyły ciepło na Hanę - O, witaj Hana-chan! Jak się masz?- spytała miło. Pani Michiko była wspaniałą kobietą, która cudownie gotowała. Czerwonowłosa kupiła jej wyrobu bułeczki i naprawdę ciężko jej było przestać je jeść. To była najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek próbowała. Zostawiła kilka na dzisiaj.
Po chwili naszła ją przerażająca myśl, że Itachi mógł zjeść te bułeczki...
- Dobrze, dziękuję - uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Izuna-chan też przyszedł?
- Ta... - zaśmiał się nerwowo.
- Izuna-chan? - czerwonowłosa szepnęła do bruneta z wrednym uśmieszkiem.
- Oj, zamknij się...
- Z wodorostami? Oczywiście, że mamy! A ty myślałeś, że, po cholerę, stałam pół dnia w kolejce do Kichisaburo?! Jeszcze zapłaciłam majątek za te wodorosty!
- To na razie - powiedziała i przekroczyła furtkę. To pożegnanie wydawało się jej głupie, dlatego odwróciła się i dodała: - To był naprawdę fajny wieczór... Dzięki - uśmiechnęła się. To też wydało się jej głupie, ale było już za późno na zmianę zdania.
- Hmm... Może kiedyś to powtórzymy? - spytał z uroczym uśmiechem, od którego kolana czerwonowłosej zmiękły.
- Koniecznie! - odpowiedziała z większym entuzjazmem niż planowała.
- To... Cześć - pomachał do niej na pożegnanie i poszedł w swoją stronę.
- Cześć... - szepnęła, ale on już nie mógł tego usłyszeć - Hana, ty idiotko... - mruknęła do siebie zażenowana swoim zachowaniem...
No bo, co to miało być?!
Spędzili razem fajny wieczór, który większość ludzi nazwałoby randką... W tych czasach istnieje w ogóle pojęcie "randka"? Zresztą nieważne...
Była mężatką... Znaczy, nie była, ale...
Poza tym chciała wrócić. Chciała znaleźć Zwój Jikan i wrócić.
A Izuna skutecznie utrudniał jej skupienie się na tym celu. Obiecała sobie, że powie mu, żeby się od niej odczepił...
Co?
Nie, nie powie tak.
Lubiła go...
Heh... Czemu to takie trudne?
Życie z reguły jest trudne, słonko.
- Co? - spytała bliżej nieokreśloną osobę.
Przez chwilę wydawało się jej, że słyszy głos swojej matki... Ale przecież ona nie żyła!
- A teraz słyszę głosy... I gadam do siebie. Brawo, Hana. Brawo - burknęła zbulwersowana.
Gdy przekraczała próg domu cały dobry humor z niej wyparował.
Czuła się pusta. Jakby była tylko... skorupą, którą ktoś zapomniał wypełnić... czymś.
Powolnym, ślamazarnym ruchem ściągała buty. Zastanawiała się nad wieloma rzeczami. Nad tym głosem... Mogła przysiądź, że go słyszała.
- Długo cię nie było... - powiedział Itachi opierając się bokiem o futrynę w salonie.
- Ta... - mruknęła mechanicznie.
Myślała również o Izunie... Ona wróci do swoich czasów, a on tu zostanie. Nie powinna mu dawać nadziei... Poza tym, ona miała "męża".
Cholera.
- Kupiłam ci onigiri z wodorostami. Mówiłeś kiedyś, że lubisz - powiedziała wracając do siebie.
Nie powinno ją obchodzić nic innego jak zwój. Dzięki niemu wróci i wszystko będzie jak dawniej. Nie koniecznie lepiej, ale to znała doskonale. Czerwonowłosa nie lubiła rychłych zmian, które powodują zamęt.
W głowie miała ułożony scenariusz najróżniejszych sytuacji, ale nie spodziewała się wycieczki w przeszłość. Była zagubiona i zdana tylko na siebie. Nikt jej nie mógł pomóc.
Itachi mógł...
Ona miała jego, a on ją. Musieli działać razem. To nie było dla czerwonowłosej łatwe, bo wydawało się jej, że brunet jest zamknięty w swoim świecie. Ciężko było do niego trafić...
Kiedyś udało im otworzyć się przed sobą. Rozmawiali, jakby znali się od lat. Potem ona nazwała go mordercą i BUM! Z powrotem zamknęli się w sobie.
To była ciężka relacja...
- Dzięki, ale... - zaczął lekko zmieszany odbierając od niej "upominek". Czerwonowłosa uśmiechnęła się zwycięsko w duchu. Nie spodziewał się po niej takiego gestu.
Ona po sobie też nie, ale kiedy zobaczyła onigiri przypomniało się jej to, jak siedzieli na werandzie przed domem i grali w pytania. Było wtedy tak miło...
- Drobiazg - uśmiechnęła się.
Itachi Uchiha.
Hana kompletnie go nie rozumiała, ale czuła jak jakaś siła pcha ją do niego. Chciała się przed nim otworzyć i chciała też, żeby on otworzył się przed nią...
- Pewnie chcesz wiedzieć, co mówił Tajima... - zaczął, a ona dopiero po chwili zorientowała się, że panowała między nimi cisza... I że bezceremonialnie gapiła się na niego.
- Co? A tak. Jasne... Może chodźmy do salonu? - spytała szybko, żeby ukryć swoje zażenowanie.
Poszła pierwsza. Czuła jak na jej twarzy pojawiają się dwa piekące rumieńce. Żałowała, że od dziecka miała jasną karnację. Teraz pewnie wyglądała jak dojrzały pomidor...
Usiadła na kanapie i odetchnęła, nawet nie zdawała sobie sprawy, że wstrzymuje powietrze.
- Więc? - spytała z wymuszonym uśmiechem. Chciała mieć to jak najszybciej za sobą. Chciała zaszyć się w swojej sypialni, zniknąć.
- Tak, więc... - zaczął, gdy oderwał od niej wzrok. Kątem oka zauważyła, że on również się jej przyglądał... Czuła jak jej twarz przybiera ten sam odcień, co jej włosy. Itachi odłożył onigiri na stoliku i zaczął: - Zwój został skradziony. Hasuno nie wiedzą kto i jak to zrobił, ale zwoju nie mają...
- Ale ty wiesz, prawda? Mówiłeś już wcześniej, że zwój został skradziony i...
- Mówiłem, że został skradziony, a nie, że wiem gdzie jest - warknął. Czerwonowłosa była zdziwiona jego tonem głosu... Itachi zawsze był spokojny i opanowany. Dziewczyna nigdy nie wiedziała go tak... zrezygnowanego? - Wybacz... - mruknął po chwili.
- Nic się nie stało - powiedziała niepewnym głosem - A dowiedziałeś się może czegoś więcej? - spytała po chwili.
- Hasuno prowadzą śledztwo w tej sprawie. Jak się czegoś dowiedzą to dadzą nam znać. Na razie kazali nam uzbroić się w cierpliwość.
- Świetna rada - sarknęła i opadła na oparcie kanapy, obok bruneta. Wyczuła jak Itachi się uśmiecha... Co według niego było takie śmieszne? - I tylko tyle?
- Co "tyle"?
- Tylko tyle ci powiedział?
- I to co zwykle... - zaczął, a ona westchnęła.
- Czy naprawdę muszę każde słowo z ciebie wyciągać? Powiedz mi, co powiedział i rozejdziemy się w pokoju - powiedziała lekko zirytowana.
- A jak odmówię? - odpowiedział twardo, a ona spojrzała na niego wyzywająco.
Spróbuj. Mówiły jej oczy.
Itachi również na nią spojrzał. Kiedy ich wzrok się spotkał, dziewczyna poczuła jakby świat przestał istnieć. Przestał się liczyć czas, przestało liczyć się cokolwiek... Byli tylko oni.
Patrzyła w jego czarne, głębokie oczy, nie mogąc odgadnąć ich wyrazu...
Siedzieli blisko siebie stykając się ramionami. Ich twarze dzieliły tylko kilka centymetrów, jednak ani jej, ani jemu ta bliskość nie przeszkadzała. Czerwonowłosa czuła zapach jego skóry. Zapach, który zabierał jej jasność umysłu...
Nagle zapragnęła, żeby te nędzne centymetry całkowicie zniknęły. On chyba pomyślał o tym samym, bo jego usta znalazły się na jej w tym samym momencie. Ich wargi od razu zaczęły ze sobą idealnie współpracować całując się coraz namiętniej. Usiadła okrakiem na jego kolanach nie przerywając pocałunku. Wsunął język w jej rozchylone usta, po czym zaczął smakować jej podniebienie... Czuła jak jego dłonie błądzą po jej ciele zatrzymując się chwilę dłużej na biodrach. Kiedy czerwonowłosa poczuła, że brunet zaczyna zabawę z jej udami gwałtownie oderwała się od niego.
Oddychała ciężko i z przerażeniem patrzyła mu w oczy. Żadne z nich nic nie mówiło, chociaż Hana wiedziała, że Itachi czeka na wyjaśnienia... Których nie potrafiła mu dać.
Wstała i bez słowa skierowała się na górę. Słysząc kroki bruneta przyśpieszyła. Pokonywała schody po dwa stopnie naraz i czuła jak on biegnie tuż za nią. W ostatniej chwili zamknęła się w łazience zatrzaskując mu drzwi przed nosem.
- Hana! - krzyknął wściekły i uderzył pięścią w futrynę. Dziewczyna nie odpowiedziała. Oparła się plecami o drzwi i zsunęła się na podłogę.
Zacisnęła mocno powieki hamując napływające łzy. Oparła czoło o kolana i nasłuchiwała... czegokolwiek.
Po tamtej stronie drzwi nastała głucha cisza, chociaż czerwonowłosa wiedziała, że Itachi ciągle tam jest...
Co ja zrobiłam...? Myślała niemal zrozpaczona.
Jednak w głębi siebie czuła, że tak jest lepiej...
Wtedy... Poszłaby z nim do łóżka. Nie mruknęłaby słowem... Bo dlaczego by nie? Już od dawna leciała na Itachiego...
Ale Hana miała pewien... kompleks. Lubiła swoje ciało, poza jednym wyjątkiem.
Czerwonowłosa od siedemnastego roku życia nie miała prawej nogi. Była kaleką. Nauczyła się z tym żyć, akceptować to..., ale wstydziła się tego.
Sasori wykonał dla niej wspaniałą protezę, ale to i tak nic nie zmieniło. Tylko kilka osób ją widziało. Na przykład Deidara... Dowiedział się wtedy, gdy po raz drugi poszła z nim do łóżka, ale jakoś przed nim nie potrafiła mieć tajemnic. Poza tym on... zawsze ją akceptował. Jej każdy najdziwniejszy nawyk, jemu to nigdy nie przeszkadzało.
Ale Itachi, to nie Deidara.
Brunet był zupełnie inna osobą.
On... Bała się pomyśleć, jak wyglądałaby jego mina, gdyby zobaczył tą protezę.
Następnego dnia obudziła się na zimnej posadzce w łazience.
- O Matko... - mruknęła do siebie przez zatkany nos i rozejrzała się dookoła.
Co ja tu robię? Pomyślała i w tej samej sekundzie wróciły do niej wspomnienia o miękkich ustach jednego z Uchiha...
O kurwa...
- Nie chciałbym ci przeszkadzać, ale za pięć minut wychodzimy na trening do Takashiego - usłyszała głos owego Uchiha i poczuła jak jej policzki barwią się na czerwono.
Po dłuższej chwili zebrała się w sobie i powolnym ruchem wyszła z łazienki. Gdy wchodziła do swojego pokoju usłyszała, jak Itachi przeklina w kuchni...
Ciekawe co się stało...? Mruknęła w myślach i postanowiła zejść zobaczyć, ale w ostatniej chwili powstrzymała się. Ciekawość nie dawała za wygraną, ale strach przed brunetem był silniejszy. Bała się chwili, w której będzie musiała spojrzeć mu w oczy... po tym co się stało.
Chciała się wykąpać, zmyć z siebie wczorajsze wspomnienia, ale nie było na to czasu. Musiało jej wystarczyć przebranie się w świeże ubrania. Gdy tu trafiła miała ze sobą zwój z zapieczętowanymi ubraniami i gitarą z poprzedniej misji. Spojrzała w kąt pokoju na oparty o ścianę instrument. Dostała go od Sasoriego na dziesiąte urodziny...
No... Hanuśka, nie rozklejaj się... Nakazała sobie w duchu i ruszyła do drzwi. Otworzyła je i jej oczom ukazała się sylwetka Itachiego z jedną uniesioną ręką i zaskoczonym spojrzeniem.
- Już? - spytał opuszczając dłoń.
- Tak. Idziemy? - spytała z uśmiechem, jakby nigdy nic między nimi nie zaszło. Wyminęła zdziwionego Uchiha i zeszła na parter. Gdy skończyła zakładać buty, wyprostowała się i zobaczyła bruneta schodzącego ze schodów.
- Hana... - zaczął, ale czerwonowłosa nie pozwoliła mu dokończyć.
- Nic się nie stało. Nie chodzi tu o ciebie, tylko o mnie... To moja wina - powiedziała. Sama była zdziwiona spokojem swojego głosu, kiedy to mówiła. Nie uciekała wzrokiem, patrzyła na jego twarz szukając jednocześnie jakiś oznak emocji, ale nic nie znalazła.
Po jej słowach nastała między nimi na chwilę cisza, którą przerwał brunet.
- Przeszkadza ci, że jestem Uchiha - powiedział zupełnie spokojnie, jakby rozmawiali o jutrzejszej pogodzie. On również nie uciekał wzrokiem, patrzył prosto w jej oczy.
- Już dawno o tym zapomniałam - odpowiedziała siląc się na wesoły ton i ruszyła do drzwi.
Miała już dość tej rozmowy. Powiedziała, co miała powiedzieć. Po co to ciągnąć?
Wyszła na zewnątrz i poczuła jak rześkie powietrze smaga jej twarz.
Zaczynało świtać i czerwonowłosa podziwiała ten mały cud Matki Natury. Jakoś nigdy wcześniej nie zwracała na to uwagi. Może dlatego, że gdy wstawała o świcie to tylko na misję. Z własnej woli to jeszcze nigdy się jej nie zdarzyło... Lubiła spać, poza tym wolała noc od dnia. Noc... ma w sobie coś magicznego, coś co dzień nigdy nie będzie miał.
- To jak? Idziemy w końcu? - spytała ze sztucznym uśmiechem.
Wcale nie miała powodów do radości. Chciała dogadać się z Itachim, przez co omal nie skończyli w łóżku. Zwój też nie wiadomo gdzie jest, a teraz miała jeszcze się spotkać z Madarą... Jeśli sypnie jakimś komentarzem, to czerwonowłosa nie była pewna czy wytrzyma nerwowo.
Itachi nic nie odpowiedział tylko ruszył w stronę furtki. Po chwili Hana poszła za nim. Przez całą drogę nie odezwali się do siebie ani razu.
Dziewczyna chciała wiedzieć o czym myślał brunet... Albo raczej chciała wiedzieć czy on, tak jak ona, przejął się tym pocałunkiem. "Przeszkadza ci, że jestem Uchiha" niewiele jej mówiło. Jak miała to rozumieć? Mogłaby zacząć ten temat, ale przecież wcześniej to ona go zakończyła...
Dlaczego ja się tak tym przejmuję?! Spytała w duchu, jednak odpowiedź która jej się nasunęła zszokowała czerwonowłosą.
Bo ci zależy.
Fakt, zależało jej, ale... Nie, to bez sensu.
- Cześć wam. Jak tam? - jej rozmyślanie przerwał wesoły Izuna. Stał w towarzystwie Madary, który gdyby mógł zabiłby ją wzrokiem. Takashiego jeszcze nie było.
- W porządku - odpowiedziała udając wesołą osobę, aż zrobiło się jej niedobrze.
- Dzień dobry. Jak wam się spało? - nagle za plecami usłyszała głos staruszka. Odwróciła się w jego kierunku i zobaczyła centralnie przed sobą uśmiechniętą twarz trenera. Instynktownie cofnęła się. - Chyba cię nie peszę? - spytał wesoło.
- Nie, ale cenię sobie przestrzeń osobistą - burknęła.
- To świetnie! Itachi to musi mieć z tobą problemy... - westchnął, a ona omal się na niego nie rzuciła. Bo co to miało być?! - Wracając... Wczoraj dużo myślałem nad waszym treningiem - zaczął wymijając czerwonowłosą.
- I co, pan takiego wymyślił? - zapytał Izuna.
- Każdy z was ma inny charakter... Chociaż Hana-san i Madara-san są tacy sami, ale nieważne... Postanowiłem połączyć was w pary.
- Pary?
- Tak, Madara-san. Pary. W ten sposób postaram się nauczyć was współpracy - powiedział zadowolony.
Czerwonowłosa nie wiedziała z kim by chciała pracować... Madara, wiadomo, nienawidzili się. Itachi, też wiadomo... A Izuna? W ostatecznej ostateczności może być..., ale też wolałby nie.
- Itachi-san z Izuną-san i Madara-san z Haną-san - oznajmił wesoło staruszek.
- Co?! Ja mam trenować z nią?! - warknął ewidentnie wściekły Madara.
- A ja z nim?! - czerwonowłosa przyłączyła się. Nie chciała oddychać tym samym powietrzem co on, a co dopiero trenować razem z nim.
- Tak. Macie podobne charaktery. Dogadacie się - odpowiedział - Poza tym, nauczycie się współpracy z osobą, której nie lubicie. To przydatna umiejętność.
- A ja? Dlaczego jestem z Itachim? Może lepiej byłoby gdybym pracował z Madarą, W końcu jesteśmy braćmi...
- Możesz się wiele nauczyć od Itachiego-san... Dobrałem was tak nie bez powodu. Jeśli nie widzicie go teraz, zobaczycie później. I nie dyskutujcie ze mną! - warknął wyprowadzony z równowagi - A miałem taki dobry nastrój... - westchnął zrezygnowany.
Hana spojrzała na Madarę w tym samym momencie, co on na nią... Oboje nie byli zadowoleni z takiego stanu rzeczy, ale może staruszek ma rację? Może się dogadają...?
- Dobrze... Teraz wasze zadanie.
- Zadanie? Chyba mieliśmy trenować, a nie wykonywać zadania - spytał Izuna. Czerwonowłosa odniosła wrażenie, że jemu również nie odpowiada osoba, z którą miał pracować...
Poza tym, Uchiha miał rację. Zadania? Nie po, to tyle lat trenowała, żeby teraz robić jakieś głupie zadania! Jak w Akademii! Niech jeszcze pracę domową zada!
- To zadanie będzie waszym treningiem. Chcę żebyście w tych parach, które ustaliłem wymyślili jakąś nową technikę. To może być cokolwiek... Taijutsu, genjutsu czy ninjutsu, co chcecie. Możecie ulepszyć, to co już jest lub wymyślić coś zupełnie innego. Na wykonanie tego zadania macie dokładnie tydzień - oznajmił.
- Tydzień na wymyślenie i dopracowanie nowej techniki? To trochę nie za mało czasu? - spytał Madara.
Dla czerwonowłosej i Itachiego to było łatwe zadanie. Oni pochodzili ze stuletniej przyszłości, gdzie była masa technik, o których tutaj nawet nie myślano. To było dla nich banalne. Hana mogła nawet teraz pokazać coś "nowego".
- Moim zdaniem, wystarczająco. Jesteście młodzi, zdolni, kreatywni... Uda wam się.
- To jest coś w rodzaju konkursu? - spytała czerwonowłosa.
- Bardzo dobre pytanie, Hana-san! Tak, to jest konkurs. Przegrana para spędzi ze mną pełne dwadzieścia cztery godziny na intensywnym treningu. Pewnie wydaje wam się, że to nic specjalnego... Jednak wierzcie mi, przegrani już po godzinie będą błagali, żebym ich zabił - uśmiechnął się serdecznie, ale czerwonowłosa poczuła jak ciarki przechodzą jej wzdłuż kręgosłupa.
Ten dziadek, to jakiś sadysta...
- A wygrani? - spytał ostrożnie Izuna.
- Wygrani będą mogli popatrzeć oraz poznęcać się psychicznie nad przegranymi - odpowiedział z uśmiechem i teraz czerwonowłosa była pewna, że z nim jest coś nie tak. - Wiecie już wszystko. Życzę powodzenia - powiedział i sobie poszedł.
- O w mordę... To jakiś niewyżyty sadysta... - mruknął Izuna.
- Szkoda, że jestem z tobą w drużynie. Chętnie dobiłabym cię psychicznie, ale w takim razie będę musiała zadowolić się Izuną - powiedziała czerwonowłosa do Madary.
- Ej! Słyszałem!
- Niestety, muszę powiedzieć to samo. Jednak nie będę ukrywał, że widok twojego zmasakrowanego ciała bardzo by mnie ucieszył - odpowiedział z sadystycznym uśmiechem, a ona odpowiedziała mu tym samym.
Czerwonowłosa była pewna zwycięstwa. Raz, zna techniki, które tutaj jeszcze nie istniały. Dwa, pracowała z Madarą. Może i chcieli się nawzajem wymordować, ale Madara to pewniak. Shinobi, który rywalizował z samym Hashiramą Senju.
Madara Uchiha to legenda.
- Mówicie tak, jakbyście byli wstanie wygrać - odezwał się Itachi, a czerwonowłosa poczuła dziwny skurcz w żołądku. Dopiero teraz dotarło do niej, że będzie rywalizować z Itachim...
- Bo jesteśmy. I wierz mi lub nie, ale... Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale ja i Ruda załatwimy was tak, że nie będzie nawet co zbierać - warknął Madara z tym morderczym błyskiem w oku, którego każdy by się przestraszył, ale nie Itachi.
- Czekam z niecierpliwością na tą chwilę - odpowiedział twardo.
- Mam nadzieję - opowiedział i ruszył w stronę czerwonowłosej - Idziemy - warknął na nią, gdy ją mijął.
- Nie rozkazuj mi! - krzyknęła za nim, ale i tak ruszyła jego śladem.
Chciała się odwrócić i jeszcze raz spojrzeć na Itachiego, ale powstrzymała się...
Gdy wyszła na ulicę Madara zniknął jej z oczu. Rozejrzała się dookoła, ale nigdzie nie dostrzegła jego sylwetki. Nagle poczuła czyjś ciepły oddech na karku. Odwróciła się gwałtownie z zamiarem dania po mordzie samobójcy, który odważył się do niej zbliżyć. Tą osobą okazał się być Madara, który w ostatniej chwili zablokował jej pieść.
- Nieźle, ale spodziewałem się po tobie większej czujności - powiedział z cynicznym uśmiechem i puścił jej pięść.
- A ja po tobie większej ilości rozumu. Jeśli jeszcze raz naruszysz moją strefę intymną to skręcę ci kark - warknęła.
- Dobra... - westchnął i teatralnie przewrócił oczyma - Słuchaj Rudzielcu, nie mam zamiaru być dla ciebie miły, tylko dlatego, że mam z tobą praco...
- To jest nas dwoje - przerwała mu - Ale nie mam również zamiaru przegrać, więc łaskawie przestań się ze mną kłócić. Zachowujmy się jak profesjonaliści - warknęła i wyciągnęła do Madary rękę. - Zawieszenie broni?
- Tymczasowe - odpowiedział ujmując dłoń czerwonowłosej z sadystycznym uśmiechem.
~*~
Dziękuję za czytanie mojej historii, za komentowanie, za obserwowanie i w ogóle za wszystko. To naprawdę dużo dla mnie znaczy, że ktoś to czyta. Dzięki wielkie za to :)
Świetny rozdział! *.*
OdpowiedzUsuńSadysta...? Zgadzam się, to na pewno jest sadysta! ^^
Juz nie moge sie doczekać next'u
Pisz szybko i weny
Pozdrawiam
Cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńDzięki i również pozdrawiam :)
Rozdział taki aww, naprawdę uroczy <3
OdpowiedzUsuńTa blondynka jest mega dziwna, nie lubię takich nachalnych ludzi. Już się obawiam, że Hanie puszczą nerwy i kogoś zamorduje ;c
Ogólnie Hana wydaje mi się taka śliczna, taka drobna ale idealna, by Itachi mógł ją przytulić i wycałować... Ta akcja z nimi była zajebista, powstrzywałam się od kwików radości :D I to przerażenie Hany gdy przypomniała sobie o protezie, ja już widzę tą scenę gdzie Itachi zapewnia ją że wszystko ok :) Fajnie, że nie zrobiłaś z niej jakiejś idealnej dziewczyny, taka wersja mi się podoba.
No i Hana oraz Madara? To sie źle skończy... :c
Pozdrawiam,
Foyu :*
Hana nikogo nie zamorduje... Jeszcze ją wsadzą i co będzie? xd
UsuńFajnie, że podoba Ci się jej wygląd. Mi osobiście też, sama chciałabym tak wyglądać ;)
Wiesz, kiedyś musiało dojść do jakiejś akcji między nimi... No i doszło :) Cieszę się, że Ci się to podoba, nikt nie jest idealny. Dlaczego ona ma być? ;)
Jak skończą Hana i Madara? Nie wiem czy źle, ale jakoś skończą ;)
Pozdrawiam :)
Wszystkim się podoba Hana, ponieważ jest podobna do Sasoriego *-*
UsuńDestroyed
Lubie to. Itachi i Hana się calowali, ojeju <3
OdpowiedzUsuńMilosc rosnie wokol nas... w spokojna jasna noc..!
O matulu, mega ciekawy rozdzial.
Madara i Hana w parze? Aż cud, ze jeszcze sie nie pozabijali. Ciekaw jestem, jak ich wspolpraca się rozwienie. I jaka to technike wykorzystaja. No i w dodatku jak rozwiną sie dalsze relacje z Itachim. Powie mu o protezie? Mam nadzieje, że tak. I znając go, nie zrobi to nim chyba większego wrażenia. To znaczy w sęsie, że go to nie odrzuci, a może i jeszcze bardziej zbliży. No cóż. Czekam na dalszą cześć, kochaniutka.
Pozdrawiam <3
Cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńChętnie odpowiedziałbym na Twoje pytania, ale nie chcę zdradzać fabuły. Jedno słowo za dużo i BUM! Wszystko straci sens.
Ja okrutna xd
Pozdrawiam :)
Okej, okej, okej! Komentuję i przepraszam za spóźnienie! Ciężko wysiedzieć przed komputerem w takie upalne dni :P ale tak od razu powiem, że zajebisty ten rozdział *o* mój ulubiony – zdecydowanie :D
OdpowiedzUsuńPrzy tej „randce” Izuny z Haną, zaczęłam się do siebie śmiać, bo Hana tylko je, je i je xD pewnie niedługo zacznę się plotki, że Hana jest w ciąży xD znaczy, miałam takie podejrzenia przy tych wodorostach – zupełnie zapomniałam, że to ulubione danie Itachiego xD Yuki jest… dziwna, ale ja nie skazuje szans ludzi po pierwszym wrażeniu, więc może bym jej pozwoliła się ze sobą przyjaźnić xD nachalni ludzie czasem są spoko xD ciekawe jaką jej planujesz rolę w tym opowiadaniu? Może będzie się dopieprzać do Itasia? :P
Potem TA scena – mmm xD lubię czytać takie rzeczy xD więc więcej ich proszę :D aż się wczułam, gdy był ten opis, że stracili poczucie czasu, że nic ich nie obchodziło prócz siebie <33 niestety to się skończyło w chwili dotyku – tak na marginesie to Itachi nie powinien wiedzieć o tej protezie dzięki Sharinganowi? Dawno nie oglądałam i nie czytałam „Naruto” więc mogę się mylić :P – ech, ale bywa tak, że niepełnosprawne osoby wstydzą się swoich defektów :/ ale Itachi na pewno zdoła się zachować i nie podejdzie do tego z jakimś obrzydzeniem – zachowałby się jak kawał skurwysyna >.< wydaję mi się, że najpierw o tej protezie dowie się Izuna, a od niego Itachi – mam takie przeczucie :P
Co ten staruszek taki dziwny? xD masakra, do czubków go xD ale im sprezentował trening… łączenie w grupy i wykonanie zadania… co mogę powiedzieć? Dobra wypowiem swoje myśli o tych drużynach:
Itachi & Izuna – może i mają szansę, bo jakoś się dogadują, albo można powiedzieć, że dogadują się bez słów, jednakże! Izuna to oferma xD on nie nauczy się nowej techniki w tydzień xD znaczy może i by się nauczył, ale za pewne nie zechce, by to Itachi go uczył xD
Hana & Madara – oni się nienawidzą xD nietrudno się domyślić, że nie będą stać bezczynnie słuchając swoich rozkazów… ale są bardzo ambitni względem samych siebie i szybko się uczą. Jeśli wzajemna awersja nie weźmie góry to mogą nawet wygrać w tym konkursie :P
Ja stawiam na Hanę i Madarę xD
Tyle ode mnie, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;p
Życzę dużo weny, czasu i ochoty! :D
Pozdrawiam ;*
Nie no, spoko :) Sama wiem jak ciężko wysiedzieć w domu, chociaż jak jest taki upał to wolę dom. Zdecydowanie.
UsuńHana będzie w ciąży... Gastronomicznej xd
Yuki... No, zobaczymy, zobaczymy jaka ona będzie ;)
TA scena xd - cieszę się, że Ci się podobało :) Itachi chyba właśnie powinien wiedzieć dzięki Sharinganowi, ale on w jej obecności aktywował go tylko dwa razy i nie zbyt się jej przyglądał.
Ten staruszek... Nie wiem, co o nim napisać...
I drużyny... Masz rację co do nich... Ale! Nic nigdy nie wiadomo ;)
Pozdrawiam :)
Ohayooo! Jak ja dawno nie komentowałam ^^ ! Trzeba to troszkę nadrobić, hm?
OdpowiedzUsuńNie wiem, czemu, ale coraz bardziej lubię Izunę i potajemnie kibicuję paringowi Hana x Izuna :) Potajemnie, bo wiem, że nie ma szans, aby byli w związku. Powód: Pan Itaś Wielki i Wspaniały.
No ale po kolei... Na horyzoncie Uchi-ha-ha, tym razem rodzaju żeńskiego! Pomimo, że nie lubię takich damulek jak ona, to Yuki została od razu przeze mnie zaakceptowana :3
No i ta akcja z Itachim i z Haną... Mmmm... *v*
BUM! Hana nagle oprzytomniała i uciekła do łazienki, zostawiając zrozpaczonego Uchihe na pastwę losu. Brawo Hana! <3 (nie żebym nie lubiła Itachiego, po prostu lubię, kiedy główna bohaterka znęca się psychicznie i fizycznie nad jakimś biednym chłoptasiem)
AH! No i jeszcze Madara! Ten rozdział sprawił, że zaczęłam wierzyć, że pomiędzy nim, a Haną może rozkwitnąć miłość! *ocieram ze wzruszeniem oczy* Żegnaj Izuna x Hana! Czas na panowanie Madary!!
Kto moim zdaniem wygra konkursik? Hana i Madara. Te dwa charakterki, jeśli połączą siły stworzą na prawdę potężną technikę... Super Love no Jutsu! xD
Pozdrawiam cieplutko i przesyłam pokłady chakry na nowy rozdział! :))))
Destroyed
Ja też lubię Izunę. Taki pozytywny jest.. No i paring Hana x Izuna, zobaczymy, zobaczymy. Nie chce nic zdradzać ;)
UsuńHana znęca się psychicznie nad Itachim? No, nie pomyślałam nad tym w ten sposób... Ale to nie jest zły pomysł! ;)
"Żegnaj Izuna x Hana! Czas na panowanie Madary!!" Rozwaliło mnie to XD
Stawiasz na Hanę i Madarę... Może zorganizujemy zakłady? :D I ta technika co napisałaś... Hm... Na pewno jest ostra, tylko ciekawe w jakim celu ją wykorzystają... ;)
Dzięki za komentarz i dzięki za chakrę :) Napewno się przyda ;)
Pozdrawiam :)
jak idzie pisanie rozdziału? :)
OdpowiedzUsuńStaram się już go skończyć i jeśli wszystko pójdzie dobrze (a myślę, że tak) to dzisiaj już będzie :)
Usuń