sobota, 1 marca 2014

Rozdział 1



Siedziała z założonymi nogami na biurku i czytała czarną oprawioną książkę. Pojedyncze kosmyki czerwonych włosów wpadały jej w oczy, ale zdawała się zwracać na to uwagi. Była pochłonięta lekturą. Zbyt pochłonięta, żeby usłyszeć ciche pukanie do drzwi. Po dłuższej chwili do jej pokoju weszły trzy dziewczyny.
- Puka się… - mruknęła nie podnosząc wzroku na nowoprzybyłych.
- Pukałam! - krzyknęła ta, która weszła pierwsza i usiadła na niepościelonym łóżku. Miała krótkie, czarne włosy oraz tego samego koloru oczy. Jej jasna karnacja wydawała się niemal lśnić w półmroku, który panował w pokoju Hanatary Hasuno.
- Mamy problem - powiedziała oschle najwyższa dziewczyna.
- Jaki problem? - spytała w końcu odrywając wzrok od książki i spojrzała na fioletowłosą. Stała w najciemniejszym kącie pomieszczenia z założonymi rękami na piersi.
- No bo… - zaczęła brunetka i zerknęła na drobną blondynkę stającą na środku pokoju. Jej błękitne oczy błądziły po pomieszczeniu i dopiero po chwili zauważyła, że Hana na nią patrzy.
- Nazywam się Mei Ashidawa. Pochodzę z Kraju Niebios i zostałam przydzielona do pani oddziału jako tropiciel - powiedziała na jednym oddechu i ukłoniła się nisko.
- No i to jest właśnie ten problem - fioletowłosa wyszła z cienia i jej ciemno niebieskie oczy spoczęły na Hanie wyczekując jakiejś reakcji.
- W sumie to ja nie widzę żadnego problemu. Mamy nową osóbkę o drużynie! - wykrzyczała wesoło czarnowłosa. - To źle?
- Hasuno?
- Więc jesteś nowa… - Hana bardziej stwierdziła niż spytała, ale Ashidawa kiwnęła niepewnie głową. Młoda Hasuno uśmiechnęła się do siebie. - I będziesz w mojej drużynie… Dlaczego ja, kurwa, nic o tym nie wiem?! - krzyknęła wstając i rzucając książkę na ziemię.
- Ja prze-przepraszam… Myślałam, że pani... - blondynka wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać.
- Co? A nie, tu nie chodzi o ciebie - mruknęła z irytacją.
- Tylko o naszego Szefa, który jest dupkiem? - spytała ze śmiechem brunetka i podniosła książkę. Shioko Hiroshi była zawsze wesołą osobą. Nawet w tych najbardziej beznadziejnych sytuacja potrafiła zachować swój uroczy uśmiech i przedstawić najlepsze rozwiązanie. Dlatego była tak świetnym taktykiem.
- Shioko…
- Tak, Hana-san?
- Idź sprawdź czy nie ma cię na zewnątrz.
- Tak jest… Ej! - brunetka wydęła usta, a czerwonowłosa uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Dobra… Co zamierzasz zrobić? - spytała Tamafune Idachiro. Należała do osób spokojnych i zawsze opanowanych. Była w stanie osiągnąć co tylko zapragnie, ale ona wybrała zwykłą karierę medyka. W sumie to nie do końca taką zwykłą, była w końcu jednym z Zabójców. 
- Wy zostaniecie tutaj, a ja pójdę podrzeć się na naszego kochanego i wspaniałego Szefuńcia. - Zaświergotała przesadnie słodkim głosem - Wyczujcie tą ironię - warknęła na odchodne i wyszła.
Czerwonowłosa była jednym z pięćdziesięciu sześciu kapitanów Gwardii Zabójców. Jednym z pięćdziesięciu sześciu najważniejszych (nie wliczając Lidera) ludzi w tej federacji. Wkurzało ją to, że nic nie wiedziała o nowej osobie w swoim oddziale. Kapitan powinien się dowiedzieć z co najmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem, a ją postawiono przed faktem dokonanym. Nie miała nic do gadania.
Była całkowicie zignorowana. Nienawidziła tego uczucia.
Szła z dumnie uniesioną głową i ze spojrzeniem seryjnego mordercy. Nikt z tych, których mijała nie odważył się spojrzeć jej prosto w oczy. Wściekłość Hany była niemal namacalna i wszyscy ją wyczuwali. No, prawie wszyscy…
Wśród tych ludzi, którzy wiedzieli co się z nimi stanie jeśli teraz z nią zadrą, znalazła się jedna osóbka, która nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia w postaci wściekłego członka klanu Hasuno. 
Tą osóbką była Minako Akechi. Śliczna szatynka o niesamowicie zielonych oczach. Była raczej drobnej budowy  ciała, ale to nie przeszkadza w byciu wkurwiającym. Takie przynajmniej zdanie miała o niej czerwonowłosa.
- Witaj, Hasuno-san - zaszczebiotała swoim słodkim głosikiem. - Jak się dzisiaj miewasz?- Hana zmierzyła ją wzrokiem. Akechi wyraźnie przestraszyła się zabójczego błysku w brązowych oczach Hany. Zrobiła krok w tył, ale nie uciekła, co było głównym zamiarem dziewczyny.
- Wystarczająco dobrze, żeby zmieść kilka osób z powierzchni ziemi. - Hana nie miała ochoty na rozmowę z nią i miała nadzieję, że szatynka wychwyci aluzję jak i groźbę w jej głosie. No cóż, nie udało się.
- Wydajesz się być troszkę zdenerwowana.
 Nawet nie masz pojęcia jak bardzo, więc się odpieprz z łaski swojej. Pomyślała.
- Słuchaj, nie mam teraz czasu na twoje… - zaczęła, ale jej przerwano.
- Słyszałam plotki, że do twojego oddziału ma trafić ktoś nowy. To prawda? - Hanę zatkało, a po chwili poczuła nową, silniejszą falę wściekłości. Skąd ONA wiedziała?! Nie była przecież żadnym kapitanem, a ni niczym w tym rodzaju. Była zwykłym szarakiem.
Czyli to ja się dowiedziałam ostatnia? Kurwa, pięknie!
- Nawet jeśli, to nie ma nic wspólnego z TWOJĄ osobą. - Czerwonowłosa szybko odzyskała panowanie nad sobą i odwróciła się na pięcie. Po chwili ją olśniło.
Hana „poznała” Minako kiedyś w gabinecie Szefa. Jak zwykle, wpadła bez pukania, ale tak samo szybko wyszła z pomieszczenia. Przyłapała ich jak uprawiali seks na jego biurku. Wiedziała też, że ciągle to robią i że Akechi nie robi niczego bezinteresownie, oraz była ciekawa co takiego ma ze współżycia z Liderem Gwardii.
Teraz czerwonowłosa wiedziała przynajmniej skąd ulubienica Szefa wiedziało o Mei Ashidawa.
Uśmiechnęła się złośliwie w duchu ze swojego odkrycia i szła dalej, gdy po kilku sekundach zatrzymał ją głos zielonookiej.
- Hasuno-san!- złapała ją za ramię- Mam dla ciebie propozycję.
- Propozycję?- fuknęła czerwonowłosa- Jaką ty możesz mieć dla mnie propozycję?! - powiedziała to trochę zbyt agresywnie niż planowała, ale nie zamierzała tego poprawiać. Zamiast tego złożyła ręce na piersi i czekała aż Akechi zacznie mówić.
- Słuchaj… - zaczęła niepewnym głosem - Wiem, że nie przepadasz za obcymi, więc pomyślałam, że może ja trafię do twojej drużyny, a ten nowy do mojej. Taka zamiana, w końcu ja też jestem tropicielem. Mogę porozmawiać o tym z Szefem. Na pewno się zgodzi.
W to akurat nie wątpię. Możesz o bardzo różnych rzeczach rozmawiać z Szefem…
- Nie ma mowy - warknęła i odeszła zostawiając zielonooką.     
Hana za nic w świecie nie zgodziła by się na to, żeby taka Minako Akechi należała do jej drużyny. Nie chodziło o to, że jej nienawidziła. Była po prosu irytująca i czerwonowłosą szlag by trafił, gdyby musiała z nią współpracować. Ostatecznie brązowooka sama nie wiedziała od kiedy tak jej nie znosi. Chyba od kiedy zobaczyła Akechi po raz pierwszy na biurku Lidera. To nie było zbyt… przyjemne wspomnienie, ale Hana nie potrafiła o tym zapomnieć, pomimo tego, że zielonooka nic złego jej nie zrobiła i zawsze była uprzejma w stosunku do niej. Cóż… Hasuno miała już wyrobione zdanie o niej i nie zamierzała tego zmieniać.
Po kilku następnych minutach Hana w końcu znalazła się pod drzwiami Lidera Gwardii. Stała przez chwilę, sama nie wiedząc dlaczego, i bez pukana weszła do jego gabinetu.
Był ubrany w luźne spodnie i pomiętą, flanelową koszule. Stał na bosaka i grał w minigolfa. Miał ciemne włosy tworzące mu na głowie artystyczny nieład oraz błękitne oczy. Jego twarz ozdabiał kilkudniowy zarost co dodawało mu uroku. Chcąc nie chcąc, z dużą przewagą tego drugiego, Hana musiała przyznać, że Szef Gwardii Zabójców był nieziemsko przystojnym mężczyzną.
- O! Hana-chan! Czemuż to zawdzięczam twoją wizytę?- spytał miłym, głębokim głosem. -Nigdy nie odwiedzasz mnie częściej niż to konieczne.

~*~
Dziękuję za przeczytanie moich wypocin. Nie twierdzę, że ten rozdział jest dobry, ale ta historia musiała się jakoś zacząć. Pierwsze rozdziały będą może trochę nudne, ale to one nadadzą sens mojemu opowiadaniu, więc proszę o wyrozumiałość :).

Jeśli ktoś to czyta, to proszę o komentarz. To nic nie kosztuje, a motywuje do dalszej pracy. Z góry dziękuję :).

4 komentarze:

  1. Historia zapowiada się ciekawie. W dodatku z góry masz plusa, bo widzę Madarę w bohaterach (wcale nie kocha typka, w ogóle!), poza tym cieszę się, że wymyśliłaś coś oryginalnego. Gwardii Zabójców jeszcze na blogach o Naruto chyba nie widziałam.
    A widziałam wiele.
    Jest parę błędów, nie przeczę. Myślę, że to kwestia wprawy i będziesz miała interpunkcje w małym paluszku ; D

    - Tak jest… Ej!- brunetka wydymała usta, a czerwonowłosa uśmiechnęła się pobłażliwie.
    Proszę, niech ona nie dyma ust! To kojarzy się nie tak jak powinno, moja droga!
    Wydęła usta. Podejrzewam, że o to Ci chodziło : )

    Wiedziała też, że ciągle to robią i, że Akechi nie robi niczego bezinteresownie oraz była ciekawa co takiego ma z współżycia z Liderem Gwardii.

    Nie przed każdym że dajemy przecinek i tutaj mamy tego idealny przykład. Ja bym chyba po "i" go skasowała i wepchnęła przed "oraz".
    Bardzo szybko wprowadziłaś bohaterów, co może wywołać lekki zamęt. Ale jak wszystko ładnie opiszesz w kolejnych notkach, to będzie spoko!
    Pozdrawiam cieplutko!

    PS. Być kolcem, czy różą? Fajne pytanie, tak swoją drogą. Aż się nad tym zastanowiłam, hm. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uwagi :) Robię błędy, ale staram się nad tym pracować.
      Co do "wydymała"... Naprawdę tego nie zauważyłam! Pisząc to nawet nie skojarzyłam! ^^"
      Dzięki, że powiedziałaś (raczej napisałaś, ale cicho) mi o tym :)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  2. Moim zdanie piszesz fajnie luźno jest fabuła i mi się bardzo podobało robisz błędy ale coś nie będę cie krytykować bo sama lepsza nie jestem ;D mam nadzieję że kolejna notka pojawi sie szybko ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Wiem, że robię błędy, ale staram się nad tym pracować.
      Jeszcze raz dziękuję :)
      I również pozdrawiam ;)

      Usuń