sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 12


Padał deszcz.
Czerwonowłosa dziewczyna siedziała na werandzie i słuchała jak krople wody uderzają o dach. To był przyjemny dźwięk... Pozwalał zapomnieć.
Ale to nie dlatego lubiła deszcz. Lubiła tą pogodę, ponieważ większość ludzi jej nienawidzi. Nie potrafili w niej dostrzec tego, co jest piękne...
Siedziała z wyprostowanymi nogami opierając się o zimną ścianę domu i piła zieloną herbatę. Gorąco buchające z kubka parzyło jej palce, ale nie zmieniła pozycji. Przymknęła oczy wsłuchując się w odgłosy deszczu i wyjącego wiatru.
Tak było dobrze.
Nagle usłyszała grzmienie i otworzyła oczy. Spojrzała w bok i zobaczyła jak następna błyskawica przedziera niebo z głuchym łoskotem.
Na świecie było szaro i smutno. Dodatkowo uczucie pustki pogarszała nadchodząca burza. Jednak ona lubiła to. Lubiła deszcz i burze. Podobało się jej to, że one zawsze przychodzą znikąd, a potem tak samo odchodzą. Robią tyle zamieszania, a później znikają zastąpione przez promienie słońca dające nową nadzieję.
Nagle poczuła nieodpartą ochotę zapalić. Hana podczas służby w Gwardii nie paliła dużo. Prawie wcale, ale ostatnio przechodziła... dość stresujące chwile. A kiedy człowiek się denerwuje to ma różne nawyki. Jedni jedzą, drudzy obgryzają paznokcie, a czerwonowłosa paliła. I tak się starała ograniczać do jednego czy dwóch dziennie, chociaż miała ochotę wypalić całą paczkę na raz.
Wyciągnęła, już lekko zniszczone opakowanie, i z przykrością stwierdziła, że pozostał jej już ostatni papieros. Ostrożnie wyjęła go z paczki, żeby przypadkiem się nie złamał.
Bo przecież to taki delikatny towar.
Gdy włożyła go do ust i zaczęła szukać zapałek w kieszeni od jej umysłu wróciło wspomnienie, kiedy kupowała te papierosy...
Przez chwilę broniła się, ale kiedy do jej płuc dotarła nikotyna przestała. Odetchnęła głęboko wchłaniając w siebie kolejną dawkę i pozwoliła wspomnieniom wrócić.
Zobaczyła wysokiego blondyna i wściekłość w jego błękitnych oczach.
Dawno już nie myślała o Deidarze. Była zbyt zajęta sobą i swoimi sprawami...
Nigdy nawet nie pomyślała, że coś może być między nimi. Prawda, poszli ze sobą do łóżka dwa razy, ale to nic nie znaczyło. Pierwszy raz uprawiali ze sobą seks w wieku szesnastu lat, żeby zobaczyć o co w tym chodzi... A drugi raz wtedy, kiedy spotkali się w Wiosce Księżyca. To było... Nie wiedziała co, ale na pewno nie miłość. Nie kochała Deidary w ten sposób i nigdy nie będzie...
Westchnęła.
Po co ona to rozpamiętuje? On teraz jej nienawidzi. Po za tym wątpiła, żeby jeszcze kiedykolwiek się spotkali. Deidara należała teraz do Akatsuki i wyglądało na to, że tam jest mu dobrze.
Każdy znalazł własną drogę...
Po jakimś czasie, kiedy jej herbata była już zimna, a papierosa już dawno skończyła, usłyszała kroki i poczuła jak ktoś siada obok niej, ale nijak nie zareagowała. Po prostu patrzyła jak deszcz z każdą chwilą nasila się i uderza w trawa, kwiaty, które załamują się od jego uderzeń.
Tak samo było z nią. Problemy, które pojawiają się na jej drodze powoli ją przygniatają...
Itachi nic nie mówił. Siedział tylko obok niej. Nie wiedział o czym ona myśli i ona również, ale nie obchodziło ich to. Było dobrze tak, jak jest. Nie chcieli tego zmieniać, ale musieli. Któreś z nich musiało się odezwać pierwsze. Musieli porozmawiać. Nie, żeby się poznać, ale żeby ustalić co mają robić. Hana bez Itachiego nie da sobie rady, tak samo jak on bez niej. Byli na siebie skazani. Itachi to rozumiał i akceptował, gorzej było z czerwonowłosą...
- Hana... - zaczął brunet.
- Nie mam ochoty - powiedziała twardo i wstała z zamieram odejścia stąd.
Wiedziała, że zachowuje się głupio i nieodpowiedzialnie, ale miała to gdzieś. Nie chciała z nim rozmawiać. Nawet nie miała zamiaru dawać mu na to szansy.
Potrzebowała kolejnej fajki.
- Zachowujesz się jak dziecko - warknął łapiąc ją za rękę.
Stał za nią trzymając ją mocno za ramię. Żadne z nich nie wiedziało, co mają robić, jak się zachować... Ale mieli tylko siebie i to musiało wystarczyć.
A Hana musiała zrozumieć, że tu wcale nie chodzi o nią. Że nie jest rozkapryszonym pępkiem tego popieprzonego świata. Musiała przestać być egoistką i użalać się nad sobą. Nie tylko ona ma ciężko. To, że nie daję sobie z tym rady to niczyja wina, tylko jej. Musi być twarda jak chce to przetrwać. Życie nie oszczędza słabych.
- Wiem... Przepraszam... - powiedziała naprawdę skruszona. Uścisk na jej ramieniu zmniejszał się, aż w końcu znikł. Odwróciła się do Itachiego przodem i czekała, aż coś powie. Teraz była jego kolej na następny ruch.
- Musimy porozmawiać... - powiedział poważnie.
- Tak... Musimy.
Nastała między nimi ciężka cisza. Żadne z nich nie wiedziało od czego zacząć... Tyle się wydarzyło. Czerwonowłosa była zagubiona i skołowana, a w głębi niej czaiła się rozpacz, która tylko czekała na odpowiednią chwilę, żeby wybuchnąć.
Stali tak chwilę dopóki następna błyskawica nie przeszyła zachmurzonego nieba.
- Wejdźmy do domu - mruknął Itachi.
Poszła za nim i dopiero, gdy znalazła się w środku poczuła, jak było jej zimno. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka, a dolna szczęka zaczęła drżeć. Starała się to opanować, ale jakoś średnio to wychodziło.
Weszła do salonu i usiadła obok bruneta.
W ciągu tygodnia już spędzonego w tych czasach, przyzwyczaiła się do jego obecności. W brew pozorom, które stworzyła w swojej głowie, nie był on taki zły... I co najważniejsze, potrafił gotować! A Hana lubiła ludzi, którzy potrafią robić jedzenie.
Lekko uśmiechnęła się na wspomnienie, kiedy po pierwszej spędzonej nocy w tym domu, wchodząc do kuchni zobaczyła bruneta robiącego śniadanie. To było tak abstrakcyjne. Wcale nie pasowała do niego ta rola, a jednak...
Itachi widząc jej uśmiech odrobinę się rozluźnił. Hana była trudnym człowiekiem... Zamkniętym w sobie, nie pozwalającym nikomu się zbliżyć. Odstrasza ludzi będąc wredną i pyskatą...
Był pewien, że kiedyś miała jakiś kontakt z klanem Uchiha, co by tłumaczyło jej zachowanie względem klanu. Kiedy po raz pierwszy rozmawiali, Hana nazwała ich mordercami...
- Od czego zaczniemy? - spytała cicho. 
Drżała.
- Zimno ci? - spytał.
Martwił się o nią? Nie, to nie o to chodziło.
Chociaż...
Wziął koc, który leżał na oparciu kanapy i podał go jej. Czerwonowłosa była zdziwiona tym gestem. Kiedy otuliła się miękkim materiałem zdobyła się tylko na ciche: "Dzięki". Była kompletnie zbita z tropu. Jeśli wcześniej nie wiedziała, jak co ma robić, to teraz jej jedyną myślą było to, żeby stąd uciec.
- Więc... Jeśli mamy już udawać małżeństwo, to ustalmy jakąś wersję wydarzeń - powiedziała, żeby przerwać tą krępującą ciszę. Nie chciała udawać jego żony, ale to było konieczne... Zdaniem Tajimy.
Podciągnęła kolana pod brodę w geście obrony, chociaż wcale tak nie myślała. Wszystkie jej odruchy były podświadome.
- Racja... - mruknął po chwili i opadł na oparcie kanapy. Czerwonowłosa czuła jak lekko dotykają się ramionami i tylko ostatkiem sił woli nie odsunęła się od niego.
- Poznaliśmy się na tej popapranej misji, którą wymyślił Tajima - jej głos powoli nabierał pewności - Ślub wzięliśmy niedawno. Byliśmy tylko my i osoba, która go dawała. Zero świadków.
- Nieźle... Często udajesz z kimś małżeństwo? - spytał z lekkim uśmiechem.
- Nie, to moje pierwsze - odpowiedziała zupełnie poważnie. Po chwili grobowej ciszy oboje zaśmiali się, sami nie wiedząc do końca z czego.
Atmosfera pomiędzy nimi powoli stawała się coraz bardziej luźna. Zaczęli wspólnie żartować i opowiadać sobie, co niby razem przeżyli.
Czerwonowłosa była lekko zdziwiona tym, że Itachi potrafi opowiadać żarty. Po prostu nie pasowało to do niego, ale musiała przyznać, że do twarzy mu było z uśmiechem...
- Dobra, starczy! - powiedziała, gdy brunet zaczął opowiadać coś o niej samej - Będzie już! - krzyknęła, gdy nie przestawał i mówił dalej coraz trudniej utrzymując powagę - Idziemy dalej. Dzieci...
- O... To już jesteśmy na tym etapie? Szybko... - mruknął z uznaniem, a Hana walnęła go poduszką.
- Spadaj... - powiedziała z uśmiechem, a na jej policzkach pojawił się delikatny, różowy rumieniec.
- Dobra. Ty chcesz je mieć, a ja uważam, że na nie za wcześnie.
- Może być - powiedziała bawiąc się materiałem swojej bluzki - To co teraz? - spytała po chwili ciszy. Już nie była krępująca i ciężka jak wcześniej. Teraz było normalnie. Hana zaczęła go traktować... jak dobrego kumpla.
Na początku myślała, że to się nie uda. Bo nie miało prawa się udać, ale teraz myślała inaczej... Pozytywniej.
Zabił swoją rodzinę... I ciebie też zabije, jak będzie musiał. Powiedział twardo zdrowy rozsądek.
Och... Zamknij się.
- A teraz idź zrób swojej żoneczce świeżej herbatki, bo ta mi już wystygła - rozkazała władczym tonem wskazując na kubek.
- Jestem twoim mężem, a nie niewolnikiem - odpowiedział z udawanym wyrzutem.
- To jedno i to samo - mruknęła leniwie - Małżeństwo to desperacki akt ubezwłasnowolnienia - ziewnęła.
Spojrzała na sufit.
Przydałoby się trochę odnowić tą chałupę. Nie to, że jej to przeszkadza. Wcale. Jej wszystko jedno, byleby deszcz na głowę jej nie kapał. Jednak Mina nauczyła czerwonowłosą, że jak farba się łuszczy i odpada, to trzeba coś z tym robić.
Problematyczne...
Ciekawe czy w tych czasach są jakieś ekipy remontowe czy coś... Przydałaby się, bo Hana była zbyt leniwa na takie rzeczy. W ogóle to była zbyt leniwa na wiele rzeczy, aż dziwne, że została shinobi...
- Dlaczego nienawidzisz Uchiha? - spytał Itachi, bez krzty wesołości. Był śmiertelnie poważny.
A ona zesztywniała.
Dlaczego...? Dlaczego o to pytał?
Zaczynała się przekonywać do niego. Zaczyna widzieć w nim normalną osobę, a nie płatnego mordercę... Zniszczył to.
W ogóle co go to obchodzi? To jej sprawa. Ona się go nie pyta, dlaczego zabił własną rodzinę? Albo dlaczego należy do Akatsuki?
- Co ci zrobili? - spytał, gdy nie doczekał się odpowiedzi.
Nie chciała odpowiadać. Nie chciała pokazywać mu swojej przeszłości. To było zarezerwowane tylko dla niej. Nikt inny nie musi wiedzieć przez co przechodziła, co ją spotkało...
- Nic - burknęła i wstała. Chciała wyjść. Chciała znowu być sama. Zaszyć się w pokoju na górze i zapomnieć o tej rozmowie. O tym, że przez jedną małą chwilę przebaczyła Uchiha co zrobili...
- Znowu uciekasz - powiedział twardo. Czerwonowłosa była zaskoczona jak przez ułamek sekundy się zmienił. Jeszcze kilka minut temu żartowali, a teraz... - Zawsze tak robisz, gdy chce się czegoś o tobie dowiedzieć.
Fakt, w ciągu tych kilku dni, które tu spędzili, Itachi próbował ją chociaż trochę poznać. Sam nie wiedział po co to robił... Tłumaczył to sobie, że po prostu łatwiej pracuje się z kimś kogo trochę się zna.
Ale Hana nie chciała z nim rozmawiać. W sumie, to była ich pierwsza prawdziwa rozmowa... I czerwonowłosa obiecała sobie, że ostatnia.
- Dobra! - fuknęła wściekła - Chcesz wiedzieć?! Proszę bardzo! Moją matkę zabił jeden z Uchiha! W sumie, to nie tylko ją! Zabiliście wielu shinobi z Iwagakure!Jesteście zwykłymi mordercami, a ja mam być dla was miła?! No, chyba nie!

Następne dni były przyjemnie ciepłe i słoneczne. Wręcz idealne na prace renowacyjne.
Hana siedziała po turecku i żółtą farbą malowała barierkę werandy. Ziewnęła.
- Ej! A to?! - krzyknął Izuna pokazując przez okno czerwonowłosej coś, czego nie potrafiła zobaczyć.
Izuna Uchiha. Wbrew wszystkim pozorom, był... w porządku. Gdy dowiedział się, że planują remont domu Masatake Uchiha, "ojca" Itachego pomagał jak umiał... A to, że nie umiał to już inna bajka.
Twierdził, że to była najfajniejsza osoba w całym klanie i po prostu musi pomóc jego synowi, że chce poznać nowych członków rodziny itp. Przez chwilę Itachi był przeciwny, ale czerwonowłosa nie, a ona zawsze stawia na swoim. Poza tym, chciał pomóc! Mniej pracy dla niej, a dla niego dodatkowe punkty od czerwonowłosej.
- Wyrzuć w cholerę! - odkrzyknęła nawet na niego nie patrząc.
Nagle dosłownie kilka centymetrów od jej głowy, przez okno wyfrunęło jakieś krzesło, co przyprawiło ją o zawał.
A gdyby w nią uderzyło? Wstrząs mózgu i poharatana czaszka, na stówę!
- Te! Uchiha, chyba ci jebnę! - wydarła się, gdy jej ciało już otrząsnęło się z szoku, a potem wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
Załamanie nerwowe.
To się czasami zdarza, gdy człowiek zbyt długo podlega stresującej sytuacji.
A mieszkanie z mordercą własnej rodziny i przebywanie z członkami klanu, którzy zabili matkę czerwonowłosej, na pewno taką sytuacją jest.
A do tego papierosy się skończyły...
Od kilku dni jest na odwyku antynikotynowym. Nie paliła..., bo gdzie można je tutaj kupić?
Wróciła do malowania nucąc jakąś wesołą piosenkę, którą nauczyła się jeszcze jako mała dziewczynka. To były piękne czasy... Nic człowieka nie obchodzi, a za wszystkie wyrządzone szkody odpowiada rodzic. Żyć i nie umierać, ale po pewnym czasie przychodzi taki popieprzony okres zwany potocznie "młodością". To jest męczarnia!
Pojawia się pierwszy trądzik, który za nic w świecie nie chce zniknąć. Nastolatek smaruje się tymi wszystkimi kremami i maściami, ale to nic nie daje. A potem okazuje się, że to przez te kremy ma ten problem. Później pojawia się okres (głównie u dziewczynek). I trzeba przechodzić przez to raz w miesiącu! Jedna wielka masakra!
Hana uśmiechnęła się do swoich myśli. Zamiast zająć się prawdziwymi problemami, ta rozmyślała jak to okropnie być nastolatkiem...
Ona była już w tej ostatnie fazie. Nie miała już trądziku, okres też już pojawiał się regularnie...
Chociaż raz się jej spóźnił... Wtedy po przechodziła przez piekło! Codziennie robiła sobie testy ciążowe, dopóki nie dostała miesiączki. Co z tego, że nic nie wykazały? Strach był. To był chyba jeden jedyny raz, kiedy cieszyła się, że dostała okres.
Zaśmiała się pod nosem z tych wspomnień, chociaż wtedy wcale nie było jej do śmiechu.
Po kilku minutach usłyszała trzask zamykanych drzwi. Spojrzała w tamtym kierunku i zobaczyła Itachiego, który szedł naprawiać furtkę.
Miał na sobie zwykłe, czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę z krótkimi rękawami. Nawet w tych zwykłych, zamazanych farbą ciuchach wyglądał jak model... No cóż, czerwonowłosa musiała przyznać, że był przystojny. Cholernie przystojny! 
Gdzie się tacy chowają? Pomyślała patrząc, jak idzie przez ogród.
Jednak co z tego, że był seksowny i naprawdę się jej podobał, skoro wyraźnie dała mu do zrozumienia, żeby się odwalił?
Patrzyła, jak najpierw ogląda furtkę, a potem zaczyna w niej coś grzebać.
Po kilku sekundach Itachi wyczuwając na sobie jej wzrok spojrzał na czerwonowłosą. Natychmiast wróciła do malowania barierki czując, jak piekący rumieniec pojawia się na jej policzkach.
O kurwa! Pomyślała zażenowana.
Nie no, tylko gapiła się na niego wyobrażając sobie, jak owy Uchiha wypadłby w sypialni...
- O Boże... Mózgu, przestań... - mruknęła do siebie coraz bardziej czerwona.
Jednak to nie zatrzymało jej wyobraźni, która to pokazywała coraz bardziej rozwinięte obrazy, które układały się w dość ciekawą historię...


~*~

12 komentarzy:

  1. Po egzaminach, można zacząć nadrabiać czytanie :)
    Świetne notki, naprawdę się nimi zachwycam i przede wszystkim cieszymnie to, że się one pojawiają dość często (coraz więcej blogów pada ;c), bo choć ofranicza mnie czas to miło w wolnej chwili zajrzeć.
    Historia coraz bardziej mnie wciąga, Hana przekonuje się do Itachiego, czekam co z tego dalej wyniknie. Szukanie zwoju można zepchnąć na dalszy plan xD Przyznam, że spodobał mi się początek tego rozdziału, sama lubię wyjść na fajkę przy takiej pogodzie <3
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba i zapraszam, żebyś wpadała jak najczęściej ;)
      Hana i Itachi... Nie wiem, jak to będzie... Mam pomysł, ale nie wiem jak go ładnie przelać na papier... Na komputer :).
      Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa. To naprawdę mnie cieszy, gdy widzę komentarz pod notką. Dzięki ^^
      Pozdrawiam cieplutko ;)

      Usuń
  2. Uwielbiam twoj blog, zdobylas nowa czytelniczke ! I ogolnie zbilas mnie z toru. Na poczatku to juz myslalam, ze ona bedzie z Deidara, a tu teraz pojawil sie Itachi, ktorego kocham cala soba ;3 No i tak siedze i patrze i po cichu im dopinguje :) Niech sie jej fantazje spelnia, a co!
    I ogolnie raduje sie duch moj, bo twoje rozdzialy sa dosc czesto wstawiane. No i fabula - kompletnie unikatowa. Nie spotkalam sie z taka akcja w przeszlosci. Mam nadzieje ze wena z toba nie zerwie! :)
    Pozdrawiam!
    dwietwarzejednaosoba.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      Ogólnie to lubię zaskakiwać. A czy mi się to udaje? Nie mi to oceniać ;), ale cieszę się, że Ci się podoba :).
      Rozdziały staram się publikować regularnie, ale teraz będzie z tym ciężko..., ale w każdym bądź razie będę się starała :).
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i za miłe słowa :)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Rozdział jak zwykle rewelka :) Nie ma to jak wyjść na papierosa (a tak przynajmniej sądze, bo ja sama nie palę xD). Nie chce mi się rozpisywać - należę do osób, które komentują tylko wtedy, jeśli im się coś podoba :3
    A tak właściwie... Kiedy będzie One-shot o Sasorim i Minie?
    Pozdrawiam cieplutko ^^,
    Destroyed

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jak zwykle dziękuję za komentarz :). To naprawdę motywuje do dalszej pracy :).
      One Shot... Na razie mam tylko napisany początek początku ^^". Nie wiem kiedy się pojawi. Ostatnio naprawdę mam mało czasu na pisanie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Trafiłam na Twojego bloga dopiero dzisiaj. Tylu zwrotów akcji i to w dodatku logicznych uź dawno nie widziałam.
    Treść opowiadania niesamowicie mi się podoba. Niewielu udaje się tak sprawnie prowadzić akcję i jej nie schrzanić.
    Dołączam do grona stałych czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo... Dziękuję ;) Cieszę się, że Ci się podoba :)
      Nad fabułą i akcją staram się ciągle pracować, żeby to wszystko jakoś się kleiło i miło, że to jest docenione :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Och, uwielbiam to opowiadanie. Dopiero 12 rozdziałów, aż się chce czytać więcej. Wybacz, ale nie mam siły dziś się rozpisywać więc napiszę tylko, że czekam na ocieplenie stosunków Hany z Itachim :3
    Ach i jeszcze mam tylko małą prośbę... mogłabyś zmienić czcionkę przy komentarzach? Chciałabym jakiś przeczytać, ale niestety nie dam rady :c
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stosunki Hany i Itacheigeo się ocieplą... Ale wszystko może się zmienić... Nie chcę nic zdradzać, żeby było jakieś zaskoczenie czy coś ;)
      Dziękuje za komentarz :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Do dziewczyn nie pasuję palenie :P no, ale fakt w ten sposób ludzie się czasem odstresowują :P Ja należę do tych, co w takich chwilach słuchają muzyki na słuchawkach i zamykają się w ten sposób w swoim świecie :P a co do deszczowej pogody to ja ją uwielbiam ;) Mam wtedy największą wenę pisarską i w ogóle lepiej mi się mśli, śpi i takie tam ;)
    No ej, nie mogłaś bardziej rozwinąć tej rozmowy Itasia z Haną na temat ustalania tego ich wspólnego ycia? Przecież to takie ciekawe :P Hm, Hana chcę mieć dziecko? Bo nie wydaje mi się, aby tylko w udawanym sensie się z tym zgodziła xD przymknijmy oko na wątek z okresem xDD co by było jakby miała dzieciaka z Deiem xD taka bomba xD
    niestety Itachi musiał zniszczyć chwilę poważnymi dyskusjami... znam coś takiego i szczerze nienawidzę :/ psuje nastrój, a gdyby tego nie powiedział to może by nie spał na kanapie! Ehh, a niby jest geniuszem :P
    Izuna... podoba mi się ten gość, taki lajtowy :D chociaż czasami może i za bardzo xD żaby wypieprzyć krzesło przez okno... cóż, beztroski chłopiec xD zgłosił się nawet do pomagania w remoncie nie mając o tym zupełnego pojęcia xD no i, no i, no i ach to PACZENIE na Itasia ♥ plus sprośne myśli xD och Hana, ty świntucho xD
    Dobrze, tyle ode mnie :D Spadam dalej nadrabiać xD
    Pozdrawiam : :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam przedstawić Hanę jako takiego bad boy'a... bardziej bad girl'a, ale co tam. Każdy odreagowuje inaczej, prawda? Hana na przykład pali. :)
      "co by było jakby miała dzieciaka z Deiem xD taka bomba xD" skąd to bierzesz :D? Hana i dziecko... No nie wiem, nie wiem... ;)
      Izuna to... Izuna xd. On tam nie ma problemów w życiu, jak na przykład Hana... No co? Itachi ładny jest.. w sumie to wszyscy Uchiha ładni są... Przypadek? No, nie sądzę xd
      Pozdrawiam :)

      Usuń